Autor: Misjapi

  • Pierwszy dzień w nowej szkole

    Pierwszy dzień w nowej szkole

    Pierwszy dzień w nowej szkole. Nowa szansa. Czysta kartka. Dużo nowych ludzi wokół. Całkiem nowe otoczenie. Nowe wyzwania. Nowe przedmioty. Tyle nowości…

    Gdy wyjeżdżamy na wakacje, to właśnie po to by znaleźć się w nowym otoczeniu i poznać nowych ludzi. Nowe miejsca nas ekscytują i przyciągają! W naszej naturze jest poznawanie, eksplorowanie i zwiedzanie.

    Dlaczego więc boimy się nowości, gdy przychodzi nam iść do nowej szkoły? Dlaczego nas to stresuje?

    Ludzie uwielbiają wyjeżdżać na wakacje tylko dlatego, że po wszystkim mają gdzie wrócić. Mają swój dom, swój pokój, swoje łóżko, swoją bezpieczną przestrzeń. Wiemy, że jeśli nowe miejsce nam się nie spodoba, lub zmęczy nas przebywanie tam, to w każdej chwili możemy wrócić do już znanego nam miejsca i znanych ludzi. Są ekstremalne przypadki, gdy ludzie poświęcają podróżom całe swoje życie i nie mają na stałe swojego kąta. Dla większości osób, byłoby to jednak zaburzenie poczucia bezpieczeństwa.

    Po zmianie szkoły, nowe otoczenie i ludzie pozostaną z nami przez kolejne kilka lat. Tracimy bezpieczną przystań, którą była stara, dobrze nam już znana szkoła.

    Przetrwanie pierwszych dni może ułatwić myśl, że tak naprawdę nie jesteśmy tam uwiązani na stałe! W razie problemów, szkołę zawsze można zmienić. Poza tym, to tylko kilka lat, które miną dużo szybciej niż lata spędzone w poprzedniej szkole!

    Dziewczynka podczas pierwszego dnia w szkole.
    Zdjęcie dodane przez Pixabay: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-trzyma-brode-siedzac-obok-stolu-w-pokoju-459971/

    Nie jesteś jedyny!

    Czasami nauczyciele zapominają, ile stresu towarzyszy uczniom w nowej szkole. Dla wychowawcy jest to tylko myśl o nowej grupie, która musi poznać się wzajemnie. Dla ucznia są to nowi koledzy, nowi nauczyciele, nowe przedmioty, nowe korytarze, nowa sala gimnastyczna, nowe umiejscowienie szkolnych łazienek, nowa szatnia i mnóstwo nowych zasad, które trzeba zapamiętać.

    Te rzeczy są nowe dla każdego pierwszaka!

    Strach przed pierwszym dniem w szkole.
    Obraz Grae Dickason z Pixabay

    Chęć powrotu do starej szkoły jest normalna!

    Pierwszym odruchem, po wejściu do nowej szkoły, może być chęć powrotu do tej poprzedniej. Niektórzy mogą to mylnie zinterpretować przekonując się, że w poprzedniej szkole było po prostu fajniej i lepiej. To nieprawda! To, która szkoła okażę się być lepsza, będziesz mógł ocenić dopiero po pierwszym miesiącu lub dwóch, gdy zwalczysz swoje przyzwyczajenia i zbudujesz nowe poczucie bezpieczeństwa.

    To naturalne, że wolimy coś co już dobrze znamy. Ten fakt wykorzystują na przykład firmy, które reklamują natarczywie swoje produkty w telewizji. Nam może wydawać się, że wcale nie wierzymy w te głupie reklamy, w to że to ten jeden reklamowany proszek albo płyn do mycia naczyń jest idealny i jedyny dobry. Szczerze możemy wierzyć, że się na to nie nabieramy, ale gdy stoimy na półce w sklepie, to i tak wybierzemy produkt, którego nazwę już kiedyś usłyszeliśmy, zamiast całkiem obcego opakowania, któremu nie ufamy. Podobnie to wygląda ze słodyczami, ubraniami, sprzętem elektronicznym i ze szkołą!

    Dziewczyna wspominająca swoją poprzednią szkołę.
    Zdjęcie dodane przez Liza Summer: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-wnetrze-apartament-dom-6382668/

    Warto iść na spotkanie integracyjne, aby nie zostać w tyle!

    Przed pierwszym dniem w szkole klasy często tworzą konwersacje na Messengerze, zbierają się i umawiają na spotkanie integracyjne. Nawet jeśli nie przepadasz za podobnymi spotkaniami, warto iść. Chociażby tylko po to, aby ludzie wiedzieli jak wyglądasz i abyś Ty mógł pierwszego dnia rozpoznać osoby ze swojej klasy. Pamiętasz poprzedni punkt? Znane bardziej nas przekonuje! Jeśli boisz się, że pójdziesz i wypadniesz źle – i tak warto iść. Jeśli boisz się, że będziesz tylko siedzieć w milczeniu na spotkaniu – i tak warto iść. To samo mogłoby się wydarzyć pierwszego dnia szkoły, tylko że wtedy nałoży się na siebie dużo więcej innych spraw, a w szkole będzie panował chaos. Po co utrudniać sobie ten dzień?

    Dziewczyny na spotkaniu integracyjnym przed pierwszym dniem w szkole.
    Zdjęcie dodane przez 周 康: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/zdjecie-czterech-dziewczat-noszacych-mundurek-szkolny-robi-znaki-reka-710743/

    Jeśli nie wiesz jak rozpocząć rozmowę z nową osobą, zadaj jej jakieś pytanie.

    Warto na samym początku znaleźć chociaż jedną osobę, z którą zamienisz swoje pierwsze zdania. Pamiętaj, twój wybór pierwszego dnia nie definiuje twoich przyjaźni na koleje lata. Wszystko może się pozmieniać. Po prostu jak już gubić się w nowej szkole, to zawsze raźniej we dwójkę.

    Pierwsze spotkanie może być stresujące, ale są drobne psychologiczne triki, które mogą w tym pomóc:

    • Powiedz „hej”.
      Zawsze to jakiś początek, prawda?
    • Zadaj jakieś proste pytanie, nawet jeśli nie potrzebujesz odpowiedzi.
      Ludzie, których poproszono o drobną przysługę, czują się bardziej potrzebni i przydatni. Czują się godni zaufania. Taka drobnostka rozpoczyna podstawowe budowanie relacji. Poza tym, jeśli komuś pomagamy, nasza intuicja zaczyna nam podpowiadać, że lubimy osobę, której pomogliśmy.
    • Nawiązuj kontakt wzrokowy raz na jakiś czas.
      Psychologia mówi o tym, że ludzie bardzo lubią kontakt wzrokowy trwający dokładnie 3 sekundy. Po prostu miło to odbierają. Warto do tego dorzucić symboliczny uśmiech. Takie drobnostki budują pozytywny odbiór Ciebie w nowej grupie.
    • Wypowiadaj imię poznanej osoby zwracając się do niej.
      Po pierwsze, szybciej je zapamiętasz, co jest niezwykle ważne przy tylu nowych znajomych na raz. Po drugie, jest to kolejna rzecz, która automatycznie sprawia, że ludzie odbierają Cię lepiej! Jest to powszechnie znany w psychologii fakt, że ludzie lubią słyszeć swoje imię. Warto wiedzieć!

    Pamiętaj, że nic się nie stanie jeśli pierwszego dnia nie nawiążesz żadnego kontaktu z nową klasą. Jeśli nadmiar bodźców przerasta Cię na początku, po prostu wyluzuj i nie zmuszaj się do tych wszystkich rzeczy. Przez kolejne dni metody te nadal będą aktualne!

    Istnieją też listy rzeczy, które podpowiadają, czego nie powinno się robić na pierwszym spotkaniu. Nie każdy lubi tego typu negatywne treści, więc postanowiłam nie tworzyć tu takiej listy, aby niepotrzebnie nie stresować Was dodatkowymi obawami. Jeśli jednak kogoś interesują podobne informacje to można poczytać o nich na przykład tutaj.

