Często spotykam się z pytaniami, które dotyczą matematycznego aspektu klasowego (lub firmowego) losowania na mikołajki. Zresztą, zobaczcie sami:
Już śpieszę z wyjaśnieniami!
Źródłem problemu jest błędne wyobrażanie sobie, że zebranie wszystkich losów i przeprowadzenie losowania jest odpowiednikiem sytuacji, w której klasa dobiera się parami i wymienia karteczkami. Wtedy faktycznie nieparzysta liczba uczniów byłaby kłopotem.
W przypadku zwykłego losowania, parzystość nie robi żadnej różnicy! Jak to możliwe? Sprawdźmy na prostym przykładzie:
7 osób
7 losów
Każda z osób zapisuje swoje imię na karteczce, głosy są zbierane.
Po zebraniu dalej mamy:
7 osób
7 losów
To oznacza, że każda osoba dostanie dokładnie jeden los i dla nikogo nie zabraknie (dokładnie tak jakby każdy wziął swój los z powrotem).
Część osób twierdziło, że w takim przypadku zawsze ktoś wylosuje siebie. Skąd ta myśl? Prawdopodobnie pojawia się z dwóch powodów.
Znów ktoś błędnie wyobraża sobie dobieranie w pary i myśli, że to tak, jakby dwie osoby wymieniły się karteczkami, a trzecia wtedy zawsze zostaje ze swoją.
Prawdopodobieństwo, że ktoś wylosuje siebie jest bardzo duże, i prawdopodobnie po kilku nieudanych losowaniach pojawiają się takie wątpliwości.
W takim razie możliwe jest, aby nikt nie wylosował siebie, gdy jest nieparzyście? Spójrzmy na jeszcze prostszy przykład.
W przypadku trzech osób, można sobie wyobrazić, że każdy przekazał los osobie po prawej stronie.
3 osoby
3 losy
nikt nie wylosował siebie
każdy dostanie prezent
Zauważcie, że przekazywanie prezentu osobie po prawej stronie zadziała w dowolnie dużej grupie i nie zależy od parzystości!
Gdy dodamy do tego element losowości może to wyglądać na przykład tak:
Co gdy ktoś wylosuje siebie i się nie przyzna? To na pewno oznacza, że całe losowanie się wali!
Otóż nie! Jeśli ktoś wylosuje siebie i nie przyzna się do tego to po prostu tak, jakby dorzucił swój los, a potem go wyjął. Zupełnie jakby nigdy nie brał udziału w losowaniu! Cały „system” po prostu go omija.
Jak poradzić sobie z ciągłym losowaniem siebie, przez kogoś w klasie?
Najpopularniejszą metodą na losowanie na mikołajki są tradycyjne karteczki z imionami. Istnieje jednak wiele aplikacji i prostych stronek, które pomagają pozbyć się tego problemu. Wystarczy wpisać w nich imiona uczestników losowania i program szybko wylosuje każdemu kogoś innego omijając problem!
Dorosłych z codziennym chodzeniem do pracy i wykonywaniem obowiązków wiąże obietnica wypłaty. Dzieci czasem nie rozumieją po co tak naprawdę jest im w życiu szkoła. Do tego miesiąc lub dwa uważają niemal za wieczność, dlatego wizję otrzymania dobrej wypłaty i prestiżowej pracy za kilka, kilkanaście LAT, można w ich przypadku włożyć między bajki.
Niektórzy idąc prostą logiką próbują przemycić „dorosłe” ramy motywowania w świat swoich pociech, płacąc im za dobre oceny. Przecież tak nam się wynagradza wykonaną pracę. W 2016 roku pojawiło się badanie, które firma IPSOS przeprowadziła na zlecenie Profi Credit w Polsce, Czechach, Słowacji i Bułgarii. Okazało się, że najpopularniejszą nagrodą za dobre oceny jest gotówka – wręcza ją 67% polskich dziadków i 46% rodziców. Maluchy na taką propozycję chętnie się zgodzą, ale kwestia tego, czy będzie to dla nich dobre to już kompletnie inna sprawa.
Pieniądze przecież skłonią do zdobycia lepszych ocen!
Badania pokazują, że oferowanie dziecku nagrody za dobre oceny rzeczywiście motywuje je do nauki. Przez jakiś czas. Niestety na dłuższą metę uczniowie wykształcają w sobie nawyk wkładania w wykonanie zadania tylko minimum wysiłku potrzebnego do otrzymania nagrody. Robienie czegoś bez wyraźnego powodu dosłownie się nie opłaca. W dziecku zabija to chęć do zwyczajnego zgłębiania danych zagadnień oraz wypełniania obowiązków dla satysfakcji ich wykonania. Naturalnie są tematy, które jednych zainteresują bardziej, drugich mniej i świetnie byłoby, aby dać dziecku pole do poznawania i zgłębiania swoich zainteresowań. Pieniądze zamiast tego dają dziecku poczucie, że ich celem w życiu jest zdobycie nagrody, a nie jak najwięcej doświadczeń. Czasy, kiedy dało się być dobrym we wszystkim dawno minęły, więc to ważne, aby znaleźć dziedzinę, w której będzie się chciało realizować.
