Pierwszy dzień w szkole to dla każdego dziecka i rodzica ogromne wydarzenie. W domu przeprowadza się wiele rozmów na temat szkoły i nowych obowiązków. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo różni się III klasa od IV. Cały system szkolny ma wiele wad (o czym więcej tutaj), dlatego rola rodzica w przygotowaniu dziecka do tej trudnej przygody jest tak znacząca. Pomiędzy trzecią a czwartą klasą jest ogromna przepaść, którą wspólnie z dzieckiem należy właściwie pokonać. Co można zrobić?
Dobrze aby dziecko wiedziało dużo wcześniej o tym, czego będzie się od niego oczekiwać już od pierwszego dnia czwartej klasy. Uczeń powinien być gotowy na częstsze zmiany klasy, wielu nowych nauczycieli, masę przedmiotów i osobnych podręczników do każdego z nich. Dziecko czeka również przystosowanie się do systemu 45-minutowych lekcji i przerw oraz nowy system oceniania, który opiera się na ocenach w skali 1-6. Należy pamiętać, aby nie straszyć dziecka swoimi własnymi obawami. Dobrze jest rozpocząć taką rozmowę od wspomnienia o nowych szansach i możliwościach. Należy pytać o to, czego dziecko się boi, a czego nie może się doczekać. Można spróbowaćzaszczepić w dziecku ciekawość i ekscytację, zamiast powtarzać „teraz to zacznie się nauka”, „ciekawe czy sobie poradzisz”, „teraz to będziesz siedzieć po nocach i się uczyć”.
2. Wyjaśnienie dziecku tajemniczych nazw nowych przedmiotów
Czym różni się matematyka od przyrody? Co to jest ta technika i informatyka? Po co mu język polski, skoro potrafi mówić w tym języku? Często powodem strachu jest po prostu to co nieznane. Można pokazać dziecku ciekawe eksperymenty przyrodnicze, wyjaśnić jak powstają gry komputerowe, nauczyć obliczania swojej średniej lub pokazać ciekawe filmiki na szkolne tematy.
Lista przedmiotów, które pojawiają się w klasie czwartej
Język polski Przyroda Matematyka W-F Język obcy nowożytny Plastyka Technika Muzyka Informatyka Historia Zajęcia z wychowawcą
3. Wspólne przeglądanie podręczników
Znalezienie ciekawych zagadnień, przejrzenie obrazków i tematów, których można się spodziewać. Warto znaleźć coś, co zainteresuje dziecko i wzbudzi w nim ciekawość i chęć do zaangażowania się w dany przedmiot już od samego początku. Jeśli w podręcznikach znajduje się coś, co wydaje się dziecku zbyt trudne, to warto omówić to wspólnie z wyprzedzeniem i pomóc dziecku w zdobyciu większej pewności siebie jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Często dzieci najbardziej boją się zwiększonego poziomu na lekcjach matematyki. Warto upewnić się, że dziecko nie ma problemów z podstawowym liczeniem i pokazać mu (na przykład w formie ciekawostki) metody sprytnego mnożenia w pamięci, które znacząco przyspieszą wykonywanie obliczeń nawet na dużych liczbach!
Przyda się duża, kolorowa wersja planu, która zawiśnie w pokoju i pomoże w pakowaniu plecaka na następny dzień. Bardziej pomocna może okazać się jednak mała, podręczna wersja, która zmieści się w piórniku. Ważne, aby na planie umieszczone były dokładnie rozpisane sale lekcyjne. Na początku można umieścić tam również nazwiska nauczycieli i dokładne godziny rozpoczęcia i zakończenia każdej lekcji. W niektórych szkołach istnieją przerwy „obiadowe”, które są nieco dłuższe od standardowych. Warto zwrócić na nie uwagę!
Plan lekcji to punkt oczywisty. Warto jednak pamiętać, czym różni się III klasa od IV. Więcej przedmiotów, oznacza więcej prac domowych i więcej czasu poświęconego na naukę. Należy dokładnie zaplanować czas i miejsce odrabiania prac domowych, czas na obiad i czas na pakowanie plecaka na następny dzień. Dobrze jest ustalić kiedy dziecko ma swój czas wolny i wyraźnie zaznaczyć go w planie, aby zmniejszyć poczucie przytłoczenia nowymi obowiązkami. Nie warto planować wszystkich korepetycji, zajęć dodatkowych i hobby jeszcze we wrześniu. Dobrze aby dziecko miało czas na przystosowanie się do nowej codzienności. Na wszystko przyjdzie czas.
6. Zapoznanie dziecka z listą oferowanych zajęć dodatkowych
Szkoły oferują bardzo dużo zajęć sportowych, muzycznych, plastycznych, naukowych, teatralnych, wycieczki szkolne, rajdy na orientację… Lepiej nie zapisywać się na wszystko na raz i zaczekać nieco z nowymi zajęciami, ale samo zapoznanie się z możliwościami może pomóc dziecku pozytywniej widzieć szkołę, jako miejsce na rozwój swoich pasji.
Nikt nie wie dlaczego, ale dzieci uwielbiają szkole zakupy. Nowe plecaki, piórniki, kredki, zeszyty, ołówki, długopisy… Alejki pełne kolorowych materiałów biurowych są porównywalne do alejek z zabawkami. Warto zabrać ze sobą listę przedmiotów, aby wiedzieć które zeszyty kupić. Dobrze też dowiedzieć się, czy szkoła wymaga dodatkowych zeszytów do korespondencji z rodzicami, dzienniczków na oceny, zeszytów na uwagi i pochwały lub dodatkowych materiałów plastycznych. Warto rozważyć również zakupienie kalkulatora i dowiedzieć się jak sprawnie wprowadzić go do użycia. W przypadku ograniczonego czasu lub budżetu na szkolne zakupy, można zajrzeć do sklepów internetowych, które zapewniają gotowe wyprawki i zestawy. Dzieci czują dużo większą ekscytację pierwszym dniem w nowej klasie, gdy wiedzą, że wykorzystają wszystkie nowe, zakupione wspólnie przedmioty.
Ilość kontra jakość. W odpowiedzi na ten dylemat większość ludzi stwierdza, że lepiej zrobić coś raz, a porządnie. Ilość w tym kontekście kojarzy się z bylejakością, i to nie bez powodu. Wybór ten zakłada, że robiąc coś więcej razy, nie będziemy w stanie wystarczająco się do tego przyłożyć.
A jak to wygląda w praktyce?
Ludzie dzielą się na dwa typy. Jedni wszystko powtarzają wiele razy, ale mało się do tego przykładają, a drudzy wolą coś zrobić raz a porządnie. Można by się zastanowić, która opcja jest jednoznacznie skuteczniejsza, ale oczywiście wszystko to zależy od sytuacji. Przyjrzyjmy się więc codziennym sytuacjom, których może ten wybór dotyczyć.
Jedni wolą sprzątać pokój codziennie powierzchownie, a inni tylko raz w miesiącu, ale dopiero wtedy, kiedy nie da się do niego wejść.
Są osoby, które wolą uczyć się regularnie po trochu, a są też takie osoby, które wolą poświęcić całą dobę przed sprawdzianem na naukę.
Niektórzy preferują małe, regularne posiłki przez cały dzień, a inni wolą najeść się przed snem.
Wiele osób woli codziennie zrobić kilka przysiadów, ale są też tacy, którzy preferują jeden porządny trening w tygodniu.
Analizując wymienione przykłady, można dojść do wniosku, że w większości przypadków regularność przebija duży jednorazowy wysiłek. Wychodzi na to, że ilość wygrywa z jakością.
Jeśli chodzi o zadania z matematyki, wielu nauczycieli preferuje jednak mniej, ale trudniejszych zadań. Twierdzą oni, że trudne zadanie najczęściej składa się z kilku łatwiejszych, dlatego wydaje się to bardziej opłacalne. Trudne zadania wydają się też spełniać „zasadę złotowłosej”, o której wspomniałam na końcu tego artykułu. Mówi ona, że największe efekty naszej pracy pojawiają się tam, gdzie zaczyna się największe wyzwanie, jakiemu jesteśmy w stanie sprostać. W teorii wszystko to wydaje się bardzo logiczne, ale czy w praktyce również jest to takie proste?
Zasada złotowłosej dotyczy osób, które próbują osiągnąć sukces, są zmotywowane i zawzięte. Wszystko to sprawdzi się w przypadku ambitnych i mądrych uczniów, którzy nie mają żadnych zaległości. Uczniowie powinni trzymać się mocno tej zasady, gdy naprawdę chcą się czegoś nauczyć i mają pełne wsparcie swoich rodziców. Nauczyciele nie powinni jednak zakładać, że taka sytuacja dotyczy wszystkich uczniów. W najlepszym przypadku może kilku w klasie. Pozostali stosują ją prawdopodobnie do innych przedmiotów lub aspektów swojego życia, a nie do matematyki — tym uczniom stawianie zbyt trudnego wyzwania może tylko zaszkodzić.
Wielu naukowców zadawało sobie podobne pytania, dlatego mamy teraz dostęp do przeprowadzonych i omówionych badań na ten temat. Jerry Uelsman, profesor na Uniwersytecie Florydy, przeprowadził takie badanie wśród studentów fotografii. Jednej z grup nakazał zrobić jak najwięcej zdjęć i zapowiedział, że ocena będzie wystawiona tylko na podstawie ich liczby. Piątka zaczynała się od 100 wykonanych zdjęć. Drugiej grupie nakazał wykonanie jednego idealnego zdjęcia w ciągu całego semestru i obiecał wystawienie oceny tylko na jego podstawie.
Obie grupy studentów pracowały ciężko nad wykonaniem swojej pracy zaliczeniowej przez cały semestr. Grupa „jakościowa” dużo analizowała i dyskutowała o doskonałości, a grupa „ilościowa” po prostu działała i eksperymentowała przez cały semestr, widząc w praktyce efekty swojej pracy.
Okazało się, że najlepsze dostarczone zdjęcia zdecydowanie należały do grupy, która miała skupić się na ich ilości, a nie jakości. Grupa ta, wykonując każde kolejne zdjęcie, tworzyła nowe połączenia w swoim mózgu. W praktyce oznacza to, że po prostu nauczyli się wykonywać zdjęcia idealne w praktyce. Nie musieli teoretyzować i pozwolili sobie na eksperymentowanie i popełnianie błędów. Ilość kontra jakość? Tutaj wygrywa ilość!
Przytoczony przykład pojawił się w książce Jamesa Clear’a pt. „Atomowe nawyki”. Pierwotnie eksperyment dotyczył sztuki garncarstwa, ale istniały również eksperymenty przeprowadzone wśród młodych dziennikarzy, których zadaniem było napisać artykuł idealny.
A co z powtarzaniem błędów?
Można by zastanowić się, czy powtarzanie bylejakości nie wyrobi w ludziach złych nawyków, nie przyzwyczai do błędów, lub czy nie znieczuli na ich zauważanie. W wielu przypadkach ryzyko to nie istnieje np. w przypadku powyżej wymienionych fotografów i innych „artystycznych” dziecin, gdzie efekty i błędy można po prostu zobaczyć po fakcie. Dużo gorzej jest w przypadku sportowców, którzy mogą powtarzać źle wykonywane ćwiczenia i zrobić sobie krzywdę, lub w przypadku matematyków, którzy ciągle powtarzają ten sam błąd merytoryczny, np. używają źle zapamiętanego wzoru.