    Koleżanki rozmawiające w klasie podczas pierwszego dnia w szkole.
    Zdjęcie dodane przez Tirachard Kumtanom: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/dwie-kobiety-trzymajace-pioro-601170/

    Na chwilę odłóż telefon i skup się na otoczeniu.

    Na pierwszym apelu pojawi się sporo nowych i ważnych informacji, np. o tym gdzie powinieneś udać się na spotkanie z nowym wychowawcą. Zagubienie się w nowej szkole to najczęściej spotykany problem pierwszego dnia. Warto skupić się nawet, gdy dyrektorzy mają swoje nudne przemówienia. Nigdy nie wiesz, kiedy pojawi się ważna dla Ciebie informacja!

    Na pierwszym spotkaniu z wychowawcą pojawia się najwięcej ważnych rzeczy. Lepsze wrażenie zrobisz zapisując je na kartce, a nie w telefonie (wiem, że w telefonie jest często dużo wygodniej). Patrzenie w ekran wygląda po prostu dużo gorzej. Z zewnątrz trudno określić czy właśnie coś notujesz, czy może przeglądasz Instagrama.

    Dziewczyna patrząca w ekran swojego telefonu.
    Zdjęcie dodane przez Pixabay: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/portret-kobiety-fotografowanie-z-inteligentny-telefon-248021/

    Nie oceniaj z kim chcesz się zaprzyjaźnić tylko na podstawie pierwszego dnia.

    Ludzie podczas pierwszego dnia szkoły będą zachowywać się całkiem inaczej niż na co dzień. Niektóre osoby, czując że mają nową szansę, będą chciały pokazać się z nowej strony i zachowywać nienaturalnie w stresie. Niektórzy postanawiają sobie w nowej szkole być bardziej ekstrawertyczni, a inni postanowią na początku całkiem się nie wychylać.

    Nowi znajomi podczas pierwszego tygodnia w szkole.
    Zdjęcie dodane przez Kobe -: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/trzech-mezczyzn-stojacych-w-poblizu-okna-1516440/

    Pierwsze lekcje

    Zapisuj informacje na lekcjach organizacyjnych

    • Zapisz liczbę dostępnych nieprzygotowań (na przykład rysując odpowiednią liczbę kwadracików na końcu zeszytu).
    • Zapisz warunki popraw sprawdzianów i kartkówek.
    • Zanotuj wymagania twojego nauczyciela np. dotyczące prowadzenia zeszytu.

    Ucz się regularnie na pierwszych lekcjach

    Nauczyciele wyrabiają sobie opinię na temat różnych uczniów, dlatego warto nie narobić sobie problemów na początku. Poza tym, pierwsze lekcje sprzyjają łatwym pozytywnym ocenom, ponieważ większość tematów opiera się na powtórkach z poprzednich etapów edukacji. Warto zdobyć łatwe oceny, które później wpłyną na twoją średnią. Pamiętaj jednocześnie, że to wiedza liczy się bardziej niż oceny.

    Z tych samych powodów przygotuj się porządnie do pierwszych sprawdzianów.

    Notatki organizacyjne podczas pierwszego tygodnia w szkole.
    Zdjęcie dodane przez RODNAE Productions: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/napisany-odrecznie-notatnik-tekst-z-gory-8581379/

    BĘDZIE FAJNIE!

    Chociaż pierwsze dni mogą być trudne i stresujące, to kolejne tygodnie będą już dużo łatwiejsze. Nowe znajomości potrzebują czasu, aby się rozwinąć, a Ty potrzebujesz czasu, aby przyzwyczaić się do wszystkiego. Nawet nie zauważysz, jak to szybko minie.

  • Prezent edukacyjny dla dziecka. Dobra zabawa i rozwój?

    Prezent edukacyjny dla dziecka. Dobra zabawa i rozwój?

    Zakup prezentu na święta to bardzo trudne wyzwanie dla każdego rodzica. Wybór mądrego prezentu może wpłynąć nie tylko na zadowolenie dziecka w tym wyjątkowym dniu, ale także na jego rozwój jeszcze długo po tym. Oto kilka dobrych i złych pomysłów na prezent edukacyjny.


    ❌ Grające zabawki dla maluchów

    Większość kolorowych i głośnych zabawek reklamujących się jako „edukacyjne” w rzeczywistości nie tylko denerwuje rodziców, ale również utrudnia rozwój małych dzieci. Maluchy muszą uczyć się kreatywności i poznawać rzeczywisty świat, prawdziwe zachowania materiałów, przedmiotów i ludzi. Grające i świecące przedmioty nie są naszą rzeczywistością, dlatego dezorientują dziecko i niczego go nie uczą. Dzieci przez takie zabawki odbierają zbyt dużo bodźców, które są całkowicie zbędne i odwracają uwagę od tych potrzebnych i obciążają ich układ nerwowy. Więcej o szkodliwości tego typu zabawek można przeczytać tutaj.

    Prezent grający
    Obraz PublicDomainPictures z Pixabay


    ✅ Zabawki drewniane

    • Brak zbędnych bodźców skutecznie rozwija wyobraźnię.
    • Dotykanie, obracanie, testowanie możliwości i zastosowań zabawki rozwija motorykę małą, niezbędną w prawidłowym rozwoju
    • Drewniane zabawki są bezpieczne i nie hałasują.
    • Nauka relacji przestrzennych, wyobraźni przestrzennej i naturalnego zachowania się przedmiotów.

      Więcej o zabawkach drewnianych tutaj.
    Zabawka drewniana - edukacyjna
    Tatiana Syrikova: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/uroczy-granie-mlody-dom-3933108/


    ❌ Zabawki „uczące mówić”

    Kolejne na liście zabawek wydających dźwięki są zabawki, których głównym zadaniem jest nauka mówienia. Działają one podobnie szkodliwie jak wszelkie bajki i media edukacyjne dla niemowląt, o których pisałam niedawno artykuł. Dzieci uczą się komunikacji nie tylko przez słyszenie wyrazów, ale również łączenie ich z m.in mimiką, tonem głosu i gestykulacją. Zabawki z dźwiękiem nie tylko nie łączą nauki słów z treningiem rozumienia mowy ciała, emocji innych i budowania więzi poprzez mowę, ale również ją utrudniają.


    ❌ Zabawki „uczące angielskiego”

    Należą oczywiście do tej samej grupy, co wszystkie zabawki grające i uczące mówić. Zwykle są przeznaczone jednak dla starszych dzieci, które znają już sporo słów w swoim języku. Większość tego typu zabawek wydaje nieokreślone i niewyraźne dźwięki, których nawet osoba mówiąca płynnym angielskim nie jest w stanie zrozumieć.


    ✅ Zabawki kreatywne

    Mam tutaj na myśli wszelkie zabawki prowokujące do samodzielnego stworzenia czegoś. Należą do nich:
    – różne masy, plasteliny, farbki,
    – zestawy klocków z dowolnością w ich układaniu (rozwijają kreatywność)
    – klocki konstrukcyjne typu BAMP lub TOOBEZ z baardzo wieloma kreatywnymi zastosowaniami
    – zestawy do składania według instrukcji np. samochodzików, modeli, domków np. zestawy lego. (rozwijają orientację przestrzenną i myślenie logiczne)

    Zestaw klocków - prezent edukacyjny
    Photo by Amélie Mourichon on Unsplash

    ❌ Zabawkowe instrumenty

    Często są to zabawki tylko wyglądające jak instrumenty, udające prezent edukacyjny. Zazwyczaj nie są one nastrojone, przez co dziecko mimo swoich starań może nigdy nie usłyszeć efektów oraz nie nauczyć się rozumienia i tworzenia muzyki. Mogą wręcz zaszkodzić, ponieważ zniechęcają do prawdziwych instrumentów i mogą obniżać samoocenę dziecka, które chciałoby nauczyć się grać, a prawdopodobnie często słyszeć będzie irytację w głosach domowników.