Nie zapominajmy, że:
„Sztuka nauczania jest sztuką wspomagania odkrywania”
Mark Van Doren
Zdjęcie dodane przez Pixabay: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/osoba-kolorowanie-sztuki-kredkami-159579/
Ocena nie jest doskonałą miarą starania
Czasami ważniejszym od efektu końcowego jest wysiłek włożony w wykonanie czegoś i to, czego się dzięki temu nauczyło. Niestety doświadczeniem trudniej jest się pochwalić niż chociażby nową zabawką. Do tego na krótką metę jest mniej satysfakcjonujące niż na przykład wizyta w pizzerii. Płacenie dziecku za ocenę lub wykonywanie obowiązków może prowadzić do tego, że maluch będzie stawiać swoje korzyści na pierwszym miejscu. Co więcej, nie będzie wkładać takiego wysiłku w rzeczy, które nagrody na końcu nie przewidują. Tego rodzaju „wypłata” nie pokazuje dobrych wzorców, bo wartość wiedzy samej w sobie traci na znaczeniu w obliczu zdobycia pieniędzy.
Co zatem zrobić?
Kluczem wydaje się brak rutyny i pobudzenie kreatywności malucha – warto skorzystać z form rozrywki, które same w sobie będą je czegoś niepostrzeżenie uczyły1. Mogą to być gry logiczne, zapisanie na dodatkowe zajęcia, wspólne pieczenie czy zorganizowanie małej wycieczki. Takie prezenty pokazują dziecku, że może robić coś ciekawego a w dodatku czerpać z tego radość. Co ciekawe, badania pokazały że obietnica jakiejś nagrody lub niespodzianki, dana bezpośrednio przed ważnym testem, może poprawić wynik ucznia. Czasem można wykorzystać tą wiedzę w ramach niespodzianki po konkursie czy nowym teście, lecz nie należy jej nadużywać. Warto też pamiętać, że tak naprawdę nie chodzi o same oceny, ale o to, by dziecko chciało się uczyć i rozwijać.
Już od narodzin szukamy w swoim otoczeniu jakiejś regularności, czegoś powtarzalnego. Dzieci szukają swoich pierwszych schematów, gdy rozpoznają dźwięki (na przykład bicie serca matki), twarze, a później powtarzające się słowa (na przykład własne imię). Przewidywalność daje nam poczucie bezpieczeństwa i umożliwia naukę czegokolwiek. Intuicyjnie powtarzamy rzeczy, ruchy i gesty, które się udały. Tak uczymy się chodzić i porozumiewać z innymi ludźmi, później tak uczymy się relacji między ludźmi, życia w społeczeństwie, jazdy na rowerze.
Tymi samymi zasadami kierujemy się również ucząc się negatywnych nawyków w późniejszym czasie. Dziecko, które dostaje wszystko czego chce, gdy strzeli focha, będzie tę czynność powtarzać, bo wie, że jest skuteczna. Osoba, której alkohol poprawił humor w zły dzień, powtarza tę czynność następnym razem, gdy poczuje się źle, aby znów osiągnąć chciany efekt.
Regularność i powtarzalność otacza nas przez całe życie. Pojawia się również w muzyce, gdzie ten porządek i ład sprawia nam ogromną przyjemność. Te regularność nazwać możemy rytmem. A co ma do tego matematyka?
Więcej o rozwoju matematycznym dzieci, przeczytać można w tej książce. Na jej podstawie powstał również ten artykuł.
Zdjęcie dodane przez Magda Ehlers: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/liczba-dekorow-wycinanych-1329302/
Rytm i matematyka
Powtarzalność pojawia na wczesnym etapie rozwoju również w matematyce. Potrafimy odliczać wskazując kolejne przedmioty kierując się rytmem. Później uczymy się rozróżniania odległości, mierzenia długości, mierzenia czasu. Wszystkie te rzeczy oparte są na powtarzalności (na przykład podział na równe godziny lub podział na takie same odcinki).
Dostrzeganie tych schematów jest dla większości osób naturalne.
Pojawia się jednak coś, w czym warto intuicji pomóc. W rozwoju matematycznym istotna jest również świadomość wspomnianego rytmu. Umiejętność opisania regularności, wykorzystania jej i przełożenia na inną sytuację.
Gdy robimy ciasto, czytamy przepis i zrozumiane czynności powtarzamy w odpowiedniej kolejności.
Gdy ktoś wyjaśnia nam drogę, powstępujemy według zapamiętanych wskazówek.
Gdy czytamy zadanie tekstowe z matematyki, zapisujemy potrzebne obliczenia.
Samo powtarzanie przepisu, drogi, czy treści zadania tutaj już nie wystarczy.
Zdjęcie dodane przez Micah Boerma: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/ilustracja-szary-trojkat-1008743/
Jak nauczyć dziecko interpretowania rytmu, a nie tylko powtarzania?
Nauka powtarzania rytmu.
Wyklaskiwanie rytmu i powtarzanie go.
Pokazywanie ruchów, które dziecko powtarza.
Rysowanie ciągu symboli, do którego dziecko dorysowuje kolejne elementy.
Rysowanie szlaczków o powtarzalnym wzorze.
Nauka dni tygodnia, miesięcy, zegara.
Nauka wierszyków i piosenek na pamięć.
Nauka interpretowania rytmu
Wyklaskiwanie rytmu, który następnie dziecko próbuje narysować.