Problem ten można rozwiązać w bardzo prosty sposób. Do pomocy potrzebujemy mentora, który pokaże nam dobre strony naszej pracy oraz rzeczy, które wymagają poprawy. Główna zasada się nie zmienia. Aby nauczyć się pisać rozprawki, powinniśmy napisać ich bardzo, bardzo dużo, ale po każdej z nich dostać feedback. Sportowcy rozwiązują ten problem, korzystając z pomocy trenera. Matematyki z kolei najlepiej możemy nauczyć się, korzystając z odpowiedzi do zadań, które prawie w każdym podręczniku znajdują się na końcu, lub dostając informację zwrotną od nauczyciela. Świetnym wsparciem okazują się również filmiki na YouTube, samosprawdzalne testy, zadania, quizy w internecie oraz repetytoria, lub po prostu korepetytorzy, którzy są połączeniem tego wszystkiego na raz.
Okazuje się, że najważniejszym elementem nauki czegokolwiek jest powtarzalność. Według neuronaukowców nazywa się to długotrwałym wzmocnieniem synaptycznym. W naszych mózgach przy każdym powtórzeniu czynności zachodzą fizyczne zmiany i tworzą się nowe połączenia. Dzięki temu, według neuropsychologa Donalda Hebba, możemy np. odróżnić fizycznie mózg np. mózg muzyka i matematyka.
Powinniśmy zatem robić bardzo dużo łatwych zadań i stopniowo zwiększać poziom trudności, gdy sami uznamy zadania za zbyt łatwe, dotrzemy do zadań najtrudniejszych w naturalny sposób (wciąż uznając je za łatwe). Gdybyśmy rozpoczęli naukę od trudnego zadania, stworzylibyśmy mniej połączeń w mózgu i proces nauki spowolniłby się, a efekty ostatecznie okazałyby się gorsze. Co więcej, trudne zadanie na początku jest bardzo zniechęcające, a zabranie się do nauki okazuje się dużo trudniejsze!
Gdy mamy zbyt mało czasu na naukę, lepiej wybrać zrobienie większej liczby prostszych zadań niż zaledwie kilku trudnych, których nie będziemy w stanie powtórzyć na sprawdzianie.
Właśnie tą zasadą kierowałam się, zakładając bloga, nad którym myślałam już od dłuższego czasu. Nie miałam zbyt dużego doświadczenia i wiedzy o samym tworzeniu artykułów i wpisów, ale postanowiłam zaufać psychologii i po prostu działać!
Efekty możecie ocenić sami, porównując moje pierwsze wpisy z najnowszymi. Czeka mnie jeszcze długa droga, ale przetestuję tę teorię w praktyce 😀
Szkoła to miejsce, które przy odpowiednim podejściu nauczycieli, uczniów i przede wszystkim rodziców, może zapewnić dziecku wspaniały rozwój i świetną przyszłość. Aby wyciągnąć ze szkoły jak najwięcej pozytywnych rzeczy, nauka musi się dzieciom kojarzyć jak najlepiej i muszą mieć one „wszczepione” chociaż trochę motywacji do samodzielnej nauki. Niestety szkoła sama w sobie jest pełna błędnych założeń i wad (o tym więcej przeczytasz tutaj), dlatego to na barkach rodziców spoczywa największa odpowiedzialność w tym zakresie. Rodzice mogą swoim postępowaniem bardzo zaszkodzić dziecku (np. złym podejściem do ocen lub szantażem i karaniem) albo znacząco pomóc np. odpowiednim wsparciem. Dowiedz się, jak motywować swoje dziecko do nauki!
Nieco o samym motywowaniu
To, że twoje dziecko się nie uczy, niekoniecznie świadczy o tym, że jest niemądre lub nie wie, że powinno to robić. Dzieci nie uczą się z tego samego powodu, z którego ty szybko poddajesz się w swojej diecie, zapominasz o swoich postanowieniach noworocznych, przesuwasz ciągle na później zrobienie porządku w garażu lub przesadzenie kwiatków na balkonie.
W realnym świecie ludzie nie zmieniają nawyków pod wpływem rzeczowej argumentacji
Rafał ohme – „emo sapiens, harmonia emocji i rozumu”
Powtarzanie dzieciom, że coś powinny zrobić, nie daje większych efektów, niż powiedzenie samemu sobie, że „powinno się” spać 8 godzin na dobę, jeździć do pracy na rowerze zamiast samochodem, jeść tylko zdrowe jedzenie i dbać o środowisko.
Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/mlody-zdeterminowany-mezczyzna-trenuje-sam-na-boisku-ulicznym-w-sloneczny-dzien-3768901/
Co możemy zrobić, aby nasze motywowanie nie opierało się tylko na pustych słowach?
Rafał Ohme w swojej książce pt. „emo sapiens, harmonia emocji i rozumu” wyszczególnił 3 podstawowe kroki motywowania ludzi w oparciu o ich emocje. Zauważył on, że logiczne argumenty nie są w stanie wystarczająco zmotywować do działania i umieścił je dopiero w ostatnim punkcie, jako utrwalenie pozytywnego nawyku. Okazuje się, że to pozytywne emocje i wiara w możliwość osiągnięcia naszego celu jest w stanie zmotywować nas do działania. To tutaj możemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jak motywować dziecko do nauki.
Czuj – Stwórz dobre nastawienie, zainteresuj tematem, zdobądź uwagę.
Działaj – Modeluj zachowanie, bądź przykładem, pokaż zachowania których oczekujesz.
Myśl – Wzmocnij i ugruntuj wiedzę oraz chęci do działania faktami i argumentami.
Warto również zadbać o pozytywne nastawienie dziecka do uczenia się nowych rzeczy (nie tylko szkolnych przedmiotów). Dziecko musi dość wcześnie zrozumieć, że proces uczenia się czegokolwiek wymaga czasu, cierpliwości, oraz że nie zawsze wszystko udaje się za pierwszym razem. Niedawno napisałam ciekawy artykuł na temat wpływu nauki np. żonglowania na proces uczenia się. Artykuł można zobaczyć tutaj. Świetną metodą na udowodnienie dzieciom, że nauka może być zabawą jest pokazanie im zabawek edukacyjnych. Istnieją takie przeznaczone dla najmłodszych, ale i dla starszych dzieci. Kilka inspiracji i pomysłów umieściłam tutaj.
7 psychologicznych trików w motywowaniu dzieci do nauki
1. Poproś o wymienienie 3 powodów, dla których warto dobrze się uczyć i 15 powodów, dla których nie warto tego robić.
Badania psychologiczne opisane w książce Daniela Kahnemana pt. „Pułapki myślenia” mówią, że ludzie:
uważają, że rzadziej korzystają z roweru, kiedy mają sobie przypomnieć wiele przykładów jego użycia zamiast kilku,
są tym mniej pewni dokonanego wyboru, im więcej argumentów mają wyliczyć na jego poparcie,
są mniej pewni, że jakiegoś wydarzenia dałoby się uniknąć, kiedy mają wyliczyć dużo sposobów, które pozwoliłyby go uniknąć,
pozostają pod mniejszym wrażeniem samochodu, kiedy mają wyliczyć wiele jego zalet.
Z tego zjawiska korzysta wielu psychologów, którzy prowadzą swoje wykłady dla studentów. Proszą oni pod koniec o wymienienie wielu pomysłów na ulepszenie zajęć, w których brali udział. Studenci, których o to poproszono, zawsze oceniają zajęcia wyżej!
Dziecko, które musi wymienić 3 powody, dla których warto się uczyć, zrobi to z łatwością. Jego mózg odbierze tę informację jako coś sensownego i oczywistego, i łatwo to uargumentuje. Wymienienie 15 powodów, dla których nie warto się uczyć, będzie dla dziecka większym wyzwaniem. Dłużej zajmie mu znalezienie argumentów i prawdopodobnie szybko dojdzie do momentu, gdy nowe argumenty będzie musiał tworzyć „na siłę”. Jego mózg poczuje delikatny opór i zwątpienie dotyczące tego, co chce udowodnić. Szalka racji przechyli się delikatnie w stronę nauki.
Grupa psychologów opisała doświadczenie, polegające na podziale grupy na „sztucznie uśmiechających się” i „sztucznie martwiących się”. Poszczególne grupy miały podczas wymieniania swoich asertywnych zachowań utrzymywać określony wyraz twarzy. Twarz sztucznie zmartwiona przekazuje umysłowi informację, że coś się nie zgadza i nie do końca ufa wymienianym argumentom. Osoby z grupy sztucznie uśmiechniętej, były znacząco bardziej przekonane, że są osobami asertywnymi. Okazuje się, że nawet sztuczny wyraz twarzy zmienia funkcjonowanie umysłu i wpływa na nasze zdanie na jakiś temat. Podobny eksperyment przeprowadzono również z zastosowaniem ołówka. Badane osoby miały podczas wykonywania poleceń trzymać w zębach ołówek, który układał ich twarz w nieświadomy uśmiech. Osoby te miały bardziej pozytywne nastawienie do wykonywanego zadania.
Dziecko, które przed nauką zrobi sobie kilka uśmiechniętych selfie, nieświadomie pozytywniej nastawi się do zadania, które je czeka i zwiększy tym samym efektywność swojej nauki!
3. Zapytaj dziecko, czy czuje że jest dzisiaj w stanie uczyć się więcej, czy mniej niż 3 godziny.
Odpowiedz sobie na pytanie: „Czy procent Polaków będących na diecie w 2014 roku był większy czy mniejszy niż 74,2%?”. Po odpowiedzi na to pytanie, spróbuj zgadnąć dokładną liczbę.
Efekt, o którym mowa tym razem, nosi nazwę efektu zakotwiczenia. Za każdym razem, gdy musisz coś oszacować, szukasz punktu odniesienia w swoim doświadczeniu. Odwiedzających centrum nauki Exploratorium w San Francisco podzielono na dwie grupy, którym zadano różne pytania: 1. „Czy najwyższa sekwoja na świecie ma mniej czy więcej niż 365 metrów?
2. „Czy najwyższa sekwoja na świecie ma mniej czy więcej niż 55 metrów?
Następnie obie grupy poproszono o oszacowanie faktycznej wysokości owej sekwoi. Grupa pierwsza podawała średnio wysokość 257 metrów, a grupa druga 86.
Wielu naukowców badało efekt zakotwiczenia na swoje sposoby. Pewną grupę pośredników nieruchomości podzielono na tych, którzy dostali niższą cenę nieruchomości i na tych, którzy za tę samą nieruchomość otrzymali dużo wyższą cenę. Obie grupy miały tylko zapoznać się z broszurkami informacyjnymi i samodzielnie określić kwotę, jaką zapłaciliby za nieruchomość, gdyby mieli kupić ją dla siebie. Profesjonaliści dali się nabrać i ich efekt zakotwiczenia wynosił 41%!
Z badania przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej w 2014 roku na diecie było 26% Polaków. Jeśli zastanawiasz się, czy efekt zakotwiczenia działa, zapytaj znajomego, czy procent ten był większy, czy mniejszy niż 4,7%.
4. Określ dziecku górny limit czasu nauki lub liczbę zadań na dany dzień.
W książce „Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana opisana została pewna atrakcyjna promocja na zupę. Podczas niektórych dni promocji na półce pojawiał się napis „maksymalny limit promocji wynosi 12 puszek na klienta”. W inne dni promocja nie była ograniczona. W dni, w których obowiązywało ograniczenie, klienci kupowali średnio dwa razy więcej puszek zupy niż w pozostałych dniach.
Ta metoda korzysta zarówno z efektu zakotwiczenia, jak i z pewnego „zaszczepienia” komuś myśli, że chciałby czegoś więcej. W przypadku puszek zupy, myślimy nagle, że oferta jest tak dobra, że na pewno chcielibyśmy wziąć za dużo puszek. W przypadku nauki, możemy zakładać, że będzie nam iść tak dobrze, że zadania mogą nas wciągnąć, że możemy wpaść we „flow” i zapomnieć o przerwaniu nauki.