    ✅ Prawdziwy instrument

    • Aktywne uczestnictwo dziecka w tworzeniu muzyki przed ukończeniem 7 roku życia rozwija umiejętności niemożliwe do zdobycia podczas innych aktywności.1
    • Pozostawia pozytywny skutek na rozwój neuronów i realnie przekłada się na lepsze wyniki w nauce2
    • Zajęcia muzyczne mają wpływ na rozwój systemu nerwowego dziecka.3
    • Trening muzyczny może wzmocnić pamięć werbalną, rozumowanie przestrzenne i umiejętności czytania i pisania.4
    • Uczestniczenie w zajęciach muzykoterapii obniża poziom depresji i lęku.5
    • To po prostu fajna zabawa!

    Więcej o wpływie gry na instrumencie na rozwój dziecka napisałam w tym artykule.

    Prawdziwy intrument
    cottonbro studio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/zdjecie-dziewczyny-grajacej-na-ukulele-3662762/


    ❌ Bardzo drogie, firmowe zabawki

    Oczywiście jest to zły pomysł tylko w przypadku małych dzieci i tylko jeśli mówimy o zwykłych zabawkach. Małe dzieci szybko się nudzą, szybko wyrastają z niektórych zabawek, często je gubią lub niszczą (co nie zawsze jest złe, bo jest efektem odkrywania przez dzieci świata i działania zabawek!). Delikatność zabawek może również pomóc w nauczeniu się dbania o nie. Dzieci nie patrzą na cenę i prawdziwą wartość prezentu. Bez różnicy jest dla nich firma. Często bardziej interesuje je jego wielkość i zastosowanie!
    Używane rzeczy również nie zrobią na dziecku negatywnego wrażenia, a będą świetnym pomysłem np. przy zakupie gitary, dużych zestawów klocków itd. Warto zajrzeć na przykład na OLX.


    ✅ Zabawki sensoryczne dla najmłodszych

    Zabawki, które pobudzają różne zmysły dziecka np. wzrok, dotyk, słuch, węch, nawet smak to świetny prezent edukacyjny.
    Większość tego typu zabawek jest przeznaczona dla małych dzieci, które dopiero powoli dowiadują się o istnieniu tych zmysłów i ich używaniu.
    Zwykle znajdziemy w sklepach zabawki pobudzające dotyk. W internecie znajdziemy jednak również takie, które pomagają w rozwijaniu pozostałych zmysłów np. książeczki pełne zapachów (działające na podobnej zasadzie co gazetki z perfumami).

    Prezent sensoryczny dla małych dzieci


    ✅ Prezent edukacyjny dla nieco starszych dzieci

    Mam na myśli gotowe zestawy tematyczne, które może nie składają się z profesjonalnych elementów, ale pomagają rozwijać w dzieciach nowe zainteresowania i poszerzać horyzonty. Dzieci je uwielbiają, nawet gdy wydaje nam się, że nie zawierają nic specjalnego. Większość z nich dotyczy rzeczy, na które na co dzień nie pozwalamy dzieciom, a które w tak przygotowanych zestawach są dla nich całkowicie bezpieczne.
    – zestawy eksperymentów chemicznych
    – zestawy elektronika
    – budowanie wulkanów
    – tworzenie własnych, bezpiecznych kosmetyków
    – tworzenie kuli do kąpieli
    – zestawy „slime”
    – zestaw wykopaliskowy

    Zestaw edukacyjny dla starszych dzieci
    Obraz Victoria Model z Pixabay


    ✅ Książka jako dodatkowy prezent

    Istnieją książki i książeczki dla dzieci w każdym wieku. Warto dorzucić taką do prezentu, aby jeszcze przed zetknięciem się ze szkolnymi lekturami dać dziecku szansę na stworzenie pozytywnych skojarzeń z czytaniem.

    Starsze dzieci często są już zniechęcone przez zmuszanie ich do czytania przestarzałych i nudnych dla nich treści w szkole, dlatego możliwe, że takie dziecko po prostu rzuci książkę gdzieś w kąt i nie wykaże nią żadnego zainteresowania.

    Dzieci jednak często się nudzą, szukają bodźców i prawdopodobieństwo, że kiedyś i tak po nią sięgnie jest duże.

    Dlaczego to idealny prezent edukacyjny? O tym więcej można przeczytać tutaj.

    DODATKOWE RADY I CIEKAWOSTKI

    1. Jeśli kupujemy prezent rodzeństwu, zwracajmy uwagę na wielkość prezentów zamiast na ich cenę. Dzieci będą porównywać między sobą to, co znają, a na poznanie znaczenia wartości przyjdzie czas w przyszłości.
    2. Dziecko bardziej ucieszy się z prezentu niż z pieniędzy. To również wiąże się z jeszcze nierozwiniętym rozumieniem wartości, a rozwiniętą możliwością porównywania wielkości. Małe dziecko, które dostanie kopertę lub bon nie odczuje żadnej wartości w prezencie, które dostało, bez względu na to ile w tej kopercie się znajduje.
    3. Dzieci ciągle mówią o tym, czego by chciały. Przez cały rok wiele razy można usłyszeć prośby i płacze przy przejściu obok sklepu z zabawkami. Małym dzieciom można powiedzieć, aby zapamiętały to, co chciałyby dostać, aby omówić to z nim w wolnej chwili. Większość dzieci zapomni o swoim pomyśle, a ty możesz go zapisać i skorzystać podczas świąt lub urodzin.
      Starsze dziecko prawdopodobnie zapamięta dokładnie swoją zachciankę. Wtedy można umówić się na dopisanie tego do jego listy celów i pomóc mu w samodzielnym uzbieraniu pieniędzy. Takie podejście pomaga dziecku zrozumieć wartość i trud jaki trzeba włożyć w uzyskanie wymarzonego przedmiotu. Dziecko nauczy się również wybierać to, na czym zależy mu bardziej, porównywać wartość i rezygnować z niektórych rzeczy.
    4. Przed wyjściem do miejsca, gdzie mogą znajdować się zabawki, można przypomnieć dziecku o zabraniu swoich oszczędności (na przykład zebranych z kieszonkowego). Mamy wtedy gotową odpowiedź i uzasadnienie na każde pytanie o nowy zakup 🙂


  • Losowanie na mikołajki klasowe.

    Losowanie na mikołajki klasowe.

    Często spotykam się z pytaniami, które dotyczą matematycznego aspektu klasowego (lub firmowego) losowania na mikołajki.
    Zresztą, zobaczcie sami:

    Pytanie o losowanie na mikołajki.
    Pytanie o losowanie na mikołajki.
    Pytanie o losowanie na mikołajki.
    Pytanie o losowanie na mikołajki.
    Pytanie o losowanie na mikołajki.

    Już śpieszę z wyjaśnieniami!

    Źródłem problemu jest błędne wyobrażanie sobie, że zebranie wszystkich losów i przeprowadzenie losowania jest odpowiednikiem sytuacji, w której klasa dobiera się parami i wymienia karteczkami. Wtedy faktycznie nieparzysta liczba uczniów byłaby kłopotem.

    Problem z losowaniem na mikołajki.

    W przypadku zwykłego losowania, parzystość nie robi żadnej różnicy! Jak to możliwe? Sprawdźmy na prostym przykładzie:

    Problem z losowaniem na mikołajki.
    • 7 osób
    • 7 losów

    Każda z osób zapisuje swoje imię na karteczce, głosy są zbierane.

    Liczba losów.

    Po zebraniu dalej mamy:

    • 7 osób
    • 7 losów

    To oznacza, że każda osoba dostanie dokładnie jeden los i dla nikogo nie zabraknie (dokładnie tak jakby każdy wziął swój los z powrotem).

    Przykład.

    Część osób twierdziło, że w takim przypadku zawsze ktoś wylosuje siebie. Skąd ta myśl? Prawdopodobnie pojawia się z dwóch powodów.