Rysowanie rytmu, który później dziecko może wyklaskać.
Odczytywanie ruchów tańca z obrazków.
Budowanie z klocków według prostej, rysunkowej instrukcji.
Nauka odczytywania i interpretowania nutek.
Nauka gry na instrumencie.
Gry uczące schematów, powtarzania i interpretacji rytmu.
W internecie istnieje bardzo dużo gier, które umożliwiają naukę, ale również są atrakcyjne dla dzieci. Tutaj jeden przykład prostej gry:
Na późniejszym etapie, warto również zajrzeć w miejsca, gdzie znajdziemy bardziej skomplikowane wyzwania:
https://szaloneliczby.pl/polacz-w-pary-3/
Gra na instrumencie
Szybko można dojść do wniosku, że świetnym podsumowaniem umiejętności interpretowania rytmu, jest nauka gry na instrumencie. Nie bez powodu wielu ambitnych rodziców wysyła swoje dzieci na dodatkowe zajęcia muzyczne od najmłodszych lat. Oglądając filmy możemy zauważyć, że prawie wszyscy uczniowie w Chinach uczą się grać na jakimś trudnym instrumencie. Popularne są tam na przykład skrzypce. Jest to kultura, która kładzie bardzo duży nacisk na edukację (moim zdaniem aż za duży) , dlatego instrumenty pojawiają się tam nie bez powodu.
Rodzice tych dzieci są świadomi, jak wpływa to na rozwój intelektualny dziecka i to nie tylko w nauce matematyki!
A jak dokładnie wpływa?
Zdjęcie dodane przez Ketut Subiyanto: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/lawka-stolek-dom-muzyka-4473409/
Efekty nauki gry na instrumencie
Aktywne uczestnictwo dziecka w tworzeniu muzyki przed ukończeniem 7 roku życia rozwija umiejętności niemożliwe do zdobycia podczas innych aktywności.1
Pozostawia pozytywny skutek na rozwój neuronów i realnie przekłada się na lepsze wyniki w nauce2
Zajęcia muzyczne mają wpływ na rozwój systemu nerwowego dziecka.3
Trening muzyczny może wzmocnić pamięć werbalną, rozumowanie przestrzenne i umiejętności czytania i pisania.4
Uczestniczenie w zajęciach muzykoterapii obniża poziom depresji i lęku.5
To po prostu fajna zabawa!
Nie daj się oszukać!
Uważaj na „instrumenty”, które sprzedawane są w sklepach z zabawkami. Często są to zabawki tylko wyglądające jak instrumenty, nie są nastrojone i nie nauczą nikogo rozumienia i tworzenia muzyki. Mogą wręcz zaszkodzić, ponieważ zniechęcają do prawdziwych instrumentów i mogą obniżać samoocenę dziecka, które chciałoby nauczyć się grać, a prawdopodobnie często słyszeć będzie irytację w głosach domowników.
Pamiętaj również, że podobnego efektu NIE DAJE tylko słuchanie muzyki. Więcej o oszustwach edukacyjnych mediów dla małych dzieci możesz przeczytać tutaj.
Obiecałam ostatnio dać znać, czy warto przeczytać tę książkę. Wiele razy ją polecano i przewinęła się na kilku grupach. Postanowiłam w końcu zabrać się za to. Książka „ŁATWA MATMA” przeznaczona jest teoretycznie dla rodziców dzieci z problemami z matematyką, a także dla nauczycieli matematyki. Czy warto ją przeczytać? Dla kogo jest tak naprawdę?
❤️ Jako osobie powiązanej z nauczaniem matematyki, spodobało mi się zwrócenie uwagi na podstawy podstaw, w których braki mogą mieć dzieci mające problem z matematyką na wczesnym etapie.
Czasami nie do pomyślenia jest, że dziecko uczące się tabliczki mnożenia może mieć jeszcze kłopot z rozumieniem tego czym jest kształt, wielkość, ilość, powierzchnia, wartość…
Nie do pomyślenia, bo nam wydaje się to oczywiste.
W książce można znaleźć dokładne instrukcje dla rodziców, jak nauczyć wszystkich niezbędnych pojęć na początku drogi edukacyjnej.
❤️ Można tam znaleźć kilka ciekawostek dotyczących uczenia się i podejścia no nauki. Wszystkie tricki są przydatne, jeśli wpływają pozytywnie na proces uczenia się 😀
❤️ Z książki „ŁATWA MATMA” dowiedziałam się jak wiele istnieje możliwych przyczyn problemów z nauką. Na przykład, że problemy z nauką matematyki mogą mieć swoje źródło nawet w PIERWSZYCH SEKUNDACH ŻYCIA, czyli podczas porodu.
❤️ Znalazłam tam fajne ćwiczenia i porównania dla nauczycieli i rodziców. Część z nich ma na celu uświadomienie sobie, jak trudno jest dziecku zrozumieć rzeczy oczywiste dla dorosłych, oraz duże znaczenie mają nasze metody wyjaśniania.
(Jeśli jest ktoś zainteresowany przykładem takiego ćwiczenia, chętnie podzielę się w komentarzu).
❤️ Książka opiera się na bardzo pozytywnym przekazie i wyjaśnia proces uczenia się matematyki od SAMEGO POCZĄTKU.