5. Powiedz dziecku, żeby zapamiętało tylko najważniejsze zagadnienia
Kolejny ciekawy i zaskakujący eksperyment został opisany w książce „Rusz głową”, której autorem jest Tony Buzan – czołowy autor publikacji na temat uczenia się na świecie. Eksperyment (jak zwykle) rozpoczyna się od podzielenia badanych na dwie grupy. Grupie A powiedziano, że będzie zaliczać szczegółowy test z treści całej książki, a grupie B, że test będzie obejmował tylko najważniejsze zagadnienia. W rzeczywistości obie grupy dostały tę samą książkę, tyle samo czasu na naukę i pisały dokładnie ten sam – szczegółowy test.
Okazuje się, że zawsze grupa B, która ma „nauczyć się tylko najważniejszych zagadnień”, osiąga lepsze wyniki w całościowym teście. Grupa ta zna więcej ogólnych zagadnień, ale również odpowiada lepiej na bardzo szczegółowe pytania.
Przyczyną tego jest fakt, iż główne tematy, które zasygnalizowano grupie B, pełnią funkcje „haków” ściągających do siebie wszelkie informacje. Inaczej mówiąc, pytania i cele są ośrodkami kojarzenia i łączenia danych, a co za tym idzie, nadzwyczaj łatwo absorbują także i drugorzędne wątki
Tony buzan – „Rusz głową”
7. Zachęć dziecko do przygotowania mapy myśli
Dziecko, które widzi dużą i ciężką książkę, jest na starcie zdemotywowane. Trudno jest założyć, że uda się z radością przeczytać i zapamiętać wszystkie znajdujące się w niej informacje. Wiedzę, którą zawierają sztywno pisane książki, można przedstawić w skuteczniejszy, krótszy i bardziej atrakcyjny sposób – w postaci map myśli. Jest to metoda od wielu lat polecana przez najlepszych edukatorów na całym świecie, ale jakimś cudem dalej nie jest ona codziennością w polskich szkołach. Na szczęście można z niej skorzystać samodzielnie!
Wspomniane w poprzednim podpunkcie „haki”, będące punktem skojarzeń dla różnych faktów, można wykorzystać podczas tworzenia map myśli. Mapy myśli, to powiązane ze sobą obrazy połączone ściśle ze sobą i przedstawione w atrakcyjny sposób na jednej kartce.
Rozpoczynamy od narysowania atrakcyjnego obrazka w samym centrum kartki. Ma on przedstawiać główny temat, którego dotyczyć będzie mapa myśli. Od głównego obrazka, prowadzimy główne gałęzie, a następnie poszczególne rozgałęzienia, które obrazują powiązanie pomiędzy poszczególnymi informacjami. Używamy dużej liczby obrazków, kolorów i drukowanych liter. Więcej o metodach tworzenia skutecznych map myśli można przeczytać tutaj.
PAMIĘTAJ, ŻE NAJWIĘCEJ ZALEŻY OD CIEBIE!
W książce „Atomowe nawyki” możemy przeczytać ciekawe zdanie: „Podczas gotowania ziemniaki stają się miękkie, ale jaja gotują się na twardo. Nie wpłyniesz na to, czy jesteś ziemniakiem, czy jajem, lecz możesz wybrać grę, w której lepiej jest być twardym albo miękkim”. Dzieci są różne. Twoje dziecko może być słabe z matematyki, a dobre w nauce języków. Twoje dziecko może równie dobrze być słabe ze wszystkich szkolnych przedmiotów, ale świetne w gotowaniu lub tańcu. Pamiętaj, aby rozwijać i wspierać jego pasję, zamiast próbować dopasować je do wszystkich pozostałych dzieci. Jeśli dziecko się stara, wspieraj je i doceniaj, nawet jeśli oceny nie będą idealne. Czasami nawet świetne motywowanie może nie dać efektów, które oczekujesz. Niech twoje dziecko wie, że twoja miłość i wsparcie zawsze będą bezwarunkowe. „Jeśli nie możesz wygrać dzięki byciu lepszym, możesz wygrać, będąc innym”.
Jeśli twoje dziecko z kolei jest świetne w szkolnych przedmiotach, ale brak efektów wynika z jego lenistwa, to twoim głównym zadaniem jest motywowanie go i zachęcanie. Warto je również uświadomić, że na efekty czasami trzeba naprawdę długo czekać i że istnieje coś takiego jak „zasada złotowłosej”. Mówi ona, że największe efekty naszej pracy pojawiają się tam, gdzie zaczyna się największe wyzwanie jakiemu jesteśmy w stanie sprostać. Odkryto, że zadanie, jakiego się podejmujemy powinno przekraczać nasze możliwości o jakieś 4%, aby efekty były maksymalnie skuteczne.
Przy wyjaśnianiu dzieciom esencji osiągania sukcesu przydatny może się okazać również fragment rozmowy autora książki „Atomowe nawyki” z wybitnym trenerem sportowców:
„- Na czym polega różnica między najlepszymi sportowcami a całą resztą? (…) – Na pewnym etapie wszystko sprowadza się do tego, kto jest w stanie znieść nudę codziennego treningu, powtarzanie raz po raz tych samych ruchów.”
W dużych miastach wybór szkół jest ogromny. Każdy uczeń zastanawia się jaką szkołę wybrać po 8 klasie, aby poziom nauczania w niej nie był dla niego za niski lub za wysoki. Wiele osób musi również uwzględniać czas dojazdu do szkoły, perspektywy, oferowane rozszerzenia, kółka zainteresowań, wyjazdy organizowane przez szkołę lub oferowane stypendia. Oczywiście należy również wziąć pod uwagę najważniejszą rzecz – Czy ma szansę się do niej dostać.
Wszystkie elementy, które należy rozważyć, mogą być bardzo przytłaczające, ponieważ dochodzi do tego również stres związany z egzaminem ósmoklasisty i całą otoczką zmiany szkoły, znajomych i codziennej rutyny.
Przed trudnymi decyzjami niestety nie da się uciec, ale można je sobie znacząco ułatwić, dlatego przygotowałam dla was pewną naukowo udowodnioną metodę podejmowania najlepszych decyzji!
1. Zacznij od ustalenia podstawowych celów
Weź do ręki kartkę i zapisz odpowiedzi na kilka podstawowych pytań.
Ile lat jesteś jeszcze w stanie poświęcić na swoją edukację?
Jak bardzo zależy ci na dobrze płatnej pracy?
Jak bardzo zależy ci na szybkim zdobyciu pracy?
Jaki typ szkoły rozważasz? (4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, 3-letnią szkołę branżową I stopnia)
Z jakich przedmiotów masz najlepsze oceny? (Pamiętaj, że oceny nie zawsze odzwierciedlają twoje możliwości!)
Które przedmioty najbardziej lubisz? (Ten quiz może pomóc ci w odpowiedzi na to pytanie)
Które przedmioty wiążą się z twoimi planami na przyszłość? (Ten quiz może pomóc ci w odpowiedzi na to pytanie)
Jakie rozszerzenie najbardziej ci odpowiada?
Jak dobrze czujesz się ze swoim egzaminem ósmoklasisty? (Ta strona pomoże ci przeanalizować punktację)
Na jakim poziomie zaawansowania poradzisz sobie w wybranej szkole?
Czy jesteś gotowy na duże wymagania?
Po wybraniu swoich podstawowych preferencji powinieneś być w stanie wybrać kilkanaście szkół, które możesz brać pod uwagę.
Zdjęcie dodane przez Skitterphoto: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/budynki-miasto-miejski-panorama-10676/
2. Zbierz wszystkie potrzebne informacje o szkołach w jednym miejscu.
Wszystkie aspekty wyboru szkoły, które bierzesz pod uwagę, zbierz w jednym miejscu. Wypisz kilka lub kilkanaście szkół, które rozważasz, a następnie (najlepiej w zgrabnej tabeli) zapisz progi punktowe, oferowane klasy, czas dojazdu do szkoły i wszystkie inne ważne dla ciebie rzeczy. Podczas tego procesu zapewne okaże się, że kilka ze szkół całkowicie odpadnie z twojej listy z powodów, których wcześniej nawet nie brałeś pod uwagę np. brak oferowanego odpowiedniego dla ciebie rozszerzenia lub kompletny brak połączenia autobusowego.
Stwórz dodatkową kolumnę na nieoficjalne informacje, które zdobyłeś o danej szkole. Może ktoś bardzo ci polecał jedną z nich? Ktoś może przed którąś ostrzegał? A może przeczytałeś ciekawe opinie o świetnym nauczycielu lub beznadziejnej sali gimnastycznej w jednej ze szkół? Wszystkie te rzeczy mogą być dla ciebie istotne z perspektywy wyboru, dlatego warto przyjrzeć się im wszystkim jednocześnie i zdać sobie z nich sprawę.
Zdjęcie dodane przez Lukas: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/zblizenie-zdjecia-arkusza-kalkulacyjnego-ankiety-590022/
3. Przyjrzyj się dokładnie wszystkim zagadnieniom, które wypisałeś.
Sprawdź, czy uwzględniłeś już każdy ważny szczegół, zajrzyj ostatni raz na stronę każdej ze szkół i dopisz ewentualne przemyślenia, które wpadły ci do głowy w ostatniej chwili. Jeśli podczas analizowania swoich zapisków zmieniłeś zdanie co do podstawowych preferencji, to jest ostatnia chwila na duże zmiany. Teraz jeszcze można rozpocząć tworzenie listy od nowa. Na samym końcu zadaj sobie jeszcze raz pytanie „jaką szkołę wybrać po 8 klasie?”, ale nie odpowiadaj na nie.
Zdjęcie dodane przez Julia M Cameron: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/notatnik-dlugopis-dziewczyna-pisanie-4143801/
4. Zapomnij.
Po zebraniu wszelkich potrzebnych i ważnych informacji po prostu o nich zapomnij. Przejdź się na spacer, idź coś zjeść, zdrzemnij się. Daj swojemu umysłowi czas na „przetrawienie” danych, pobłądzenie myślami i ułożenie sobie wszystkiego. Długość twojej przerwy powinna być uzależniona od czasu, który potrzebujesz na całkowite oderwanie się myślami od całej sytuacji. Niektórym wystarczy już 10 minut spaceru, ale inni potrzebują do tego kilku godzin. Musisz w tym czasie wyłączyć swoje analityczne myślenie.
Zdjęcie dodane przez Sebastian Voortman: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-w-czarnych-legginsach-idac-na-brown-road-663437/
W XXI wieku Ad Dijksterhuis przeprowadził pewien niezwykle interesujący eksperyment. Podzielił on badanych na 3 grupy. – Pierwsza miała wybrać najlepszą z podanych ofert kupna domu analizując dokładnie plusy i minusy oferty. – Druga grupa miała po prostu wybrać ofertę, która najbardziej im się podoba. – Trzecia grupa miała zdobyć jak najwięcej informacji na temat ceny, samego domu i lokalizacji, a następnie postarać się zapomnieć o wszystkim na pół godziny i dopiero wtedy podjąć decyzję.
Eksperyment był o tyle ciekawy, że jedna z podanych ofert była według specjalistów korzystniejsza, a więc wybranie jej było lepszą decyzją. Okazało się, że ostatnia grupa najczęściej wybierała korzystniejszą ofertę!
Po chwili odpoczynku podejmij szybką i odruchową decyzję. Jaką szkołę wybrać po 8 klasie? Pierwsze co przyjdzie ci do głowy, będzie najprawdopodobniej najlepszą decyzją. Dlaczego? Mając tak wiele różnych danych, nie jesteśmy w stanie świadomie ich przeanalizować i podjąć najlepszej decyzji. Nasze mózgi mają jednak dużo większe możliwości niż świadome myślenie. Stale analizują dane, które otrzymują od świata zewnętrznego, kierują naszymi odruchami i szybkim podejmowaniem decyzji. Samodzielne kalkulują i analizują najlepsze opcje. Wystarczy im zaufać i na to pozwolić.