    1. Znów ktoś błędnie wyobraża sobie dobieranie w pary i myśli, że to tak, jakby dwie osoby wymieniły się karteczkami, a trzecia wtedy zawsze zostaje ze swoją.
    2. Prawdopodobieństwo, że ktoś wylosuje siebie jest bardzo duże, i prawdopodobnie po kilku nieudanych losowaniach pojawiają się takie wątpliwości.

    W takim razie możliwe jest, aby nikt nie wylosował siebie, gdy jest nieparzyście? Spójrzmy na jeszcze prostszy przykład.

    Losowanie dla 3 osób.

    W przypadku trzech osób, można sobie wyobrazić, że każdy przekazał los osobie po prawej stronie.

    • 3 osoby
    • 3 losy
    • nikt nie wylosował siebie
    • każdy dostanie prezent
    Każdy dostał prezent na mikołajki.

    Zauważcie, że przekazywanie prezentu osobie po prawej stronie zadziała w dowolnie dużej grupie i nie zależy od parzystości!

    Co, gdy każdy przekazuje los sobie po prawej.

    Gdy dodamy do tego element losowości może to wyglądać na przykład tak:

    Rozwiązanie problemu z losowaniem

    Co gdy ktoś wylosuje siebie i się nie przyzna? To na pewno oznacza, że całe losowanie się wali!

    Otóż nie! Jeśli ktoś wylosuje siebie i nie przyzna się do tego to po prostu tak, jakby dorzucił swój los, a potem go wyjął. Zupełnie jakby nigdy nie brał udziału w losowaniu! Cały „system” po prostu go omija.

    Wyjaśnienie sytuacji z losowaniem siebie.

    Jak poradzić sobie z ciągłym losowaniem siebie, przez kogoś w klasie?

    Najpopularniejszą metodą na losowanie na mikołajki są tradycyjne karteczki z imionami. Istnieje jednak wiele aplikacji i prostych stronek, które pomagają pozbyć się tego problemu. Wystarczy wpisać w nich imiona uczestników losowania i program szybko wylosuje każdemu kogoś innego omijając problem!

  • Co wspólnego mają rytm i matematyka

    Co wspólnego mają rytm i matematyka

    Już od narodzin szukamy w swoim otoczeniu jakiejś regularności, czegoś powtarzalnego. Dzieci szukają swoich pierwszych schematów, gdy rozpoznają dźwięki (na przykład bicie serca matki), twarze, a później powtarzające się słowa (na przykład własne imię). Przewidywalność daje nam poczucie bezpieczeństwa i umożliwia naukę czegokolwiek. Intuicyjnie powtarzamy rzeczy, ruchy i gesty, które się udały. Tak uczymy się chodzić i porozumiewać z innymi ludźmi, później tak uczymy się relacji między ludźmi, życia w społeczeństwie, jazdy na rowerze.

    Tymi samymi zasadami kierujemy się również ucząc się negatywnych nawyków w późniejszym czasie. Dziecko, które dostaje wszystko czego chce, gdy strzeli focha, będzie tę czynność powtarzać, bo wie, że jest skuteczna. Osoba, której alkohol poprawił humor w zły dzień, powtarza tę czynność następnym razem, gdy poczuje się źle, aby znów osiągnąć chciany efekt.

    Regularność i powtarzalność otacza nas przez całe życie. Pojawia się również w muzyce, gdzie ten porządek i ład sprawia nam ogromną przyjemność. Te regularność nazwać możemy rytmem. A co ma do tego matematyka?

    Więcej o rozwoju matematycznym dzieci, przeczytać można w tej książce. Na jej podstawie powstał również ten artykuł.

    Matematyka
    Zdjęcie dodane przez Magda Ehlers: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/liczba-dekorow-wycinanych-1329302/

    Rytm i matematyka

    Powtarzalność pojawia na wczesnym etapie rozwoju również w matematyce. Potrafimy odliczać wskazując kolejne przedmioty kierując się rytmem. Później uczymy się rozróżniania odległości, mierzenia długości, mierzenia czasu. Wszystkie te rzeczy oparte są na powtarzalności (na przykład podział na równe godziny lub podział na takie same odcinki).

    Dostrzeganie tych schematów jest dla większości osób naturalne.

    Pojawia się jednak coś, w czym warto intuicji pomóc. W rozwoju matematycznym istotna jest również świadomość wspomnianego rytmu. Umiejętność opisania regularności, wykorzystania jej i przełożenia na inną sytuację.

    • Gdy robimy ciasto, czytamy przepis i zrozumiane czynności powtarzamy w odpowiedniej kolejności.
    • Gdy ktoś wyjaśnia nam drogę, powstępujemy według zapamiętanych wskazówek.
    • Gdy czytamy zadanie tekstowe z matematyki, zapisujemy potrzebne obliczenia.

    Samo powtarzanie przepisu, drogi, czy treści zadania tutaj już nie wystarczy.

    Rytm i matematyka
    Zdjęcie dodane przez Micah Boerma: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/ilustracja-szary-trojkat-1008743/

    Jak nauczyć dziecko interpretowania rytmu, a nie tylko powtarzania?

    Nauka powtarzania rytmu.

    • Wyklaskiwanie rytmu i powtarzanie go.
    • Pokazywanie ruchów, które dziecko powtarza.
    • Rysowanie ciągu symboli, do którego dziecko dorysowuje kolejne elementy.
    • Rysowanie szlaczków o powtarzalnym wzorze.
    • Nauka dni tygodnia, miesięcy, zegara.
    • Nauka wierszyków i piosenek na pamięć.

    Nauka interpretowania rytmu

    • Wyklaskiwanie rytmu, który następnie dziecko próbuje narysować.
    • Rysowanie rytmu, który później dziecko może wyklaskać.
    • Odczytywanie ruchów tańca z obrazków.
    • Budowanie z klocków według prostej, rysunkowej instrukcji.
    • Nauka odczytywania i interpretowania nutek.
    • Nauka gry na instrumencie.

    Gry uczące schematów, powtarzania i interpretacji rytmu.

    W internecie istnieje bardzo dużo gier, które umożliwiają naukę, ale również są atrakcyjne dla dzieci. Tutaj jeden przykład prostej gry:

    https://www.mathplayground.com/logic_memory_artist.html

    Na późniejszym etapie, warto również zajrzeć w miejsca, gdzie znajdziemy bardziej skomplikowane wyzwania:

    https://szaloneliczby.pl/polacz-w-pary-3/

    Gra na instrumencie

    Szybko można dojść do wniosku, że świetnym podsumowaniem umiejętności interpretowania rytmu, jest nauka gry na instrumencie. Nie bez powodu wielu ambitnych rodziców wysyła swoje dzieci na dodatkowe zajęcia muzyczne od najmłodszych lat. Oglądając filmy możemy zauważyć, że prawie wszyscy uczniowie w Chinach uczą się grać na jakimś trudnym instrumencie. Popularne są tam na przykład skrzypce. Jest to kultura, która kładzie bardzo duży nacisk na edukację (moim zdaniem aż za duży) , dlatego instrumenty pojawiają się tam nie bez powodu.

    Rodzice tych dzieci są świadomi, jak wpływa to na rozwój intelektualny dziecka i to nie tylko w nauce matematyki!

    A jak dokładnie wpływa?

    Nauka gry na instrumencie a matematyka
    Zdjęcie dodane przez Ketut Subiyanto: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/lawka-stolek-dom-muzyka-4473409/

    Efekty nauki gry na instrumencie

    • Aktywne uczestnictwo dziecka w tworzeniu muzyki przed ukończeniem 7 roku życia rozwija umiejętności niemożliwe do zdobycia podczas innych aktywności.1
    • Pozostawia pozytywny skutek na rozwój neuronów i realnie przekłada się na lepsze wyniki w nauce2
    • Zajęcia muzyczne mają wpływ na rozwój systemu nerwowego dziecka.3
    • Trening muzyczny może wzmocnić pamięć werbalną, rozumowanie przestrzenne i umiejętności czytania i pisania.4
    • Uczestniczenie w zajęciach muzykoterapii obniża poziom depresji i lęku.5
    • To po prostu fajna zabawa!

    Nie daj się oszukać!