NEGATYWNIE:
⬛️ Autorki przekonują, że każdy jest w stanie zrozumieć matematykę, a każde zaległości można nadrobić. Są również przeciwne dostosowywaniu wymagań do poziomu ucznia i preferują raczej dopasowanie poziomu ucznia do programu.
„Odpuszcza im się najtrudniejsze wyzwania, a nauczyciel stara się być wyjątkowo miły. Ale kiedy zadajemy uczniom prostsze zadania lub zwalniamy ich z obowiązku opanowania całej podstawy, (…), wzmacniamy w nich przekonanie, że nie potrafią nauczyć się tego co ich rówieśnicy”.
Może i są w stanie, ale na pewno nie w takim czasie w jakim się tego od nich oczekuje. A jeśli nie są w stanie, to co w tym złego jeśli będą tego świadomi?
Jak fair byłoby oczekiwać od dziecka na wózku, aby skakało w dal tak dobrze jak pozostali? Czy w tym przypadku dostosowanie wymagań też będzie wzmacniać ich przekonanie, że gorzej sobie z tym radzą?
Nie lepiej podkreślać, że różnice są dobre? Jedni są dobrzy w skakaniu, inni w matematyce, jeszcze inni w gotowaniu.
⬛️ W książce „ŁATWA MATMA” można przeczytać negatywny stosunek do zabawnych lekcji, które mają za zadanie utrzymać zainteresowanie uczniów. Autorki sugerują, że przy urozmaicaniu zajęć może braknąć czasu na przemyślenia i podsumowanie. Przypominają również, ze nauka może być ciężką pracą i wtedy daje najwięcej satysfakcji.
Kompletnie się nie zgadzam. Osobie dorosłej można dać konkretną listę rzeczy, które ma umieć. Taka osoba ma świadomość swojego celu i po prostu będzie się uczyć. Dla dzieci, cel ich uczenia się jest zbyt odległy. Nie widzą jeszcze, że od tego może zależeć ich przyszła praca, jakość życia codziennego itd. Jedyne czym są wtedy zmotywowane, to oceny! A to bardzo źle… Więcej o tym znajdziesz tutaj.
Urozmaicanie lekcji to moim zdaniem podstawa nauczania! Jeśli nauczyciel robi to tak jak powinien, to i podsumowanie i przemyślenia będą na takiej lekcji miały swoje miejsce i mogą być przeprowadzone w ciekawszej formie. Matematyki można uczyć się poprzez zabawę (na przykład za pomocą gier planszowych, o czym więcej możesz przeczytać tutaj.)
⬛️ „Jeśli uczniowie nie potrafią udzielić prawidłowej odpowiedzi, to dlatego, że nikt ich tego nie nauczył”
O tym fragmencie sama nie wiem dokładnie do myśleć. To brzmi, jakby nauczyciel zawsze był winny tego, że dzieciom coś nie idzie dobrze. Nauczyciel często nawet jeśli wykona kawał dobrej roboty, dzieci mogą nie przećwiczyć nowych umiejętności w domu. Z czasem dzieciom zdarza się również po prostu zapominać. Jedne dzieci zapamiętają coś na dłużej, a inne od razu wyrzucą z głowy.
⬛️ Autorki książki „ŁATWA MATMA” mają negatywne nastawienie do nauki z użyciem skojarzeń i porównań (na przykład słynny „krokodyl” przy porównywaniu liczb). Uważają je za dekoncentrujące.
„staje im przed oczami gadzi pysk z mnóstwem zębów i nie rozumieją, co krokodyl ma wspólnego z liczbami”.
⬛️ W książce można zauważyć duży nacisk na rozumienie definicji i pojęć, ale znajdują się tam na przykład takie definicje:
„Liczby – odzwierciedlają ilość”
„Liczba całkowita to liczba, która nie ma za sobą separatora dziesiętnego, chodzi zatem o liczby od zera w górę i dół na osi liczbowej”
„Dwa razy więcej czegoś oznacza, że ilość tego czegoś wynosi dwa”
Często mylone są również definiowane pojęcia. Zamienne używana jest liczba czegoś i ilość czegoś. Zdając sobie sprawę, że w mowie potocznej to normalne, nie zwróciłabym na to uwagi. Brak tego rozróżnienia zdarza się nawet w książkach do matematyki. Ale w książce, w której
stawia się nacisk na pojęcia, definicje…
⬛️ Przedstawiona jest inna wersja mnożenia pisemnego, niż używana w polskich szkołach. Nie ma w tym nic złego, póki z metodą typowo szkolną nie zacznie się mylić.
⬛️ Książka skupia się gównie na podstawach, które uczeń powinien opanować jeszcze przed pierwszą klasą szkoły podstawowej, lub w trakcie pierwszych lat nauki. Sama część, która wyjaśnia zagadnienia matematyczne, niczym nie różni się od podręczników szkolnych. No może tym, że mniej w niej urozmaiceń 😉
PODSUMOWANIE
Jeśli ktoś naprawdę liczy na rozwiązanie problemów dziecka, które ma duże problemy z matematyką, ta książka może nie wystarczyć.
Potraktowałabym ją albo jako ciekawostkę dla nauczycieli, albo jako przygotowanie rodziców bardzo małych dzieci na przyszłe wejście ich dziecka w szkolny świat. Jeśli jest traktowana w ten sposób, myślę że WARTO do niej zajrzeć!