Mózgi badanych po zebraniu informacji i po chwili wolnego czasu na swobodną pracę podejmowały statystycznie lepsze decyzje niż osoby, które analizowały dokładnie plusy i minusy konkretnych wyborów. Nasze mózgi podejmują najlepsze decyzje, gdy wyposażymy je w niezbędne informacje i pozwalamy im na swobodną pracę w podświadomości.
Podobny eksperyment powtarzano później jeszcze wiele razy i w wielu podobnych konfiguracjach, ale efekty i wnioski pozostawały niezmienne: Nasza podświadomość potrafi podejmować najlepsze decyzje.
Zaufaj swojej intuicji. Sprawdź dokładnie wszystkie informacje, pozwól podświadomości zadziałać i zaufaj temu, co ci podpowie.
Z matematycznego punktu widzenia jest to najskuteczniejsza metoda. Dużo lepsza niż wypisywanie plusów i minusów wyboru. Dużo lepsza niż nadawanie wartości punktowej każdej zalecie danej szkoły. Podstawienie do wymyślnych wzorów też nie pomoże ci w wyborze. Twój mózg to najbardziej zaawansowana maszyna podejmująca dobre decyzję. To wystarczy!
Gdy już podejmiesz te trudną decyzję, pamiętaj, że nie warto do niej wracać w nieskończoność. Twoja decyzja nie będzie lepsza tylko dlatego, że dłużej się o nią martwiłeś! Odpręż się, ciesz się wakacjami, pograj w gry z rodzinką lub wyjdź gdzieś ze znajomymi!
Szkoła jest miejscem, w którym każdy z nas spędził lub wciąż spędza dużą część swojego życia, dlatego warto przyjrzeć się jej funkcjonowaniu. W tym wpisie postaram się podsumować problemy, o których najczęściej mówi się w środowisku uczniów i nauczycieli, oraz znaleźć możliwe rozwiązania. Co więc ze szkołą jest nie tak?
1. Szkoła powstała ok. 250 lat temu, by produkować jednolicie wykształconych ludzi.
W 1773 roku powołano Komisję Edukacji Narodowej, która wprowadziła ujednolicony system szkolnictwa. Szkoła powstała tak dawno temu, a pozostała niemalże niezmieniona do dziś. Świat zmienił się w tym czasie pod każdym możliwym względem. Nasz sposób życia, pracy i rozrywki jest całkiem inny niż kilkaset lat temu. Szkoła uczyła mechanicznego wykonywania obowiązków, niezbędnych algorytmów postępowania i posłuszeństwa. Wtedy spełniała swoją funkcję idealnie i zapewniła ogromny rozwój państw, w których powstała.
Dziś coraz większą część mechanicznych obowiązków i prac fizycznych wykonują maszyny. Ogromne firmy nie zatrudniają już tysięcy pracowników do pracy w magazynach, układania towaru na taśmach i wykonywania powtarzalnych czynności, ponieważ ludzkość powoli przechodzi w tryb pracy umysłowej, pracy z ludźmi i używania swojej kreatywności. Szkoła jednak wciąż produkuje tylko posłusznych pracowników nastawionych na powtarzalność i dopasowywanie się do oczekiwań.
Daty z historii, budowa komórek na biologii, logarytmy na matematyce, przestarzałe lektury na polskim, nauka o kręgach kulturowych na plastyce. Niektórym ta wiedza się przydaje, ale co z resztą osób? Ogrom niepotrzebnej wiedzy, którą wynosimy ze szkoły tylko na chwilę, bo od razu chcemy większość z niej wyrzucić z pamięci. Większość z faktów, jakie poznajemy w szkole, przydaje się tylko w teleturniejach. W życiu codziennym i z obecnie powszechnym dostępem do internetu i całej wiedzy ludzkości, nie musimy wszyscy potrafić „opisywać głównych zasad ideowych rewolucji francuskiej zawartych w Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela”. Takie właśnie wymaganie znalazłam w rozpisce maturalnej z historii. Jeśli kiedyś, gdzieś, przez przypadek będzie mi to w życiu potrzebne, z chęcią wyciągnę telefon i znajdę odpowiednie dane. Wolałabym nigdy się o tym nie wiedzieć, niż spędzić połowę dzieciństwa na tego typu zagadnieniach.
3. Uczy dzieci, że nigdy nie są wystarczająco dobre
10 słówek z angielskiego zapamiętałeś dobrze, ale podkreślone zostaną tylko te dwa, w których pomyliłeś literkę – nie potrafisz zapamiętać nawet kilku słówek.
Twój referat miał genialną tezę, świetne argumenty, ale zapomniałeś o tych dwóch przecinkach. Tylko na nie nauczyciel zwróci uwagę – jesteś beznadziejny w pisaniu rozprawek.
Odnalazłeś najbardziej efektywny sposób, na rozwiązanie zadania z matematyki, ale zrobiłeś jeden błąd rachunkowy i otrzymałeś zły wynik – nigdy nie będziesz dobry z matematyki.
Nauczyciel powiedział, że powinieneś wiedzieć to z poprzedniej klasy – jesteś zbyt głupi, aby być w tej klasie.
Dokładnie takie komunikaty wysyła aktualny system edukacji. W celu skrócenia czasu poświęconego na każdego ucznia, zwraca się uwagę tylko na błędne odpowiedzi i nie docenia się tych dobrych. Uczniowie nie widzą swoich postępów, nawet gdy większość zadań wykonują wzorowo. Słabsi uczniowie kompletnie tracą przez to motywację do podejmowania prób, a ci lepsi czują, że ich ciężka praca nie przynosi efektów. Na takiej formie oceniania skorzystać może zaledwie kilku uczniów, którzy mają wystarczająco dobre wyniki i dużą pewność siebie oraz samoocenę. Niestety szkoła skutecznie je niszczy już na wczesnym etapie.
Zanim poszedłeś do szkoły na pewno nie mogłeś się tego doczekać. Miejsce, gdzie wraz ze swoimi rówieśnikami poznasz tajemnice, które skrywa świat, nauczysz się rozwiązywać codzienne problemy, wejdziesz w świat dorosłych i poznasz odpowiedzi na nurtujące cię pytania. Możesz nawet nie pamiętać tego momentu, bo aż trudno uwierzyć, że kiedyś mogło tak być. Wystarczy jednak przyjrzeć się małym dzieciom, które dotykają i próbują wszystkiego co nowe, ciągle zadają trudne pytania i chcą wszystkiego doświadczać na własnej skórze.
W szkole zderzasz się z rzeczywistością. Nagle musisz się wszystkiego uczyć, wszystko wiedzieć i rozumieć. Nagle musisz dorównywać we wszystkim swoim rówieśnikom i spędzać czas w szkolnej ławce przez pół dnia. Musisz zachować spokój. Nie możesz rozmawiać i zadawać zbyt wielu pytań, aby nie wyjść na głupka.
A przecież… prawdziwe zdobywanie wiedzy opiera się na wolności i chęci jej zdobycia.
Czy to źle? Samo stosowanie kar nie jest złe. Niestety wymaga ono ogromnej świadomości i wiedzy. Kary mogą bardzo zaszkodzić dziecku, jeśli nie są stosowane w odpowiedni sposób, a jak wiadomo – w szkole nie ma czasu na zagłębianie się w takie sprawy.
Ukarane dziecko budzi w sobie dużą niechęć do systemu, ogromną złość i wewnętrzny sprzeciw. Często karane dzieci nie są wysłuchiwane do końca i zrozumiane. Zdarza się też że dzieci są ukarane niesłusznie, ponieważ rozmowy zastępuje się szybką reakcją i szybkim wyciąganiem wniosków. Dziecko, które przestaje wierzyć w sprawiedliwość zasad, sprzeciwia się im, a więc konsekwencje są odwrotne do zamierzonych.
Słabe oceny, minusy i uwagi w dzienniczku również są karami, które mają negatywny wpływ na samocenę, motywację do nauki i zachowanie. W szkole zdarzają się jednak dużo gorsze rzeczy. Nauczyciel, który postawi dziecko w kącie lub nakazuje mu opuszczenie klasy. Publiczne naśmiewanie się z niewiedzy lub błędów dziecka przez całą klasą. Złośliwe komentarze nauczyciela. Niektóre dzieci są do tego przyzwyczajone, a dla innych będzie to trauma do końca życia.
Wyobrażasz sobie, aby w twojej firmie postawiono cię na środku biura i opowiedziano szyderczym tonem, że źle postawiłeś przecinek w swoim raporcie? Wyobrażasz sobie, aby kasjerka w sklepie została postawiona w kącie na oczach klientów, ponieważ źle wydała resztę?
Kary powinny być naturalną konsekwencją działań. Jeśli dziecko obrazi kolegę, powinna zostać przeprowadzona rozmowa, która uświadomi mu jak takie zachowanie wpływa na jego relacje. Jeśli dziecko nie odrobi pracy domowej, można uświadomić mu nawarstwiające się zaległości i tego konsekwencje. Więcej o karaniu napisałam w osobnym wpisie – tutaj.
Nagrody
Nagrody też mogą być złe? Brzmi niewiarygodnie, ale ich stosowanie też musi wiązać się z pewnymi zasadami. Dziecko nie może nauczyć się, że całe jego życie polega tylko na zdobywaniu nagród, ocen i pochwał. Musi wiedzieć, że niektóre rzecz robi dla siebie, niektóre dla innych, a jeszcze inne po prostu trzeba zrobić. Nauczenie się tych rozróżnień w młodym wieku jest bardzo istotne w całym późniejszym życiu, ponieważ jeśli dziecko przyzwyczai się, że po każdym wykonanym zadaniu dostanie nagrodę to całkiem zaprzestanie działań, które do tej nagrody nie prowadzą. Po co miałoby wtedy sprzątać swój pokój, jeśli rodzice nie zapłacą mu za to słodyczami lub kieszonkowym?
Kolejną sprawą jest, że przyzwyczajenie do nagród obniża ich wartość i uzależnia, ba każdym razem dziecko będzie potrzebowało większej nagrody i silniejszych bodźców aby odczuwać korzyści. Nadmiar nagród może sprawić, że dziecko całkiem zapomni o wszystkich korzyściach jakie może wyciągnąć z nauki czegokolwiek.
6. W szkole panuje okropna atmosfera
Nauczyciele przychodzą do szkoły z niechęcią, uczniowie przychodzą do szkoły z niechęcią. Każdy robi swoje i wychodzi. Nauczyciele zostają w domu z setkami prac do sprawdzenia, a uczniowie z setkami prac domowych do odrobienia. Szkoła nie kojarzy się przyjemnie nikomu kto ma z nią cokolwiek wspólnego. Uczniowie boją się, że nie wiedzą, nauczyciele boją się, że uczniowie nie wiedzą, a rodzice boją się, że nauczyciele wiedzą, że ich dzieci nie wiedzą. Jedna wielka katastrofa.
7. W szkole dzieci dowiadują się czego mają nauczyć się w domu
Co dzieci robią w szkole? Uczą się? Błąd! Dzieci w szkole siedzą i patrzą. Ich mózgi są w stanie utrzymać skupienie zaledwie przez pierwszych 20 minut.
Dzieci ze szkoły głownie dowiadują się, czego mają nauczyć się w domu, następnie wracają tam po wielu nudnych godzinach i…
siadają do prac domowych. Dopiero gdy je odrobią, mają czas aby wreszcie się czegokolwiek nauczyć. Niestety brakuje już na to siły, bo chęci zabrakło już dawno.