    Uważaj na „instrumenty”, które sprzedawane są w sklepach z zabawkami. Często są to zabawki tylko wyglądające jak instrumenty, nie są nastrojone i nie nauczą nikogo rozumienia i tworzenia muzyki. Mogą wręcz zaszkodzić, ponieważ zniechęcają do prawdziwych instrumentów i mogą obniżać samoocenę dziecka, które chciałoby nauczyć się grać, a prawdopodobnie często słyszeć będzie irytację w głosach domowników.

    Pamiętaj również, że podobnego efektu NIE DAJE tylko słuchanie muzyki. Więcej o oszustwach edukacyjnych mediów dla małych dzieci możesz przeczytać tutaj.

  • Książka „ŁATWA MATMA”. Czy warto ją przeczytać?

    Książka „ŁATWA MATMA”. Czy warto ją przeczytać?

    Obiecałam ostatnio dać znać, czy warto przeczytać tę książkę. Wiele razy ją polecano i przewinęła się na kilku grupach. Postanowiłam w końcu zabrać się za to. Książka „ŁATWA MATMA” przeznaczona jest teoretycznie dla rodziców dzieci z problemami z matematyką, a także dla nauczycieli matematyki. Czy warto ją przeczytać? Dla kogo jest tak naprawdę?

    Książka "Łatwa matma"
    link do sklepu

    POZYTYWNIE:

    ❤️ Jako osobie powiązanej z nauczaniem matematyki, spodobało mi się zwrócenie uwagi na podstawy podstaw, w których braki mogą mieć dzieci mające problem z matematyką na wczesnym etapie.

    Czasami nie do pomyślenia jest, że dziecko uczące się tabliczki mnożenia może mieć jeszcze kłopot z rozumieniem tego czym jest kształt, wielkość, ilość, powierzchnia, wartość…

    Nie do pomyślenia, bo nam wydaje się to oczywiste.

    W książce można znaleźć dokładne instrukcje dla rodziców, jak nauczyć wszystkich niezbędnych pojęć na początku drogi edukacyjnej.

    ❤️ Można tam znaleźć kilka ciekawostek dotyczących uczenia się i podejścia no nauki. Wszystkie tricki są przydatne, jeśli wpływają pozytywnie na proces uczenia się 😀

    ❤️ Z książki „ŁATWA MATMA” dowiedziałam się jak wiele istnieje możliwych przyczyn problemów z nauką. Na przykład, że problemy z nauką matematyki mogą mieć swoje źródło nawet w PIERWSZYCH SEKUNDACH ŻYCIA, czyli podczas porodu.

    ❤️ Znalazłam tam fajne ćwiczenia i porównania dla nauczycieli i rodziców. Część z nich ma na celu uświadomienie sobie, jak trudno jest dziecku zrozumieć rzeczy oczywiste dla dorosłych, oraz duże znaczenie mają nasze metody wyjaśniania.

    (Jeśli jest ktoś zainteresowany przykładem takiego ćwiczenia, chętnie podzielę się w komentarzu).

    ❤️ Książka opiera się na bardzo pozytywnym przekazie i wyjaśnia proces uczenia się matematyki od SAMEGO POCZĄTKU.

    NEGATYWNIE:

    ⬛️ Autorki przekonują, że każdy jest w stanie zrozumieć matematykę, a każde zaległości można nadrobić. Są również przeciwne dostosowywaniu wymagań do poziomu ucznia i preferują raczej dopasowanie poziomu ucznia do programu.

    „Odpuszcza im się najtrudniejsze wyzwania, a nauczyciel stara się być wyjątkowo miły. Ale kiedy zadajemy uczniom prostsze zadania lub zwalniamy ich z obowiązku opanowania całej podstawy, (…), wzmacniamy w nich przekonanie, że nie potrafią nauczyć się tego co ich rówieśnicy”.

    Może i są w stanie, ale na pewno nie w takim czasie w jakim się tego od nich oczekuje. A jeśli nie są w stanie, to co w tym złego jeśli będą tego świadomi?

    Jak fair byłoby oczekiwać od dziecka na wózku, aby skakało w dal tak dobrze jak pozostali? Czy w tym przypadku dostosowanie wymagań też będzie wzmacniać ich przekonanie, że gorzej sobie z tym radzą?

    Nie lepiej podkreślać, że różnice są dobre? Jedni są dobrzy w skakaniu, inni w matematyce, jeszcze inni w gotowaniu.

    ⬛️ W książce „ŁATWA MATMA” można przeczytać negatywny stosunek do zabawnych lekcji, które mają za zadanie utrzymać zainteresowanie uczniów. Autorki sugerują, że przy urozmaicaniu zajęć może braknąć czasu na przemyślenia i podsumowanie. Przypominają również, ze nauka może być ciężką pracą i wtedy daje najwięcej satysfakcji.

    Kompletnie się nie zgadzam. Osobie dorosłej można dać konkretną listę rzeczy, które ma umieć. Taka osoba ma świadomość swojego celu i po prostu będzie się uczyć. Dla dzieci, cel ich uczenia się jest zbyt odległy. Nie widzą jeszcze, że od tego może zależeć ich przyszła praca, jakość życia codziennego itd. Jedyne czym są wtedy zmotywowane, to oceny! A to bardzo źle… Więcej o tym znajdziesz tutaj.

    Urozmaicanie lekcji to moim zdaniem podstawa nauczania! Jeśli nauczyciel robi to tak jak powinien, to i podsumowanie i przemyślenia będą na takiej lekcji miały swoje miejsce i mogą być przeprowadzone w ciekawszej formie. Matematyki można uczyć się poprzez zabawę (na przykład za pomocą gier planszowych, o czym więcej możesz przeczytać tutaj.)

    ⬛️ „Jeśli uczniowie nie potrafią udzielić prawidłowej odpowiedzi, to dlatego, że nikt ich tego nie nauczył”

    O tym fragmencie sama nie wiem dokładnie do myśleć. To brzmi, jakby nauczyciel zawsze był winny tego, że dzieciom coś nie idzie dobrze. Nauczyciel często nawet jeśli wykona kawał dobrej roboty, dzieci mogą nie przećwiczyć nowych umiejętności w domu. Z czasem dzieciom zdarza się również po prostu zapominać. Jedne dzieci zapamiętają coś na dłużej, a inne od razu wyrzucą z głowy.

    ⬛️ Autorki książki „ŁATWA MATMA” mają negatywne nastawienie do nauki z użyciem skojarzeń i porównań (na przykład słynny „krokodyl” przy porównywaniu liczb). Uważają je za dekoncentrujące.

    „staje im przed oczami gadzi pysk z mnóstwem zębów i nie rozumieją, co krokodyl ma wspólnego z liczbami”.

    ⬛️ W książce można zauważyć duży nacisk na rozumienie definicji i pojęć, ale znajdują się tam na przykład takie definicje:

    „Liczby – odzwierciedlają ilość”

    „Liczba całkowita to liczba, która nie ma za sobą separatora dziesiętnego, chodzi zatem o liczby od zera w górę i dół na osi liczbowej”

    „Dwa razy więcej czegoś oznacza, że ilość tego czegoś wynosi dwa”

    Często mylone są również definiowane pojęcia. Zamienne używana jest liczba czegoś i ilość czegoś. Zdając sobie sprawę, że w mowie potocznej to normalne, nie zwróciłabym na to uwagi. Brak tego rozróżnienia zdarza się nawet w książkach do matematyki. Ale w książce, w której

    stawia się nacisk na pojęcia, definicje…

    ⬛️ Przedstawiona jest inna wersja mnożenia pisemnego, niż używana w polskich szkołach. Nie ma w tym nic złego, póki z metodą typowo szkolną nie zacznie się mylić.