Mnożenie w pamięci sprawia ogromne trudności wielu uczniom. Zapoznaj się z metodami, które ułatwiają i przyspieszają obliczenia pamięciowe i pozwalają na mnożenie dużych liczb bez użycia kalkulatora.
Mnożenie przez 3
Podwój daną liczbę i do wyniku jeszcze ją dodaj.
Mnożenie przez 3
Mnożenie przez 4
Podwoić daną liczbę, a potem zrobić to samo jeszcze raz z wynikiem.
Mnożenie przez 4
Mnożenie przez 5
Podziel liczbę przez 2 i pomnóż razy 10 (czyli dopisz zero lub przesuń przecinek o jedno miejsce w prawo).
Mnożenie przez 5
Mnożenie przez 8
Podwajamy, podwajamy, podwajamy.
Mnożenie przez 8
Mnożenie przez 9
Mnożenie przez 10
Postaw na końcu 0 lub przesuń przecinek o jedno miejsce w prawo.
Mnożenie przez 10
Mnożenie przez 11
Dopisz zero i dodaj liczbę, którą mnożysz
Mnożenie przez 11
Mnożenie przez 12
Dopisz 0 a potem do wyniku dodaj dwa razy liczbę którą mnożyłeś
Pierwszy dzień w szkole to dla każdego dziecka i rodzica ogromne wydarzenie. W domu przeprowadza się wiele rozmów na temat szkoły i nowych obowiązków. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo różni się III klasa od IV. Cały system szkolny ma wiele wad (o czym więcej tutaj), dlatego rola rodzica w przygotowaniu dziecka do tej trudnej przygody jest tak znacząca. Pomiędzy trzecią a czwartą klasą jest ogromna przepaść, którą wspólnie z dzieckiem należy właściwie pokonać. Co można zrobić?
Dobrze aby dziecko wiedziało dużo wcześniej o tym, czego będzie się od niego oczekiwać już od pierwszego dnia czwartej klasy. Uczeń powinien być gotowy na częstsze zmiany klasy, wielu nowych nauczycieli, masę przedmiotów i osobnych podręczników do każdego z nich. Dziecko czeka również przystosowanie się do systemu 45-minutowych lekcji i przerw oraz nowy system oceniania, który opiera się na ocenach w skali 1-6. Należy pamiętać, aby nie straszyć dziecka swoimi własnymi obawami. Dobrze jest rozpocząć taką rozmowę od wspomnienia o nowych szansach i możliwościach. Należy pytać o to, czego dziecko się boi, a czego nie może się doczekać. Można spróbowaćzaszczepić w dziecku ciekawość i ekscytację, zamiast powtarzać „teraz to zacznie się nauka”, „ciekawe czy sobie poradzisz”, „teraz to będziesz siedzieć po nocach i się uczyć”.
2. Wyjaśnienie dziecku tajemniczych nazw nowych przedmiotów
Czym różni się matematyka od przyrody? Co to jest ta technika i informatyka? Po co mu język polski, skoro potrafi mówić w tym języku? Często powodem strachu jest po prostu to co nieznane. Można pokazać dziecku ciekawe eksperymenty przyrodnicze, wyjaśnić jak powstają gry komputerowe, nauczyć obliczania swojej średniej lub pokazać ciekawe filmiki na szkolne tematy.
Lista przedmiotów, które pojawiają się w klasie czwartej
Język polski Przyroda Matematyka W-F Język obcy nowożytny Plastyka Technika Muzyka Informatyka Historia Zajęcia z wychowawcą
3. Wspólne przeglądanie podręczników
Znalezienie ciekawych zagadnień, przejrzenie obrazków i tematów, których można się spodziewać. Warto znaleźć coś, co zainteresuje dziecko i wzbudzi w nim ciekawość i chęć do zaangażowania się w dany przedmiot już od samego początku. Jeśli w podręcznikach znajduje się coś, co wydaje się dziecku zbyt trudne, to warto omówić to wspólnie z wyprzedzeniem i pomóc dziecku w zdobyciu większej pewności siebie jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Często dzieci najbardziej boją się zwiększonego poziomu na lekcjach matematyki. Warto upewnić się, że dziecko nie ma problemów z podstawowym liczeniem i pokazać mu (na przykład w formie ciekawostki) metody sprytnego mnożenia w pamięci, które znacząco przyspieszą wykonywanie obliczeń nawet na dużych liczbach!
Przyda się duża, kolorowa wersja planu, która zawiśnie w pokoju i pomoże w pakowaniu plecaka na następny dzień. Bardziej pomocna może okazać się jednak mała, podręczna wersja, która zmieści się w piórniku. Ważne, aby na planie umieszczone były dokładnie rozpisane sale lekcyjne. Na początku można umieścić tam również nazwiska nauczycieli i dokładne godziny rozpoczęcia i zakończenia każdej lekcji. W niektórych szkołach istnieją przerwy „obiadowe”, które są nieco dłuższe od standardowych. Warto zwrócić na nie uwagę!