Zadanie jest bardzo trudne. Cały ten system najlepiej byłoby zbudować całkowicie od zera! Niestety nie tak łatwo jest rzucić wszystko co jest zbudowane i zaryzykować. Są jednak rzeczy, które z łatwością można naprawić nawet z dnia na dzień. Ktoś musi tylko odważyć się i podjąć odpowiednie decyzje.
1. Nauczyciele powinni zarabiać dużo, dużo więcej
Usatysfakcjonowany i zmotywowany nauczyciel to połowa sukcesu w edukacji. To wcale nie jest tak, że dobrych nauczycieli nie ma. Oczywiście że są! Osobiście znam ich bardzo, bardzo dużo. Większość z nich uciekła niestety od edukacji publicznej i zaczęła udzielać korepetycji. Dlaczego?
W szkołach została niewielka garstka zaangażowanych nauczycieli, którym jeszcze zależy. Jak długo tam zostaną? Dlaczego mieliby w ogóle zostać?
Nauczyciele nie są szanowani ani przez oświatę, ani przez uczniów, ani przez rodziców, ani przez społeczeństwo.
Zarabiają kwoty coraz bliższe minimalnej krajowej.
Zaangażowani nauczyciele pracują dużo więcej niż 40 godzin, ale i tak wszyscy są zrównywani do liczby 18 godzin „przy tablicy”
Nauczyciele to ludzie bardzo dobrze wykształceni, dlatego ci lepsi odchodzą do lepiej płatnych prac.
To od nich zależy przyszłość naszych dzieci i kraju. To ich uczniowie będą przyszłymi lekarzami, prawnikami i politykami!
Gdyby zawód nauczyciela był bardzo dobrze płatny to przyciągałby do siebie bardzo ambitnych ludzi. Można by w ten sposób „wyłapać” z rynku wszystkich tych, którym teraz bardziej opłaca się dawać korepetycje (i osiągać w tym niesamowite efekty). Na razie wygląda jednak na to, że dobrych nauczycieli w szkole się po prostu nie chce…
2. Należy skupić uwagę na indywidualnym podejściu do uczniów
Nie chodzi tutaj tylko o zapewnienie zajęć dodatkowych i trudniejszych zadań dla bardziej ambitnych, a łatwiejszych dla tych którzy sobie słabiej radzą (choć i takie podstawy szwankują). Przede wszystkim należałoby znormalizować różnorodność wiekową, różną prędkość przyswajania wiedzy i różnice rozwojowe uczniów. Absolutnie nie powinno się dzielić uczniów na grupy wiekowe. Każde dziecko rozwija się w swoim tempie i uczy się w swoim tempie. Sztuczne próby wyśrodkowania tych różnic zawsze będą niosły za sobą straty i dla słabszych i dla lepszych uczniów. Dzieci powinny iść do szkoły wtedy, kiedy psychologowie i pedagodzy uznają je za gotowe na taki krok.
Niezdawanie powinno być dużo bardziej powszechne i naturalne w społeczeństwie i kulturze. To nic złego, że dziecko czegoś nie umie lub rozwija się wolniej od rówieśników. Dużo lepiej byłoby, gdyby takie dziecko miało okazję na bezstresową powtórkę materiału i opanowanie go wystarczająco dobrze w swoim czasie. W wielu innych krajach jest to bardzo powszechne, ale u nas wciąż wiąże się z ogromnym wstydem.
Podział na klasy również nie jest idealny. Dużo lepszą opcją byłoby wprowadzenie systemu, jaki panuje na uczelniach wyższych. Każdy przedmiot powinien odbywać się w grupie dopasowanej do ucznia poziomem. Niektóre dzieci szybciej nauczą się matematyki a wolniej historii i odwrotnie. Nie powinny być zmuszane do zaniedbania przedmiotu, który idzie im dobrze aby „dorównać” do reszty w pozostałych przedmiotach.
Jedno dziecko powinno mieć możliwość chodzenia na angielski na poziomie 7 klasy i jedocześnie na matematykę na poziomie 5 klasy. Wszystko zgodnie z jego możliwościami. Dzieci uczące się tańca, karate, jazdy konnej czy śpiewu również nie są dzielone na grupy tylko ze względu na wiek. Różnice w poziomach są bardzo naturalne i zaakceptowanie ich wpływa na efektywność nauki.
Co nas powstrzymuje?
Dla nauczycieli oznaczałoby to o wiele więcej pracy i obowiązków. Za kolejnymi obowiązkami musiałyby iść kolejne pieniądze i motywacja (czyli wracamy do punktu pierwszego– zarobki nauczycieli)
Różnica jest ogromna! Nikogo niczego nie da się „nauczyć” na siłę. Nie da się „wpoić wiedzy”, „włożyć do głowy”. Szkoła najpierw udaje, że to robi, a potem i tak każe dzieciom uczyć się wszystkiego w domu. Aby nie marnować w szkole czasu na nieefektywne zajęcia, nauczyciele powinni przyjąć rolę „mentorów” i „liderów” nauki, zamiast wrogów uczniów i rodziców.
Dzieci powinny mieć jak najwięcej okazji do samodzielnej pracy, a przy tym mieć kogoś kto pomoże im pokonać przeszkody które napotkają. Nauka bez narzuconych wymogów i presji, w przyjaznej atmosferze i z potrzebnym wsparciem dla każdego ucznia – nie brzmi to już nieco lepiej? Wystarczy, aby dzieci robiły w szkole to, co zwykle zostawia się im do zrobienia w domu. Nauczyciel czuwałby nad samodzielną nauką każdego dziecka i tłumaczyłby niezbędne zagadnienia tylu osobom i tyle razy ile byłoby trzeba to zrobić.
Co nas powstrzymuje?
Klasy są zbyt duże, dobrych nauczycieli zbyt mało. Dużo łatwiej jest wytłumaczyć coś całej klasie „hurtowo” i tylko jeden raz. Po przedstawieniu tematu można odhaczyć jego zrealizowanie w dzienniku i koniec. Dzieci i tak będą musiały nauczyć się w domu. Gdyby nauczyciele mieli odpowiednią motywację finansową (znów punkt pierwszy), odpowiedni sprzęt, odpowiednie przeszkolenie i większą swobodę programową, byłoby dużo łatwiej to zrealizować.
4. Szkoła powinna uczyć tego, jak zdobywać informacje
Jak się uczyć i jak zdobywać informacje! Nie żyjemy już w czasach, gdy celem edukacji jest niemalże nauczenie się encyklopedii na pamięć. Dostęp do danych, faktów i ciekawostek jest teraz powszechny. Nie musimy przeszukiwać całych bibliotek, by znaleźć odpowiedź na jakieś trudne pytanie. Zazwyczaj wystarczy wpisać jedna frazę w Google!
Obrońcy starych metod nauczania często mówią, że internet nie zastąpi wiedzy, że nie wystarczy by odpowiedzieć na bardziej skomplikowane pytania, bo jeszcze trzeba coś rozumieć. Oczywiście, że tak! Właśnie dlatego szkoła powinna nauczyć nas myśleć, odpowiednio wyszukiwać informacje, oddzielać fakty od bzdur i odpowiednio je interpretować. To ze szkoły powinniśmy nauczyć się filtrowania newsów, które do nas docierają, oraz tego gdzie i jak szukać źródeł zdobywanych informacji.
Należy pamiętać również, że internet może nam pomóc także wtedy, kiedy kompletnie się na czymś nie znamy. Żyjemy w czasach, w których życie toczy się bardzo szybko. Ludzie nie mają czasu i szukają wszędzie skrótów. Często lepiej jest powierzyć komuś jakieś zadanie i samemu zająć się tym, na czym bardziej nam zależy. Tak oto przez internet możemy zamówić zakupy, brać udział w zajęciach, korzystać z usług księgowych, banków i biur. To o bezpiecznym korzystaniu z tych usług powinnyśmy się nauczyć w szkole. Tymczasem ja na zajęciach z informatyki uczyłam się rysować kartki wielkanocne w paincie.
Co nas powstrzymuje?
Młodzi nauczyciele uciekają ze szkół lub w ogóle nie trafiają do nich po studiach, bo od razu znajdują lepsze alternatywy. Spora większość osób uczących w szkole, to nauczycielki zbliżające się do emerytury, który wychowały się na uczeniu w bibliotekach. Należy przyciągnąć do szkół młodszą kadrę, która ma świadomość aktualnych potrzeb i odpowiednie umiejętności do przekazywania najnowocześniejszych metod zdobywania wiedzy. Co przyciągnie młodych, ambitnych nauczycieli? Oczywiście punkt pierwszy.
Oczywiście nie chodzi o całkowity brak kontroli nad efektami nauki. Chodzi tylko o to, aby bardziej nimi uczniom pomóc niż zaszkodzić. (niecko o szkodliwości systemu oceniania można dowiedzieć się z tego artykułu). Zamiast bardzo ograniczonych ocen 1-6 powinna pojawić się ocena opisowa. Ocena, która skupia uwagę ucznia nie tylko na niepowodzeniach, ale również na postępach i osiągnięciach. Ocena, która umożliwi uczniom dostrzeżenie swoich mocnych stron i cieszenie się nimi, ale także zwrócenie uwagi na niedociągnięcia, którymi można się zająć.
Uczniowie którzy widzą efekty swojej pracy, są dużo bardziej zmotywowani do pracy, co przekłada się na osiągnięcia. Pojedyncza cyferka w dzienniku nie wnosi w edukację nic dobrego. Uczeń, który dostanie dobrą ocenę uważa, że nie musi się już uczyć. Uczeń, który dostanie słabą ocenę może się szybko poddać i zniechęcić brakiem rezultatów. Za to uczeń, który dostanie dokładny feedback dotyczący swoich osiągnięć, będzie widział jakie dokładnie efekty przyniosła jego praca (duże, czy małe), oraz co powinien zrobić aby te efekty zwiększyć z czasem.
Niestety znam osoby, które bardzo lubią metody krytyki i skupiania się wyłącznie na błędach. Wiele razy rozmawiałam z ludźmi, którzy twierdzą, że to „porządny kopniak (…)” zmotywował ich do nauki. Należy jednak zadać im pytanie: „do czego dokładnie zostałeś zmotywowany?„. Prawdopodobnie do udowodnienia komuś swojej racji, udowodnienia komuś swojej wartości, zrobienia komuś na złość.
Niestety, często takie postawy przyjmują zarówno niektórzy nauczyciele jak i rodzice. Stosują oni później te same metody „motywowania” na swoich dzieciach. Nie motywują ich wcale do zdobywania wiedzy, tylko do ciągłego udowadniania czegoś innym, do walki o opinię, uzależniania swojej samooceny od czynników zewnętrznych, z którymi niestety w przyszłości nie zawsze będą potrafiły sobie poradzić.
Istnieją również matematycy i dydaktycy, którzy mają nieco odmienne zdanie na ten temat. Aby zbudować sobie pełen obraz sytuacji, dobrze jest zapoznać się zawsze również z takimi opiniami, dlatego zapraszam tutaj.
Co nas powstrzymuje przed zmianami?
Brak wiedzy o najnowszych badaniach, brak wyedukowanych i młodych nauczycieli, którzy są świadomi wpływu krytyki na psychikę dziecka. Brak odpowiednich szkoleń i źródeł dla starszych nauczycieli, którzy wciąż przesiąknięci są starszym systemem. (Punkt pierwszy)
6. Szkoła powinna uczyć jak się uczyć, a nie tylko czego się uczyć
Istnieje wiele świetnych i sprawdzonych metod, które usprawniają proces nauki. Liczne mnemotechniki, odpowiednie sposoby robienia notatek, tworzenie własnych planów nauki (więcej tutaj), metody szybkiego czytania, szybkiego liczenia, skutecznego zapamiętywania, mapy myśli, pałace pamięci.