    ⬛️ Książka skupia się gównie na podstawach, które uczeń powinien opanować jeszcze przed pierwszą klasą szkoły podstawowej, lub w trakcie pierwszych lat nauki. Sama część, która wyjaśnia zagadnienia matematyczne, niczym nie różni się od podręczników szkolnych. No może tym, że mniej w niej urozmaiceń 😉

    PODSUMOWANIE

    ❎ Jeśli ktoś naprawdę liczy na rozwiązanie problemów dziecka, które ma duże problemy z matematyką, ta książka może nie wystarczyć.

    ✅ Potraktowałabym ją albo jako ciekawostkę dla nauczycieli, albo jako przygotowanie rodziców bardzo małych dzieci na przyszłe wejście ich dziecka w szkolny świat. Jeśli jest traktowana w ten sposób, myślę że WARTO do niej zajrzeć!

  • Szybkie mnożenie. Sprytne metody!

    Szybkie mnożenie. Sprytne metody!

    Mnożenie w pamięci sprawia ogromne trudności wielu uczniom. Zapoznaj się z metodami, które ułatwiają i przyspieszają obliczenia pamięciowe i pozwalają na mnożenie dużych liczb bez użycia kalkulatora.

    Mnożenie przez 3

    Podwój daną liczbę i do wyniku jeszcze ją dodaj.

    Mnożenie przez 3

    Mnożenie przez 4

    Podwoić daną liczbę, a potem zrobić to samo jeszcze raz z wynikiem.

    Mnożenie przez 4

    Mnożenie przez 5

    Podziel liczbę przez 2 i pomnóż razy 10 (czyli dopisz zero lub przesuń przecinek o jedno miejsce w prawo).

    Mnożenie przez 5

    Mnożenie przez 8

    Podwajamy, podwajamy, podwajamy.

    Mnożenie przez 8

    Mnożenie przez 9

    Mnożenie przez 10

    Postaw na końcu 0 lub przesuń przecinek o jedno miejsce w prawo.

    Mnożenie przez 10

    Mnożenie przez 11

    Dopisz zero i dodaj liczbę, którą mnożysz

    Mnożenie przez 11

    Mnożenie przez 12

    Dopisz 0 a potem do wyniku dodaj dwa razy liczbę którą mnożyłeś

    SPRAWDŹ SIĘ W TELETURNIEJU!

    https://wordwall.net/embed/play/39384/866/506


  • Edukacyjne media dla niemowląt

    Edukacyjne media dla niemowląt

    Jeśli jesteś ambitnym rodzicem, z pewnością kusi Cię sprawienie, aby twoje dziecko było bardziej inteligentne niż inne dzieci w jego wieku!
    Zapewne spróbujesz wielu rzeczy, o których usłyszysz, że mogą Ci w tym pomóc. Jesteś idealną potencjalną ofiarą tak zwanego „pieluchowego rynku” produktów dla niemowląt.

    Które z reklamowanych metod „ulepszania dziecka” może przynieść pozytywne rezultaty? A może większość z nich spowoduje coś całkiem odwrotnego?

    Mozart studiującym niemowlętom

    Jednym z najpopularniejszych mitów dotyczących uczenia niemowlaki czegokolwiek, jest puszczanie im Mozarta. Często nawet niecierpliwi rodzice robią to, gdy dziecko jeszcze się nie urodziło.

    W 1993 roku opublikowano badanie mówiące o tym, że słuchanie Mozarta przez studentów realnie wpływa na poprawę wyników testów! Wniosek wydawał się rodzicom oczywisty. Studenci nie musieli robić nic specjalnego poza słuchaniem, a moje dziecko słuchać już potrafi!

    Problem w tym, że niemowlęta nie są studentami, a studenci nie są niemowlętami. Mózgi tych dwóch grup są na całkiem innym etapie rozwoju, a ich potrzeby różnią się diametralnie! Pomimo tego, pomysł kilku natchnionych osób, które twierdziły uparcie, że ich metody są potwierdzone naukowo, zapoczątkowały ogromny „boom” na rynku. Zaczęto sprzedawać specjalnie stworzone do tego ścieżki dźwiękowe, które miały rozwijać u niemowląt umiejętność rozwiązywania problemów (o których istnieniu niemowlęta nie mają jeszcze pojęcia). Wprowadzono nagrania, które miały zwiększać inteligencję, nauczać rozumienia świata i nieszablonowego myślenia (niemowlęta nawet szablonowego myślenia jeszcze nie rozwinęły wystarczająco). Producenci zyskali na takich rozwiązaniach ogromne pieniądze!

    Rodzice, kierując się dobrem dziecka i potwierdzeniami twórców nagrań, inwestują ogromne pieniądze w rozwój swoich niemowląt, a nawet naukę języka migowego dzieci, które nie potrafią jeszcze mówić. Nie wpadli jednak na to, że takie działania mogą nie przynosić rezultatów. Co gorsza… mogą nawet zaszkodzić naturalnemu rozwojowi.

    Niemowlę
    Photo by British Baby Box on Unsplash

    Warunek wstępny do utworzenia się wspomnienia, czyli uwaga

    Aby czegoś się nauczyć, musimy poświęcić temu wystarczająco dużo uwagi i skupienia. To między innymi dlatego nie jesteśmy w stanie uczyć się przez sen (o czym więcej napisałam tutaj), ani zdobywać nowej wiedzy poprzez hipnozę (więcej tutaj). Dlatego również dobrą metodą na ulepszenie naszych zdolności umysłowych i intelektualnych jest na przykład zwykłe żonglowanie (więcej tutaj), ponieważ wymaga od nas zarówno skupienia, uwagi i koncentracji, jak również rozwija równowagę i wyobraźnię przestrzenną.

    Producenci mają na to swoją odpowiedź, która najwyraźniej wystarczająco przekonała już rodziców. Badania nad uwagą niemowląt! Uwagę niemowląt bada się, sprawdzając czas, jaki dziecko poświęca patrzeniu na dany przedmiot. Problem w tym, że patrzenie na jakiś przedmiot nie gwarantuje nam skupienia na tym pełnej uwagi. Jak często oglądałeś film, myśląc o czymś całkiem innym? Ile razy musiałeś cofać się o kilka stron książki, którą czytasz, bo nie masz pojęcia, o czym był ostatni fragment?

    Uwaga faktycznie jest warunkiem wstępnym. Nie jest jednak warunkiem jedynym. Poza skupieniem musimy jeszcze być w stanie odfiltrować istotne informacje od nieistotnych, które odbieramy w tym samym czasie. Musimy być w stanie zrozumieć to, co odbieramy. Dla niemowląt jest to zadanie niewykonalne. Co nam da słuchanie wywiadu po chińsku, gdy nie znamy ani jednego słowa w tym języku? Podobny poziom edukacyjny mają oferowane produkty „pieluchowego segmentu rynku”.

    Zatem nie, niestety twoje dziecko prawdopodobnie nie wytwarza pożytecznych wspomnień, patrząc w telewizor, podczas gry ty zmywasz naczynia

    dR JULIA SHAW, „oSZUSTWA PAMIĘCI”

    Ale gdy dzieci oglądają bajki edukacyjne, szybciej uczą się mówić…

    Badanie z 2010 roku „Czy niemowlęta uczą się z mediów dla niemowląt” miało sprawdzić ten powtarzany i popularny mit. Badano dzieci w wieku 12-18 miesięcy, które oglądały edukacyjne wideo przez cztery tygodnie. Dzieci te nie nauczyły się przez to ani więcej, ani mniej słów niż bez owych nagrań.

    Za to grupa dzieci, które zamiast nagrań edukacyjnych, w tym samym czasie były uczone mowy przez swoich rodziców podczas codziennych czynności, uczyły się istotnie więcej słów!

    Okazuje się, że stymulacja przez media jest bezużyteczna w tym wieku. Efekty przynosi za to spędzanie czasu z dzieckiem, mówienie do niego i przy nim, oraz opisywanie wykonywanych czynności.