Plan lekcji to punkt oczywisty. Warto jednak pamiętać, czym różni się III klasa od IV. Więcej przedmiotów, oznacza więcej prac domowych i więcej czasu poświęconego na naukę. Należy dokładnie zaplanować czas i miejsce odrabiania prac domowych, czas na obiad i czas na pakowanie plecaka na następny dzień. Dobrze jest ustalić kiedy dziecko ma swój czas wolny i wyraźnie zaznaczyć go w planie, aby zmniejszyć poczucie przytłoczenia nowymi obowiązkami. Nie warto planować wszystkich korepetycji, zajęć dodatkowych i hobby jeszcze we wrześniu. Dobrze aby dziecko miało czas na przystosowanie się do nowej codzienności. Na wszystko przyjdzie czas.
6. Zapoznanie dziecka z listą oferowanych zajęć dodatkowych
Szkoły oferują bardzo dużo zajęć sportowych, muzycznych, plastycznych, naukowych, teatralnych, wycieczki szkolne, rajdy na orientację… Lepiej nie zapisywać się na wszystko na raz i zaczekać nieco z nowymi zajęciami, ale samo zapoznanie się z możliwościami może pomóc dziecku pozytywniej widzieć szkołę, jako miejsce na rozwój swoich pasji.
Nikt nie wie dlaczego, ale dzieci uwielbiają szkole zakupy. Nowe plecaki, piórniki, kredki, zeszyty, ołówki, długopisy… Alejki pełne kolorowych materiałów biurowych są porównywalne do alejek z zabawkami. Warto zabrać ze sobą listę przedmiotów, aby wiedzieć które zeszyty kupić. Dobrze też dowiedzieć się, czy szkoła wymaga dodatkowych zeszytów do korespondencji z rodzicami, dzienniczków na oceny, zeszytów na uwagi i pochwały lub dodatkowych materiałów plastycznych. Warto rozważyć również zakupienie kalkulatora i dowiedzieć się jak sprawnie wprowadzić go do użycia. W przypadku ograniczonego czasu lub budżetu na szkolne zakupy, można zajrzeć do sklepów internetowych, które zapewniają gotowe wyprawki i zestawy. Dzieci czują dużo większą ekscytację pierwszym dniem w nowej klasie, gdy wiedzą, że wykorzystają wszystkie nowe, zakupione wspólnie przedmioty.
Szkoła to miejsce, które przy odpowiednim podejściu nauczycieli, uczniów i przede wszystkim rodziców, może zapewnić dziecku wspaniały rozwój i świetną przyszłość. Aby wyciągnąć ze szkoły jak najwięcej pozytywnych rzeczy, nauka musi się dzieciom kojarzyć jak najlepiej i muszą mieć one „wszczepione” chociaż trochę motywacji do samodzielnej nauki. Niestety szkoła sama w sobie jest pełna błędnych założeń i wad (o tym więcej przeczytasz tutaj), dlatego to na barkach rodziców spoczywa największa odpowiedzialność w tym zakresie. Rodzice mogą swoim postępowaniem bardzo zaszkodzić dziecku (np. złym podejściem do ocen lub szantażem i karaniem) albo znacząco pomóc np. odpowiednim wsparciem. Dowiedz się, jak motywować swoje dziecko do nauki!
Nieco o samym motywowaniu
To, że twoje dziecko się nie uczy, niekoniecznie świadczy o tym, że jest niemądre lub nie wie, że powinno to robić. Dzieci nie uczą się z tego samego powodu, z którego ty szybko poddajesz się w swojej diecie, zapominasz o swoich postanowieniach noworocznych, przesuwasz ciągle na później zrobienie porządku w garażu lub przesadzenie kwiatków na balkonie.
W realnym świecie ludzie nie zmieniają nawyków pod wpływem rzeczowej argumentacji
Rafał ohme – „emo sapiens, harmonia emocji i rozumu”
Powtarzanie dzieciom, że coś powinny zrobić, nie daje większych efektów, niż powiedzenie samemu sobie, że „powinno się” spać 8 godzin na dobę, jeździć do pracy na rowerze zamiast samochodem, jeść tylko zdrowe jedzenie i dbać o środowisko.
Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/mlody-zdeterminowany-mezczyzna-trenuje-sam-na-boisku-ulicznym-w-sloneczny-dzien-3768901/
Co możemy zrobić, aby nasze motywowanie nie opierało się tylko na pustych słowach?
Rafał Ohme w swojej książce pt. „emo sapiens, harmonia emocji i rozumu” wyszczególnił 3 podstawowe kroki motywowania ludzi w oparciu o ich emocje. Zauważył on, że logiczne argumenty nie są w stanie wystarczająco zmotywować do działania i umieścił je dopiero w ostatnim punkcie, jako utrwalenie pozytywnego nawyku. Okazuje się, że to pozytywne emocje i wiara w możliwość osiągnięcia naszego celu jest w stanie zmotywować nas do działania. To tutaj możemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jak motywować dziecko do nauki.
Czuj – Stwórz dobre nastawienie, zainteresuj tematem, zdobądź uwagę.
Działaj – Modeluj zachowanie, bądź przykładem, pokaż zachowania których oczekujesz.
Myśl – Wzmocnij i ugruntuj wiedzę oraz chęci do działania faktami i argumentami.