Powstało na ten temat już bardzo, bardzo dużo badań, książek i kursów. Jak to możliwe, że szkoła jeszcze z nich nie korzysta? Wspólnym celem szkoły, nauczycieli, uczniów i rodziców jest skuteczna nauka. Istnieje wiele rzeczy, które mogą w niej pomóc, lecz na ich istnieniu się kończy. Wystarczy wprowadzić chociaż część tych metod na lekcjach. Niestety starsi nauczyciele, którzy po prostu tych nowoczesnych metod nie znają, nie mają szans z młodymi nauczycielami, wychowanymi w internecie. Ale skąd wziąć tych młodych nauczycieli w szkołach? (Punkt pierwszy)
7. Korzystanie z alternatywnych metod sprawdzania wiedzy
Nie tylko egzaminy, sprawdziany, testy i kartkówki są w stanie sprawdzić wiedzę i postępy uczniów. Aktualnie istnieje na prawdę wiele aplikacji, stron i specjalnie przeznaczonych do tego platform. Dzieci mogą w nich, bez zbędnego stresu, rozwiązywać zadania w swoim tempie. Nauczyciel ma możliwość obserwowania postępów każdego ucznia, zdobywa analizy tego, z czym uczeń ma problem, może przyporządkowywać każdemu uczniowi inne zadania i quizy dopasowane do jego potrzeb. Platformy same sprawdzają odrobione zadania i służą podpowiedziami i wskazówkami dla uczniów. Wszystko stworzone w atrakcyjny sposób!
Takich miejsc w internecie jest na prawdę bardzo dużo. Większość z nich jest jeszcze niestety w języku angielskim, ale podczas pandemii uzyskały ogromną szansę na rozwój. Aktualnie jedną z platform w języku polskim, którą mogę polecić jest Eduelo.
Zachęcam również do mniej „zaawansowanych” miejsc w interncie, które nie wymagają opłat ani zakładania kont wszystkim uczniom, a równie dobrze sprawdzają się podczas zajęć np.
Kahoot (quizy)
Wardwall (gry, quizy, krzyżówki sprawdzające wiedzę i uczące)
Liveworksheets (interaktywne karty pracy)
Co nas powstrzymuje?
Potrzebujemy młodych nauczycieli, którzy potrafią i chcą korzystać z tego typu narzędzi. (Punkt pierwszy)
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że podstawą edukacji są nauczyciele. Większość rzeczy, które mogłyby się zmienić na lepsze wymagają wykształconej, ambitnej i młodej kadry! Nie znaczy to oczywiście, że starsi nauczyciele stają się nagle bezużyteczni! To oni powinni czuwać nad wiedzą i merytoryczną stroną pracy młodych nauczycieli, którzy jeszcze nie mają doświadczenia. To oni powinni stać się mentorami, którzy pilnują, aby wśród nowoczesnych metod, zabaw i gier nie zniknęło w nauczaniu meritum sprawy. Do bezpośredniej pracy z dziećmi (w szczególności w szkołach podstawowych) nadają się jednak najmłodsi i najbardziej doświadczeni w najnowszych technologiach nauczyciele.
Korepetycje online to świetna alternatywa dla tradycyjnych zajęć, ponieważ pozwala zaoszczędzić czas na dojazdy i daje możliwość uczestniczenia w nich z dowolnego miejsca na świecie. Trzeba jednak pamiętać, że jest to czas nauki i skupienia, a odpowiednio przygotowane stanowisko może znacznie zwiększyć efektywność korepetycji.
1. Zadbaj o dobre połączenie internetowe
Ten punkt wydaje się oczywisty, ale w praktyce niewiele osób sprawdza jakość swojego internetu przed korepetycjami. Możesz to zrobić na przykład tutaj.
Kolejna rzecz, która jest oczywista tylko z pozoru. „Wczoraj jak grałem to mikrofon działał” – takie zdania to największa pułapka. Mikrofon działający w jednej aplikacji nie gwarantuje, że wszystko zgadza się w drugiej. Często należy zwrócić uwagę na „zezwolenie na użycie mikrofonu” przez konkretny program lub stronę.
Starsi uczniowie są wystarczająco biegli w obsłudze komputera i z poradzą sobie z takimi drobnostkami. Zdarza się jednak, że rodzice włączają młodszym dzieciom korepetycje online i zostawiają ich samych z problemami, które mogą się pojawić. Są również sytuacje, gdy nawet obecność rodzica nie wystarczy, aby sprawnie rozwiązać problem, a ustawienie wszystkiego zajmuje połowę zajęć.
Warto odwiedzić miejsce, gdzie odbędą się korepetycje online i po prostu sprawdzić czy wszystko działa.
Nie każdy korepetytor korzysta z kamerek podczas zajęć. Jeśli jednak ich wymaga, dobrze byłoby mieć pod kontrolą to co będzie przez nią widoczne. Domownicy chodzący po domu w piżamie, góra niepozmywanych naczyń lub bielizna wisząca na oparciu krzesła to nie są rzeczy, które chcielibyśmy pokazywać w tle. Czasami mamy możliwość ustawienia sztucznego tła lub rozmycia, ale o takie rzeczy należy zadbać wcześniej.
Istnieją również sytuacje, gdy korepetytor potrzebuje wglądu w to co robi dziecko. Przykładem takiej sytuacji na lekcjach matematyki może być nauka korzystania z cyrkla lub linijki. Wtedy dobrze było by ustawić kamerkę w odpowiedni sposób, aby korepetytor widział pracę dziecka.
Gotująca w tle mama lub rodzeństwo oglądające bajki, to duże utrudnienie. Dziecko jest wtedy mniej skupione na zadaniach, a korepetytor nie zawsze jest w stanie usłyszeć jego głos, dlatego należy zadbać o ciche, najlepiej zamknięte pomieszczenie. Słabym pomysłem będzie również uczestniczenie w korepetycjach na świeżym powietrzu, ponieważ często nawet delikatny wiatr dmuchający w mikrofon powoduje ogromny szum, który słychać tylko po drugiej stronie ekranu – u korepetytora. Zawsze warto po prostu zapytać, czy wszystko dobrze widać i słychać!
Korepetycje online mogą wydawać się mniej angażujące, dlatego niektóre osoby bardzo pobłażliwie do nich podchodzą. Zdarza się, że dzieci biorą udział w korepetycjach siedząc na huśtawce, jadąc autobusem lub leżąc w łóżku i dobudzając się po popołudniowej drzemce. Taka postawa podświadomie blokuje w umyśle dziecka „tryb skupienia” i niweluje możliwe efekty zajęć. Zwykły stolik i krzesło rozwiązują ten problem.
Nie tylko skupienie jest istotnym powodem do zajęcia siedzącej pozycji podczas zajęć, ponieważ postawa, którą przyjmujemy podczas nauki, powinna być możliwie zbliżona do tej, którą będziemy mieć podczas sprawdzania naszej wiedzy. O tym, oraz o innych trickach związanych z nauką, będzie można poczytać w jednym z najbliższych artykułów!
Nauka matematyki to nie tylko słuchanie i oglądanie tego co korepetytor przedstawia. Gdyby to wystarczyło, można by go zastąpić filmikami na youtube! Głównym celem współpracy, jest samodzielna praca dziecka, nad którą czuwa doświadczona osoba, a do samodzielnej pracy niezbędne są odpowiednie narzędzia. Wszystko zależy od tego, jakie metody pracy ma korepetytor, dlatego warto zapytać o przygotowanie, którego oczekuje. Jeśli jednak nie mamy takich informacji, możemy przygotować się w podstawowy sposób:
Szkolny podręcznik
Zeszyt przedmiotowy
Czyste kartki
Długopisy i ołówki
Karty wzorów (dla klas zbliżających się do matury)
Kalkulator (o tym, dlaczego to ważne narzędzie przeczytasz tutaj)
Linijka, kątomierz, cyrkiel (jeśli omawiane są tematy, które tego wymagają)
7. Pokaż dziecku jak działają podstawowe opcje komputera
Młodsze dzieci często mają jeszcze problem z obsługą niektórych opcji, ponieważ nie miały z nimi zbyt dużej styczności. Warto zapoznać go chociaż z kilkoma najważniejszymi czynnościami, które mogą przydać mu się podczas korepetycji, aby nie wpadło w panikę, gdy pojawi się jakiś techniczny problem.
Włączenie i wyłączenie mikrofonu
Włączenie i wyłączenie kamerki
Udostępnianie ekranu
Wejście i wyjście ze strony, karty, programu
Ponowne dołączenie do zajęć, gdy coś się wyłączy lub zatnie
BONUSOWY TIP
Młodsze dzieci mają w sobie bardzo dużo energii, dlatego często nie potrafią wytrzymać całych zajęć w skupieniu. To normalne! Dobry korepetytor zdaje sobie z tego sprawę, dlatego urozmaica zajęcia o odpowiednie gry i pomoce. Jeśli jednak twoje dziecko wciąż jest zbyt nadpobudliwe podczas zajęć online, możesz zainwestować w tzw. piłkę terapeutyczną, która może posłużyć dziecku za miejsce do siedzenia.
Delikatne bujanie się, podskakiwanie na piłce i utrzymywanie równowagi, to czynności które nie odwracają uwagi dziecka od nauki, ale zwiększają jego skupienie. Jest to jednoczenie metoda, która nie powoduje zbędnego hałasu, więc nie przeszkadza korepetytorowi!
Nauka matematyki kojarzy się uczniom bardzo negatywnie. Poniżej znajdziesz 7 konkretnych porad, które ułatwią zabranie się za zadania i zwiększą twoją efektywność!
1. Zadbaj, aby komputer nie zajmował głównej części biurka
W dzisiejszych czasach stanowisko do nauki nie może obejść się bez komputera. Zwykle klawiatura leży na samym środku biurka a myszka jest idealnie pod ręką. Przy takim ustawieniu bardzo łatwo odruchowo sięgnąć po te przedmioty i zniknąć w internetowym świecie. Rozwiązanie jest proste – przed nauką należy odsunąć wszystkie te przedmioty na koniec biurka i na pierwszym miejscu położyć zeszyt, podręcznik i książkę. Nawet jeśli korzystanie z internetu będzie konieczne, inne ułożenie sprzętu sprawi, że twoje odruchy wejścia na facebooka będą nieco „wyciszone”.
2. Sprawdź, czy lampka znajduje się po odpowiedniej stronie
„Złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy”, dlatego przed nauką należy zadbać o szczegóły, które mogą szybko wytrącić cię z równowagi. Gdy zadania zaczynają iść nieco gorzej, niektórych irytują nawet najmniejsze szczegóły otoczenia. Jeśli u praworęcznej osoby lampka ustawiona będzie po prawej stronie, podczas pisania będzie widziała ona cień swojej ręki na kartce.