    Media dla niemowląt
    Photo by Alexander Dummer on Unsplash

    Bezużyteczne, ale przynajmniej nieszkodliwe…

    „W 2007 roku Frederick Zimmerman i jego zespół z University of Washington zauważyli, że oddziaływanie telewizji dla dzieci jest wysoce szkodliwe dla rozwoju mowy (…), a Amerykańska Akademia Pediatrii jasno powiedziała, że dzieci poniżej drugiego roku życia nie powinny w ogóle mieć kontaktu z jakimkolwiek ekranem” – dowiadujemy się z książki „Oszustwa Pamięci” Julii Shaw.

    Gdy chcemy zrobić coś, co wymaga pełnej naszej uwagi, nie sadzajmy dziecka przed ekranem dla spokoju. Nie stosujmy bajek (nawet tych edukacyjnych), nie dawajmy telefonu! Dużo lepsze dla rozwoju dziecka jest nawet chwilowe samotne siedzenie w kojcu i chwila nudy, która rozwija kreatywność i wyobraźnię! Dobrym pomysłem jest również znalezienie alternatyw, czyli prawdziwych i skutecznych zabawek edukacyjnych. Kilka przykładów i inspiracji możecie znaleźć tutaj.

    Alternatywy mediów dla niemowląt
    Photo by Yuri Shirota on Unsplash

  • Czy można uczyć się poprzez hipnozę?

    Czy można uczyć się poprzez hipnozę?

    Marzenie każdego ucznia, rodzica i nauczyciela. Niezwykły sen naukowców i cel szkół prywatnych. Możliwość nauki przez sen lub poprzez hipnozę zmieniłaby dzieje świata, a rozwój cywilizacyjny wystrzeliłby w górę z niewiarygodnym efektem. Naukowcy od lat zadają sobie pytanie: Czy można uczyć się poprzez hipnozę?

    Jak oszukują Cię szkoły językowe

    Madalina Sucala z Icahn school of Medicine w Nowym Jorku dokonała przeglądu naukowego, z którego wynika, że w 2013 oferowano ponad 1455 aplikacji, które zapewniały, że potrafią uczyć za pomocą hipnozy. Szkoły językowe reklamują swoją „najnowocześniejszą” i „niezwykle skuteczną” metodę nauki słówek i języków. Część z nich oferuje naukę przez sen, nauczanie podprogowe, słuchanie muzyki o odpowiednich częstotliwościach i hipnotyczne nagrania. Nowoczesne metody, które oferują, po prostu nie istnieją. Szkoły sprzedają kursy i reklamują się nieistniejącymi metodami tylko dlatego, że ludzie w nie naprawdę wierzą i nie podważają ich metod. Zajęcia dalej sprzedają się świetnie i pomagają ich twórcom zdobyć ogromne pieniądze.

    Czy można uczyć się poprzez hipnozę?
    Oto co pojawia się w wyszukiwarce po wpisaniu frazy „nauka przez hipnozę”

    Skąd oni wzięli ten pomysł?

    W książce pt. „Oszustwa Pamięci”, której autorem jest Julia Shaw, przeczytać możemy, że w latach dwudziestych XX wieku wynaleziono tak zwany psychofon. Urządzenie zostało oficjalnie opatentowane i używane przez Aloisa Salingera – biznesmena z Nowego Jorku. Maszyna ta była zwykłym gramofonem połączonym z zegarem, który uruchamiał nagranie o określonej porze, gdy użytkownik spał.

    Siła sugestii miała przyciągać pieniądze, szczęście i sławę do osób słuchających głosu na nagraniu. Aktualnie pojawiają się wersje mające pomóc w schudnięciu, rzuceniu palenia, polepszeniu pamięci, pozbyciu się lęków społecznych lub poradzeniu sobie z koszmarami sennymi.

    Czy można uczyć się poprzez hipnozę? Psychofon
    Obraz Gerhard Bögner z Pixabay

    Skąd wiemy, że to nie działa?

    Jak każdy potencjalnie przydatny wynalazek, szybko wyłapały ten pomysł Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych. W 1956 roku przeprowadzono serię badań na ten temat. Nadzieja o unowocześnieniu szkoleń wojskowych lub stworzeniu nowej broni legła w gruzach, ponieważ badania nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Niczego nie udowodniono. Wielokrotnie próbowano odkryć nowe metody, które zminimalizowałyby wysiłek psychiczny związany z uczeniem się, zaoszczędziłyby ludziom wiele lat i przyspieszyły rozwój cywilizacji. Próbowano między innymi badać naukę przez sen, o czym również niedawno napisałam cały artykuł dostępny tutaj.

    Naukowcy badający czy można uczyć się poprzez hipnozę?
    Obraz OpenClipart-Vectors z Pixabay

    Czy hipnoza może być w ogóle przydatna w edukacji?

    Mimo że hipnoza, jaką znamy, nie jest w stanie zastąpić nauki, dla niektórych osób może być ona przydatna. Dobrym przykładem może być hipnoterapia. Niektórym faktycznie pomagają stany wyciszenia, relaksacji i słuchania motywujących słów. Takie rodzaje hipnozy można porównać z medytacją, zajęciami jogi lub zwykłą chwilą dla siebie. Nie warto jednak wierzyć w magicznych hipnotyzerów, którzy przejmują kontrolę nad naszymi umysłami i tym którzy twierdzą, że można uczyć się poprzez hipnozę.

    Hipnoterapia
    Obraz Leandro De Carvalho z Pixabay

  • Żonglowanie, a matematyka

    Żonglowanie, a matematyka

    Co wspólnego może mieć matematyka i żonglowanie? Okazuje się, że sporo!

    Żonglowanie pozwala zrozumieć, że proces uczenia się to nieunikniony ciąg wzlotów i upadków.

    Marek Szurawski

    Jak żonglowanie wpływa na proces uczenia się?

    • Półkule mózgu zaczynają lepiej ze sobą współpracować
    • Chęć i zdolność do nauki nowych rzeczy zwiększa się
    • Żonglowanie wystawia cierpliwość na próbę
    • Pobudza się nieszablonowe myślenie, a przy tym sprawność działania i kreatywność
    • Zwiększa umiejętności relaksowania się oraz aktywność twórczą
    • Wzrasta koordynacja ruchów i działań
    • Trenuje koncentrację
    • Trenuje wyobraźnię przestrzenną, a przy tym wyobraźnię matematyczną

    Wszystkie te rzeczy mają ogromne znaczenie w procesie uczenia się, a w szczególności uczenia się matematyki! Matematyka jest przedmiotem, którego nie da się nauczyć na pamięć. Wbrew pozorom opiera się on właśnie na kreatywności i wyobraźni, które doskonale sprawdzają się podczas rozwiązywania problemów, zadań i zagadek, oraz są trenowane właśnie podczas żonglowania.

    dziewczynka, która rozwija swój umysł poprzez żognlowanie
    Obraz Gerd Altmann z Pixabay

    Żonglowanie daje szczęście

    Podczas żonglowania, nasz wzrok skierowany jest ku górze. Mózg podczas tej czynności zaczyna wytwarzać tzw. hormony szczęścia!

    Poza tym jest to niezwykle fascynujące już w pierwszych minutach, a uczenie się nowej umiejętności zwiększa poziom naszego szczęścia. Dziecko może pochwalić się swoją zwinnością i spędzić miło czas. Przyjemne uczenie się nowych rzeczy może znacznie wpływać na przyszłą motywację dzieci do nauki w ogóle! Działa to w podobny sposób jak uczenie matematyki za pomocą gier planszowych.

    żonglowanie zwiększa poziom szczęścia
    Obraz Gino Crescoli z Pixabay

    Czego jeszcze można się nauczyć?

    Dziecko, które chce zdobyć nową umiejętność, musi umieć dobrze wszystko zorganizować. Uczy się w ten sposób:

    • Odpowiedzialności
    • Zarządzania czasem
    • Regularności
    • Ustalania priorytetów

    Przy okazji można zażyć zdrowego ruchu i spalić kilka zbędnych kalorii (więcej o spalaniu kalorii dzięki matematyce znajdziecie tutaj).

    żonglowanie zwiększa multizadaniowość
    Obraz mohamed Hassan z Pixabay

    Czym można żonglować?