Warto również zadbać o pozytywne nastawienie dziecka do uczenia się nowych rzeczy (nie tylko szkolnych przedmiotów). Dziecko musi dość wcześnie zrozumieć, że proces uczenia się czegokolwiek wymaga czasu, cierpliwości, oraz że nie zawsze wszystko udaje się za pierwszym razem. Niedawno napisałam ciekawy artykuł na temat wpływu nauki np. żonglowania na proces uczenia się. Artykuł można zobaczyć tutaj. Świetną metodą na udowodnienie dzieciom, że nauka może być zabawą jest pokazanie im zabawek edukacyjnych. Istnieją takie przeznaczone dla najmłodszych, ale i dla starszych dzieci. Kilka inspiracji i pomysłów umieściłam tutaj.
7 psychologicznych trików w motywowaniu dzieci do nauki
1. Poproś o wymienienie 3 powodów, dla których warto dobrze się uczyć i 15 powodów, dla których nie warto tego robić.
Badania psychologiczne opisane w książce Daniela Kahnemana pt. „Pułapki myślenia” mówią, że ludzie:
uważają, że rzadziej korzystają z roweru, kiedy mają sobie przypomnieć wiele przykładów jego użycia zamiast kilku,
są tym mniej pewni dokonanego wyboru, im więcej argumentów mają wyliczyć na jego poparcie,
są mniej pewni, że jakiegoś wydarzenia dałoby się uniknąć, kiedy mają wyliczyć dużo sposobów, które pozwoliłyby go uniknąć,
pozostają pod mniejszym wrażeniem samochodu, kiedy mają wyliczyć wiele jego zalet.
Z tego zjawiska korzysta wielu psychologów, którzy prowadzą swoje wykłady dla studentów. Proszą oni pod koniec o wymienienie wielu pomysłów na ulepszenie zajęć, w których brali udział. Studenci, których o to poproszono, zawsze oceniają zajęcia wyżej!
Dziecko, które musi wymienić 3 powody, dla których warto się uczyć, zrobi to z łatwością. Jego mózg odbierze tę informację jako coś sensownego i oczywistego, i łatwo to uargumentuje. Wymienienie 15 powodów, dla których nie warto się uczyć, będzie dla dziecka większym wyzwaniem. Dłużej zajmie mu znalezienie argumentów i prawdopodobnie szybko dojdzie do momentu, gdy nowe argumenty będzie musiał tworzyć „na siłę”. Jego mózg poczuje delikatny opór i zwątpienie dotyczące tego, co chce udowodnić. Szalka racji przechyli się delikatnie w stronę nauki.
Grupa psychologów opisała doświadczenie, polegające na podziale grupy na „sztucznie uśmiechających się” i „sztucznie martwiących się”. Poszczególne grupy miały podczas wymieniania swoich asertywnych zachowań utrzymywać określony wyraz twarzy. Twarz sztucznie zmartwiona przekazuje umysłowi informację, że coś się nie zgadza i nie do końca ufa wymienianym argumentom. Osoby z grupy sztucznie uśmiechniętej, były znacząco bardziej przekonane, że są osobami asertywnymi. Okazuje się, że nawet sztuczny wyraz twarzy zmienia funkcjonowanie umysłu i wpływa na nasze zdanie na jakiś temat. Podobny eksperyment przeprowadzono również z zastosowaniem ołówka. Badane osoby miały podczas wykonywania poleceń trzymać w zębach ołówek, który układał ich twarz w nieświadomy uśmiech. Osoby te miały bardziej pozytywne nastawienie do wykonywanego zadania.
Dziecko, które przed nauką zrobi sobie kilka uśmiechniętych selfie, nieświadomie pozytywniej nastawi się do zadania, które je czeka i zwiększy tym samym efektywność swojej nauki!
3. Zapytaj dziecko, czy czuje że jest dzisiaj w stanie uczyć się więcej, czy mniej niż 3 godziny.
Odpowiedz sobie na pytanie: „Czy procent Polaków będących na diecie w 2014 roku był większy czy mniejszy niż 74,2%?”. Po odpowiedzi na to pytanie, spróbuj zgadnąć dokładną liczbę.
Efekt, o którym mowa tym razem, nosi nazwę efektu zakotwiczenia. Za każdym razem, gdy musisz coś oszacować, szukasz punktu odniesienia w swoim doświadczeniu. Odwiedzających centrum nauki Exploratorium w San Francisco podzielono na dwie grupy, którym zadano różne pytania: 1. „Czy najwyższa sekwoja na świecie ma mniej czy więcej niż 365 metrów?
2. „Czy najwyższa sekwoja na świecie ma mniej czy więcej niż 55 metrów?
Następnie obie grupy poproszono o oszacowanie faktycznej wysokości owej sekwoi. Grupa pierwsza podawała średnio wysokość 257 metrów, a grupa druga 86.
Wielu naukowców badało efekt zakotwiczenia na swoje sposoby. Pewną grupę pośredników nieruchomości podzielono na tych, którzy dostali niższą cenę nieruchomości i na tych, którzy za tę samą nieruchomość otrzymali dużo wyższą cenę. Obie grupy miały tylko zapoznać się z broszurkami informacyjnymi i samodzielnie określić kwotę, jaką zapłaciliby za nieruchomość, gdyby mieli kupić ją dla siebie. Profesjonaliści dali się nabrać i ich efekt zakotwiczenia wynosił 41%!