3. Upewnij się, że wszystkie niezbędne przedmioty masz pod ręką
Zeszyt
Podręcznik
Kalkulator
Linijki i cyrkle
Długopis lub ołówek
Dodatkowe kartki w kratkę
4. Zadbaj o wyróżnione miejsce do robienia nowych notatek
Podczas nauki matematyki zawsze znajdzie się jakiś zapomniany wzór, sposób rozwiązania zadania lub nieznane wcześniej pojęcie. Wszystkie rzeczy, które uważasz za przydatne, powinieneś wypisać na osobnej kartce lub w zeszycie. Jeśli jesteś już na etapie przygotowywań do matury, powinna to być dla ciebie karta wzorów, do której dopiszesz własne informacje. Wypisywanie istotnych faktów podczas robienia zadań jest dużo skuteczniejsze niż notatki z lekcji lub przygotowane przed nauką. Dlaczego? O tym opowiem w osobnym artykule 🙂
5. Dużo kartek na brudnopis i swobodne myślenie
Czym innym jest zeszyt do matematyki, czym innym notatki z najważniejszymi informacjami a jeszcze czymś innym jest brudnopis. Nauka matematyki wymaga miejsca na swobodne myślenie. Karta w kratkę po której możesz kreślić, robić strzałki lub energicznie rysować zygzaki długopisem, gdy się zdenerwujesz. Podczas rozwiązywania zadań nie powinno Cię ograniczać myślenie o tym, że ktoś przeczyta twoje notatki, albo że będziesz się potem z nich uczyć. Jedyne co jest ważne, to swobodne myślenie, błądzenie i szukanie rozwiązań. Czasami zapisanie wielu kartek, które możesz zobaczyć po zakończonej nauce, jest niewiarygodnie satysfakcjonujące!
6. Zadbaj o zdrowe przekąski i coś do picia
„Pójdę coś zjeść” to najczęstsza myśl podczas nauki. Zwykle wracamy do obowiązków dopiero po godzinie, dwóch lub wcale. Przekąski poprawiają humor i zmniejszają liczbę wymówek, które mogą odciągnąć od rozwiązywania. Poza tym są świetnym przerywnikiem, gdy utkniemy przy jakimś zadanku. Możemy wtedy dalej myśleć nad rozwiązaniem, ale pozwolić sobie również na chwilę przyjemności, a nauka matematyki nie zejdzie przy tym na drugi plan.
Kilka ciekawych pomysłów na zdrowe przekąski znajdziesz tutaj.
7. Przygotuj sobie plan nauki, który uwzględnia podział materiału i czasu
Podziel cały materiał, który musisz opanować na dokładne zadania, które musisz zrobić. Oceń dokładny czas ich wykonania i zaplanuj przerwy.
O tym jak długie i jak częste przerwy najlepiej robić podczas nauki dowiesz się z osobnego artykułu!
Pamiętaj aby twój plan był realistyczny i na miarę twoich możliwości i chęci. Jeśli uważasz, że nie jest możliwe opanowanie całego niezbędnego materiału to nie wciskaj go na siłę do swojego planu – spowoduje to jedynie wyrzuty sumienia. Lepiej od początku podejść do wszystkiego świadomie i zrobić tyle ile jesteś w stanie.
Poznaj dokładny przepis na idealny plan nauki: tutaj
Pamiętaj, że jeśli pomimo starań, nie jesteś w stanie poradzić sobie samemu, zawsze możesz liczyć na pomoc kogoś z zewnątrz. Najlepszą metodą na to są korepetycje online, które nie wymagają od ciebie nawet wyjścia z domu. Jedyne co musisz zrobić to przygotowanie odpowiedniego miejsca do zajęć w domu.
BONUSOWY TIP!
Zakończ naukę w najlepszym momencie!
Jeśli przerwiesz naukę wtedy, gdy idzie ci słabo, nie będziesz chciał wracać do nauki przez długi czas, a przerwa między zadaniami nie będzie w pełni relaksująca.
Jeśli przerwiesz naukę po dobrze rozwiązanym zadaniu, łatwiej będzie ci wrócić do kolejnych, bo twój umysł zapamięta tę czynność pozytywnie, a przerwa będzie dużo milsza i bardziej efektywna.
„Oceny idą w parze z wiedzą” – największe oszustwo systemu edukacji. System oceniania został stworzony tak, aby był łatwy dla nauczycieli i wystarczająco konkretny dla rodziców. Dzieci są ze sobą porównywane i oczekuje się od nich równych wyników z każdego przedmiotu. W ocenianiu uwzględniane jest rozwiązywanie „pod klucz”, a dzieci szybko uczą się oszukiwania systemu.
O błędach i wadach szkolnych ocen można by pisać godzinami, dlatego zostawię ten temat na osobny artykuł. Będąc świadomym szkodliwości ocen, rodzice mogą świadomie minimalizować negatywne ich konsekwencje. Wystarczy jedna mała zmiana – twoje podejście!
Sprawdźmy jaka jest różnica:
Gdy twoim celem są dobre oceny twojego dziecka:
a) Co się dzieje z dzieckiem?
Oceny stają się również jego głównym celem.
Przestawia się na tryb „ocena za wszelką cenę”.
Zwiększa się stres związany ze szkołą, odpowiedziami, sprawdzianami, nauką i rozmowami z rodzicami na temat szkoły
Wiedza całkowicie przestaje się liczyć. Nawet wtedy, gdy dziecko mogłoby się zainteresować jakiś przedmiotem, zaczyna skupiać się tylko na takich jego aspektach, które podniosą jego ocenę.
Boi się, że przez słabą ocenę może zniszczyć swoją relację z rodzicem.
Zaczyna „ściągać”, szukać gotowych odpowiedzi do sprawdzianów, co nie wnosi nic w jego edukację długofalową.
Uczy się w trybie ZZZ – „Zakuć, Zdać, Zapomnieć”.
Całkowicie przestaje interesować się zdobywaniem wiedzy (nawet tej pozaszkolnej), bo nauka kojarzy mu się bardzo negatywnie.
Traci umiejętność efektywnego uczenia się na dłużej, ponieważ przez lata trenuje uczenie się „na chwilę”.
Uczy się tylko tego, co nauczyciel wskaże i pomija wszystkie inne „nieobowiązkowe” elementy.
Ma trudności z zaangażowaniem się w pozaszkolne pasje i hobby, ponieważ boi się, że tam również będzie się od niego oczekiwać stałych efektów w jakiejkolwiek postaci.
Traci wrodzoną ciekawość świata, zainteresowanie odkrywaniem i zdobywaniem wiedzy, które wbrew pozorom są dla dzieci bardzo naturalne od najmłodszych lat życia.
Zaczyna myśleć, że życie polega na oszukiwaniu i kombinowaniu i że tylko widoczne z zewnątrz efekty się liczą. Później przekłada to na swoje życie zawodowe i może podejmować nieodpowiedzialne decyzje w celu szybkiego zdobycia pieniędzy, sławy czy wyglądu.
Zaczyna przedkładać to, co widzą inni oraz co inni myślą na temat ich działań, zamiast mieć na uwadze własne korzyści z podejmowanych decyzji.
Dziecko uzależnia swoją samoocenę od ocen, bez względu na to, czy są one „sztucznie”, czy „prawdziwie” zdobyte.
b) Co dzieje się z rodzicem?
Zaczyna uzależniać swoją relację z dzieckiem od jego ocen.
Chwali się swoim dzieckiem, gdy ma dobre oceny i minimalizuje rozmowy o nim, gdy oceny są słabe.
Przeżywa stres związany z ocenami swojego dziecka.
Często wydaje dużo pieniędzy na zbędne korepetycje, które mają na celu tylko naukę algorytmu zdobywania stopni.
Zabrania lub ogranicza dziecku dostęp do hobby, lub relacji z rówieśnikami, gdy boi się, że zagrozi to jego ocenom.
Zaczyna nagradzać dziecko za dobre oceny i karać za złe, wzmacniając tylko negatywne skutki takiego podejścia. Więcej o negatywnych skutkach karania znajdziesz tutaj.
Gdy twoim celem jest faktyczna wiedza, którą twoje dziecko posiada:
a) Co się dzieje z dzieckiem?
Zdobywanie wiedzy staje się jego głównym celem.
Uczy się efektywnego zdobywania informacji i umiejętności, które zostaną z nim na długo.
Nie czując presji, zdobywa i pogłębia swoją wiedzę na wybrane tematy, odkrywając własne mocne i słabe strony.
Angażuje się w ponadprogramowe zajęcia i projekty dla własnej korzyści i satysfakcji, nawet jeśli nie idzie to w parze z dodatkową oceną.
Nie boi się o relację z rodzicami i akceptuje swoje porażki w naturalny sposób.
Nie boi się ustnych odpowiedzi i sprawdzianów, bo jest w stanie zaakceptować słabą ocenę.
Potrafi rozróżnić przedmioty, które lubi i których nie lubi oraz te, z których jest lepszy i z których jest słabszy.
Zdobywa odpowiednie nastawienie do życia, w którym nie przejmuje się nieuzasadnioną opinią innych i buduje poczucie własnej wartości.
Nie czuje się porównywany do innych, ponieważ rozumie różnorodność umiejętności i zainteresowań
Nie grozi mu tzw. „wyuczona bezradność”, która sprawiłaby, że przestanie podejmować próby, gdy spotka go niepowodzenie.
Jego umiejętności samodzielnej i efektywnej nauki, ostatecznie owocują dobrymi ocenami — chociaż nie zawsze tak dobrymi, jak w pierwszym podejściu.
Samo potrafi znaleźć „złoty środek” pomiędzy potrzebnym czasem na naukę a innymi aktywnościami.
b) Co się dzieje z rodzicem?
Jest dumny ze swojego dziecka, jego zainteresowań i umiejętności oraz postaw moralnych.
Nie ocenia swoich umiejętności wychowawczych na podstawie numerków w dzienniku.
Ma dobrą relację ze swoim dzieckiem, którego nie musi zmuszać, karać i pilnować ze wszystkim, co związane z nauką.
Ma satysfakcję ze skutecznego i efektywnego rozwoju swojego dziecka w różnych dziedzinach, nawet jeśli nie są one idealnie dopasowane do oczekiwań oświaty.
Opłaca korepetycje tylko wtedy, gdy dziecko chce rozwinąć swoje umiejętności w jakiejś dziedzinie, lub gdy grozi mu niezaliczenie przedmiotu.
Jak widać, wcale nie chodzi o to, aby ignorować szkolne obowiązki dziecka. Olewanie nauki to nie jest właściwe rozwiązanie. Różnica polega na zmianie priorytetów i konsekwencjach tej zmiany. Dzieci wyczuwają to na czym ci zależy, chcą być akceptowane, słuchają gdy opowiadasz o nich innym dorosłym i widzą każdą twoją najmniejszą reakcję na ich niepowodzenie, oraz każdy brak reakcji na ich sukcesy. Szkoła nie jest idealna (o wadach szkoły więcej tutaj), dlatego rodzice powinni zadbać o zmniejszenie szkodliwości systemu i wpojenie swoim dzieciom odpowiednich wartości. Więcej o wspieraniu swojego dziecka w edukacji można przeczytać tutaj.
„Nie martw się, że dzieci nigdy cię nie słuchają. Martw się, że zawsze cię obserwują.”
– Robert Fulghum
Co wybierasz?
Zastanów się, co czujesz, gdy czytasz poniższe zdania? Twoje dziecko:
dostało 5 ze sprawdzianu z matematyki, do którego odpowiedzi znalazło w internecie.
dostało 2+ ze sprawdzianu z najtrudniejszego działu matematyki, do którego pilnie przygotowywało się przez ostatni tydzień i przyszło do ciebie zadowolone, że udało mu się rozwiązać bezbłędnie 3 z 10 zadań.
ma jeden dzień na zrobienie dużego projektu z wybranego przedmiotu. Aby cię zadowolić, wybrało chemię, której nienawidzi, zamiast biologii, którą uwielbia. Wszystko dlatego, że z chemii obiecano dobrą ocenę na projekt, a z biologii nie.
ma możliwość wyjazdu na tygodniowy obóz z języka angielskiego, który niezwykle go interesuje. W tym samym tygodniu miałby możliwość zrobienia prezentacji z matematyki, która niczego go nie nauczy, ale podwyższy jego końcową ocenę roczną o jeden stopień.
woli spędzić dzień na domowych eksperymentach chemicznych, które znalazło na YouTube. Ty uważasz, że powinno w tym samym czasie uczyć się, aby poprawić sprawdzian z gleb z geografii, który napisało na 3-.
chce się przygotowywać do konkursu z matematyki. Ty zastanawiasz się, czy nie powinno skupić się na ocenie z historii, z której ma tylko 3.