    Piłeczki do żonglowania można zrobić samodzielnie (na przykład z poniższą instrukcją).
    Nie jest to jednak tylko kwestia oszczędności! Tworząc piłeczki samodzielnie uzyskujemy kolejne korzyści związane z umysłem!

    • Rozwijamy wyobraźnię przestrzenną
    • Pobudzamy kreatywność
    • Trenujemy zdolności motoryczne
    • Uczymy się szacowania (jakie będą koszty wykonania, co zrobić aby piłeczki były równe itd.)

    Jak nauczyć się żonglować w 5 minut?

  • Nauka przez sen – czy to możliwe?

    Nauka przez sen – czy to możliwe?

    Uczniowie od lat zadają sobie to pytanie. Stare, przekazywane przez nasze babki mity o wkładaniu książek pod poduszkę dają nadzieję uczniom w całej Polsce. Lata temu udowodniono, że sen znacząco wpływa na nasze umiejętności uczenia się i zapamiętywania. Z własnego doświadczenia wiem, że po wieczornej nauce często mam wrażenie, że wszystkie zdobyte informacje zaczynają się mieszać. Rano okazuje się jednak, że nagle wiem więcej, niż mi się wydawało, a wiedza wydaje się nagle niezwykle poukładana. Czy ma to jakiś związek z zasypianiem w pobliżu książek? Nauka przez sen brzmi jak rozwiązanie idealne.

    Kobieta śpi na książkach
    Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-opierajac-sie-na-stole-3767411/

    Eksperyment na myszach

    Naukowcy też od dawna głowią się nad znalezieniem nowej metody nauki przez sen. Wyobraźcie sobie, że dzieci nie muszą już spędzać połowy swojego dzieciństwa w szkole, a zamiast tego codziennie wieczorem ich mózgi podłączane są do komputera. Dziecko budzi się z perfekcyjnie opanowaną tabliczką mnożenia, nowym językiem i znajomością wszystkich wydarzeń historycznych w konkretnej epoce.

    1. Fałszywe wspomnienie przyjemności

    W 2015 roku w piśmie „Nature Neuroscience” opisano eksperyment, w którym próbowano sprawdzić, czy takie zjawisko jest możliwe. Podłączono przewody elektryczne do pojedynczych komórek w miejscach odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności i kilku innych miejscach w mózgu. Zbadano dokładnie, które obszary mózgu aktywują się, gdy mysz porusza się po określonych, przygotowanych wcześniej miejscach. Dzięki temu można było sprawdzić, kiedy mysz śni o konkretnym miejscu. W czasie snu aktywowano sztucznie obszar przyjemności w mózgu, gdy mysz śniła o określonej lokalizacji. Zaszczepiono w ten sposób sztuczne wspomnienie, które oznacza dla myszy, że danym miejscu stało się coś dobrego.

    Po przebudzeniu przeanalizowano dokładnie, jak długo mysz przebywa w konkretnych miejscach. Okazało się, że fałszywe wspomnienie przyjęło się, a mysz spędzała dużo więcej czasu w miejscu postrzeganym przez nią jako lepsze.

    2. Fałszywe wspomnienie bólu

    Podobne doświadczenie przeprowadził Steve Ramirez i Xu Liu. Tym razem wszczepiono myszom wspomnienie bólu związane z wybranym miejscem. Jak można się domyślać, myszy unikały konkretnego miejsca, uważając je za niebezpieczne.

    Mysz do eksperymentów nad tym, czy nauka przez sen jest możliwa
    Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-opierajac-sie-na-stole-3767411/

    A co z mózgiem człowieka?

    Oczywiście na ludziach dużo ciężej przeprowadzić podobne badania ze względów moralnych, ale i z powodu ogromnego ryzyka. Nikt nie chciałby, aby otworzono jego czaszkę i rażono mózg prądem w celu zaszczepienia mu fałszywego odczucia. Dlatego właśnie badania nad działaniem ludzkiego mózgu i nauką przez sen mają nieco inny charakter i polegają głównie na obserwacjach. Dzięki Gordonowi Fieldowi i Susanne Diekelmann z uniwersytetu w Tybindze wiemy na przykład, że sen jest czasem „aktywnego przetwarzania informacji offline, zasadniczego dla prawidłowego funkcjonowania uczenia się i pamięci”.

    Podczas snu informacje zebrane w ciągu dnia układają się, segregują, łączą. Te, które zostaną uznane za istotne, stają się trwałe. Mózg usuwa zbędne informacje, połączenia i bodźce, które dotarły do niego w ciągu dnia, aby zrobić miejsce tym ważniejszym. Właśnie dlatego po dniu spędzonym na nauce warto dobrze się wyspać, zamiast spędzić noc na uczeniu się do sprawdzianu.

    W książce „Oszustwa Pamięci” możemy przeczytać, że już „mała drzemka po sesji uczenia się zwiększa tworzenie się kolców dandrycznych z synapsami, uważane za fundament magazynu pamięci„.

    Ciężko jest udowodnić, że nauka przez sen jest możliwa, mając do dyspozycji tylko możliwość obserwacji. Charles Simon i William Emmons Próbowali na przykład puszczać badanym nagrania, które ich mózgi miały analizować przez sen. Wnioski sformułowano następująco „Wyniki potwierdzają, że uczenie się podczas snu jest mało prawdopodobne”.

    Naukowcy, którzy sprawdzają czy nauka przez sen to mit.
    Zdjęcie dodane przez Kampus Production: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/biuro-praca-mezczyzni-kobiety-8190807/

    Utworzenie skojarzenia u człowieka

    „W 2012 roku zespół badawczy pod kierunkiem neurobiologa Anata Arziego z Instytutu Weizmanna w Izraelu (…) odkryli, że u uczestników eksperymentu poddanych podczas snu pewnym zapachom, którym towarzyszyły dźwięki, wytworzyły się pewne połączenia, tak że słysząc te same dźwięki, zaczynali węszyć, jakby poszukiwali zapachu.” Niestety było to tylko niewielkie doświadczenie dotyczące podświadomych zachowań i reakcji. Dowodzi ono jednak, że również u ludzi możliwe jest tworzenie pewnych połączeń w mózgu przez sen. Czy to jednak świadczy o tym, że można się w taki sposób nauczyć czegoś, co świadomie można wykorzystać?

    Nauka przez sen poprzez słuchanie
    Obraz Luisella Planeta Leoni LOVE PEACE 💛💙 z Pixabay

    Nauka przez sen – więcej eksperymentów

    W książce „Oszustwa Pamięci” opisane zostało jeszcze kilka kolejnych prób rozwiązania tej niezwykłej zagadki. Próbowano uczyć przez sen myszy, później szczury, a następnie osiągnąć jakiekolwiek ciekawe wnioski podczas badań na ludziach. Pomimo drobnych osiągnięć powiązanych ze wspomnieniami emocji, nikt nie udowodnił jeszcze, że prawdziwa nauka przez sen, zdobywanie informacji lub umiejętności w czasie snu jest możliwe. Nie jesteśmy w stanie poznawać nowych słówek w obcych językach, nauczyć się żonglowania, ani czytać książek śpiąc jednocześnie. Jeszcze…

    Kobieta śpi na książkach
    Zdjęcie dodane przez Min An: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/osoba-zakrywa-kobiete-z-kocem-1124837/

    Czy książki pod poduszką mają wpływ na naszą wiedzę?

    Oczywiście wniosek jest jasny. Wkładanie książek pod poduszkę nie ma żadnego wpływu na naszą wiedzę. Jedynym kluczem do sukcesu jest prawdziwa nauka i skupienie, a następnie porządne wyspanie się lub chociaż mała drzemka, która pozwoli nam poukładać zdobytą wiedzę i oczyścić umysł. Książki mają wpływ na naszą wiedzę tylko, gdy je czytamy, a nie gdy na nich śpimy.


    Książki mają wpływ na naszą wiedzę tylko gdy je czytamy, nie gdy na nich śpimy.
    Zdjęcie dodane przez Thought Catalog: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/stos-ksiazek-pod-reka-2228557/