Zachęcam również do zapoznania się z tym PODCASTEM na temat oceniania.
połączony z dźwiękami i prostymi zadaniami do wykonania
Kasy sklepowe, zabawkowe bankomaty, kalkulatory w kształcie telefonów i komputerów
Zabawki, które posiadają wbudowane polecenia, gry i wyzwania matematyczne oparte na używaniu kalkulatora, są dużo bardziej interesujące dla małego dziecka niż mały kalkulator prosty.
Zabawa w sklep to najskuteczniejsza metoda na trenowanie z dzieckiem dodawania i odejmowania w praktyce, ponieważ dzieci lubią naśladować rodziców w codziennych czynnościach.
Inne gry, które pomagają w nauce rachunków pamięciowych znajdziesz tutaj.
Jedna z najlepszych metod nauki matematyki – zabawa!
Kalkulatory XXL
Wszystkie przedmioty codziennego użytku stają się dla dzieci ciekawe i wyjątkowe, gdy są w nienaturalnych rozmiarach. Taki kalkulator można nawet powiesić na ścianie (na wysokości, która umożliwi dziecku używanie go).
Zwykły przedmiot może dzięki temu stać się czymś, czym dziecko będzie chciało pochwalić się znajomym, a jego obecność na widoku może prowokować jego częstsze użycia i zapoznawanie się z nim.
Wcześniej wspomniane kalkulatory XXL do zabawy w domu lub powieszenia w pokoju dziecka (na wysokości, która umożliwi dziecku używanie go)
Mata lub dywanik w kształcie kalkulatora
Nie jest to może funkcjonalny kalkulator, ale może pełnić podobną funkcję, wykluczając ryzyko, że dziecko zastąpi nim samodzielne obliczenia.
Taka mata daje duże pole do popisu rodzicom, którzy mogą zrobić z tego świetną zabawę na zasadzie „skakania” po odpowiednich klawiszach podczas nauki najprostszych rachunków.
Ciekawa alternatywa
Jaki kalkulator dla nastolatka?
Prosty, czterodziałaniowy
Mały i poręczny
Oryginalny, wyróżniający się
Odporny na łamanie się
Kalkulatory breloczki
Takie kalkulatory nadają się idealnie na zajęcia matematyki.
Trudno o nich zapomnieć, gdy są doczepione do kluczy, plecaka lub piórnika. Zajmują bardzo mało miejsca i są wystarczająco tanie, aby każdy mógł sobie na nie pozwolić. Dzieci lubią być modne i zaskakiwać swoich rówieśników.
Kalkulator-breloczek to idealne rozwiązanie, które ma w sobie coś wyjątkowego.
Kalkulator idealny do szkoły – łatwy do przechowania, ale i do zgubienia
Kalkulatory wykonane z niestandardowego materiału
Gumowe sprzęty szkolne np. ołówki, linijki i kalkulatory są w ostatnim czasie bardzo modne.
Ich największą zaletą jest to, że ciężko je uszkodzić. Spełniają też jeden ważny warunek — są wystarczająco wyjątkowe, by spodobały się dziecku.
Kalkulatory, które łatwo można schować do plecaka bez obaw, że połamią się już pierwszego dnia
Jaki kalkulator dla starszego dziecka i maturzysty?
Dzieci w pewnym wieku nie chcą być traktowane jak dzieci.
Podczas dorastania zaczynają wstydzić się wyróżniania i wszelkiej wyjątkowości. Wtedy należy już zastosować minimalizm i przeciętność. Zwykłe, czarne, marketowe kalkulatory nadadzą się idealnie.
W tym momencie zaczyna się również etap, w którym dziecko przyzwyczaja się do jednego typu kalkulatora i nie warto go już później zmieniać aż do matury.
Stała wielkość i układ klawiszy przyśpieszają jego intuicyjne używanie i nie zwracają niepotrzebnie na siebie uwagi dziecka, które powinno być już skupione na bardziej skomplikowanych zadaniach.
Pamiętaj, że kalkulator nie powinien zastąpić rachunków wykonywanych w pamięci. Jeśli dziecko ma problemy z podstawowym mnożeniem nie uciekaj od problemu i zapoznaj go ze sprytnymi metodami przyspieszającymi i ułatwiającymi mnożenie nawet dużych liczb w pamięci! Link znajdziesz tutaj.
Wiele osób od razu powiedziałoby, że jest to fatalny pomysł. Zarówno rodzice, jak i nauczyciele matematyki boją się, że zbyt wczesne udostępnienie dziecku kalkulatora sprawi, że nie nauczy się ono liczyć w pamięci.
Trzeba przyznać, że jest w tym sporo racji, więc odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.
Jak nie używać kalkulatora?
1. Nie używaj kalkulatora zamiast nauki podstawowych rachunków
To niesamowite narzędzie wykorzystane w nieodpowiedni sposób i w nieodpowiednim czasie może wyrządzić sporo szkód.
Gdy dziecko, które właśnie uczy się dodawania liczb w zakresie 10 – 100, dostanie w swoje ręce kalkulator i usłyszy, że może nim wykonać te same obliczenia, całkowicie porzuci naukę sprytnych rachunków. Widząc jakiekolwiek działanie, nie zastanowi się nawet nad ewentualnym wynikiem lub metodą jego obliczenia. Jego pierwszym odruchem może stać się szukanie kalkulatora, który przecież teraz każdy może mieć przy sobie w telefonie. Zadbaj o to, aby dziecko najpierw nauczyło się pewnych sztuczek, które ułatwią mu rachunki pamięciowe. Więcej przeczytasz o nich tutaj.
2. Nie używaj kalkulatora w celu „sprawdzenia” obliczeń w pamięci
Kolejny bardzo często popełniany przez rodziców błąd.
Gdy dziecko uczy się dodawania lub mnożenia, jest zmuszane do wykonywania rachunków w pamięci. W tym samym czasie obok dziecka stoi rodzic, który sprawdza rachunki na kalkulatorze, lub po prostu daje dziecku do ręki kalkulator i mówi “jak skończysz to sprawdź”. Jaki komunikat dostaje wtedy dziecko?
– Nie muszę tego umieć, bo w przyszłości będę to liczył na kalkulatorze tak jak rodzice. – Po co mam to liczyć, skoro i tak mogę popełnić błąd, a kalkulator go nie popełni? – Kalkulator zrobiłby to szybciej niż ja.
3. Nie używaj kalkulatora do przyspieszania prostych obliczeń
Gdy w szkole pojawiają się tematy związane z obliczeniami w pamięci, najczęściej zabronione jest używanie kalkulatora.
Rodzice, aby przyspieszyć rozwiązywanie z dzieckiem pracy domowej, pozwalają na jego użycie tylko po to, aby praca zrobiona była dobrze i szybko oraz żeby dziecko nie dostało słabej oceny lub minusa. Niestety prawie zawsze praca domowa zrobiona “dobrze i szybko” to praca, która nie przynosi nikomu żadnych efektów.
Dług w umiejętnościach rachunkowych dziecka, zaciągnięty tylko po to by skrócić czas spędzony na zadaniach prędzej czy później będzie trzeba spłacić. Kolejne, trudniejsze zadania będą zajmowały dużo więcej czasu a pokusa używania kalkulatora do najprostszych, niewytrenowanych działań będzie coraz większa.
W czym kalkulator może okazać się pomocny?
1. Pozwól dziecku na samodzielne odkrywanie świata za pomocą kalkulatora
Matematyka w codziennym życiu nie daje „ładnych” i „okrągłych” wyników. Długość płotu może okazać się na przykład liczbą niewymierną lub po prostu ułamkiem, z którym dziecko mogło nie mieć okazji jeszcze się zetknąć. Kalkulator pozwala obejść te problemy i umożliwia dokonanie obliczeń, których dziecko nie potrafi wykonać jeszcze samodzielnie.
Takie rozwiązanie pozwala wyjść poza schematy i zrozumieć połączenie pomiędzy matematyką z podręcznika a życiem codziennym. Wystarczy wyjść z dzieckiem na spacer i zadać kilka pytań dotyczących otoczenia np.:
Z ilu cegieł zbudowany jest ten budynek? (Może jest zbudowany z połówek cegieł? Może trzeba uwzględnić okna?)
Ile płyt chodnikowych może mieć ten chodnik na całej swojej długości?
Jak wysokie jest to drzewo? (Może trzeba skorzystać z budynków stojących obok? Może można wykorzystać do tego cień drzewa?)
Podczas rozwiązywania tego typu zadań dziecko ćwiczy nie tylko zdolności rachunkowe, ale i modelowanie matematyczne, logiczne myślenie i myślenie nieszablonowe.
W terenie dziecko trenuje wyobraźnię przestrzenną i wnioskowanie!
2. Pokaż dziecku, że kalkulator nie zawsze jest w stanie zastąpić umiejętności
Można rozpocząć od najbardziej popularnego zadania związanego z kalkulatorem, które sprawdzi, czy kalkulator uwzględnia kolejność wykonywania działań.
2 + 2 • 2 = 8 czy 6?
Trudnością może być dobranie odpowiednich zadań, które wymuszą na dziecku przetrzymywanie pewnych informacji w pamięci i wykonanie prostych obliczeń, gdy ekran kalkulatora będzie zajęty inną częścią zadania.
Szkolne podręczniki uwzględniają zadania z kalkulatorem. Nauczyciele niestety lubią je pomijać, ponieważ nie obowiązują one na egzaminie ósmoklasisty.
Warto jednak pamiętać, że obsługa kalkulatora nie jest osobną umiejętnością samą w sobie, a tylko świetnym narzędziem do nauki innych działów.
Na końcu artykułu znajdują się przykładowe zadania.
3. Pozwól dziecku na samodzielne eksperymenty z kalkulatorem
Jakie ma opcje?
Jak duże liczby potrafimy na nim wyświetlić?
Jak małe liczby potrafimy na nim wyświetlić?
Co to za dziwne symbole M?
Dlaczego gdy wcisnę “=” kilka razy, to za każdym razem pojawia się inna liczba?
Na takie pytania nie powinniśmy odpowiadać dziecku, które dostaje do ręki kalkulator, ponieważ jest to świetna okazja na wyzwanie matematyczne.
Metodą prób i błędów może odkryć działanie niektórych przycisków. Taka zwykła zabawa, może być wzbogacona pytaniami o ich zastosowania!
W niektórych przypadkach może być przydatna pomoc w odgadnięciu działania niektórych funkcji — świetnie nadają się do tego odpowiednie typy zadań, których przykłady znajdziesz na końcu artykułu.
Jakich zasad musimy przestrzegać, aby nie zaszkodzić swojemu dziecku?
Nie pytamy dziecka o wynik, który uzyskało, lecz o sposób jego uzyskania np. “Których klawiszy użyłeś?”, “Do której części użyłeś kalkulatora?”.
Zwracamy uwagę na to, że wyniki “z przecinkiem” również mogą być poprawne, nawet jeśli dziecko jeszcze nie uczyło się o ułamkach. (Może to zainteresować dziecko dalszą nauką matematyki)
Kontrolujemy, do rozwiązania których zadań dziecko używa kalkulatora.
Nie pozbawiamy dziecka możliwości poznania tego narzędzia w ramach nauki matematyki.
Przykładowe zadania
Sporo świetnych zadań z użyciem kalkulatora można znaleźć tutaj.