Z badania przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej w 2014 roku na diecie było 26% Polaków. Jeśli zastanawiasz się, czy efekt zakotwiczenia działa, zapytaj znajomego, czy procent ten był większy, czy mniejszy niż 4,7%.
4. Określ dziecku górny limit czasu nauki lub liczbę zadań na dany dzień.
W książce „Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana opisana została pewna atrakcyjna promocja na zupę. Podczas niektórych dni promocji na półce pojawiał się napis „maksymalny limit promocji wynosi 12 puszek na klienta”. W inne dni promocja nie była ograniczona. W dni, w których obowiązywało ograniczenie, klienci kupowali średnio dwa razy więcej puszek zupy niż w pozostałych dniach.
Ta metoda korzysta zarówno z efektu zakotwiczenia, jak i z pewnego „zaszczepienia” komuś myśli, że chciałby czegoś więcej. W przypadku puszek zupy, myślimy nagle, że oferta jest tak dobra, że na pewno chcielibyśmy wziąć za dużo puszek. W przypadku nauki, możemy zakładać, że będzie nam iść tak dobrze, że zadania mogą nas wciągnąć, że możemy wpaść we „flow” i zapomnieć o przerwaniu nauki.
5. Powiedz dziecku, żeby zapamiętało tylko najważniejsze zagadnienia
Kolejny ciekawy i zaskakujący eksperyment został opisany w książce „Rusz głową”, której autorem jest Tony Buzan – czołowy autor publikacji na temat uczenia się na świecie. Eksperyment (jak zwykle) rozpoczyna się od podzielenia badanych na dwie grupy. Grupie A powiedziano, że będzie zaliczać szczegółowy test z treści całej książki, a grupie B, że test będzie obejmował tylko najważniejsze zagadnienia. W rzeczywistości obie grupy dostały tę samą książkę, tyle samo czasu na naukę i pisały dokładnie ten sam – szczegółowy test.
Okazuje się, że zawsze grupa B, która ma „nauczyć się tylko najważniejszych zagadnień”, osiąga lepsze wyniki w całościowym teście. Grupa ta zna więcej ogólnych zagadnień, ale również odpowiada lepiej na bardzo szczegółowe pytania.
Przyczyną tego jest fakt, iż główne tematy, które zasygnalizowano grupie B, pełnią funkcje „haków” ściągających do siebie wszelkie informacje. Inaczej mówiąc, pytania i cele są ośrodkami kojarzenia i łączenia danych, a co za tym idzie, nadzwyczaj łatwo absorbują także i drugorzędne wątki
Tony buzan – „Rusz głową”
7. Zachęć dziecko do przygotowania mapy myśli
Dziecko, które widzi dużą i ciężką książkę, jest na starcie zdemotywowane. Trudno jest założyć, że uda się z radością przeczytać i zapamiętać wszystkie znajdujące się w niej informacje. Wiedzę, którą zawierają sztywno pisane książki, można przedstawić w skuteczniejszy, krótszy i bardziej atrakcyjny sposób – w postaci map myśli. Jest to metoda od wielu lat polecana przez najlepszych edukatorów na całym świecie, ale jakimś cudem dalej nie jest ona codziennością w polskich szkołach. Na szczęście można z niej skorzystać samodzielnie!
Wspomniane w poprzednim podpunkcie „haki”, będące punktem skojarzeń dla różnych faktów, można wykorzystać podczas tworzenia map myśli. Mapy myśli, to powiązane ze sobą obrazy połączone ściśle ze sobą i przedstawione w atrakcyjny sposób na jednej kartce.
Rozpoczynamy od narysowania atrakcyjnego obrazka w samym centrum kartki. Ma on przedstawiać główny temat, którego dotyczyć będzie mapa myśli. Od głównego obrazka, prowadzimy główne gałęzie, a następnie poszczególne rozgałęzienia, które obrazują powiązanie pomiędzy poszczególnymi informacjami. Używamy dużej liczby obrazków, kolorów i drukowanych liter. Więcej o metodach tworzenia skutecznych map myśli można przeczytać tutaj.
PAMIĘTAJ, ŻE NAJWIĘCEJ ZALEŻY OD CIEBIE!
W książce „Atomowe nawyki” możemy przeczytać ciekawe zdanie: „Podczas gotowania ziemniaki stają się miękkie, ale jaja gotują się na twardo. Nie wpłyniesz na to, czy jesteś ziemniakiem, czy jajem, lecz możesz wybrać grę, w której lepiej jest być twardym albo miękkim”. Dzieci są różne. Twoje dziecko może być słabe z matematyki, a dobre w nauce języków. Twoje dziecko może równie dobrze być słabe ze wszystkich szkolnych przedmiotów, ale świetne w gotowaniu lub tańcu. Pamiętaj, aby rozwijać i wspierać jego pasję, zamiast próbować dopasować je do wszystkich pozostałych dzieci. Jeśli dziecko się stara, wspieraj je i doceniaj, nawet jeśli oceny nie będą idealne. Czasami nawet świetne motywowanie może nie dać efektów, które oczekujesz. Niech twoje dziecko wie, że twoja miłość i wsparcie zawsze będą bezwarunkowe. „Jeśli nie możesz wygrać dzięki byciu lepszym, możesz wygrać, będąc innym”.
Jeśli twoje dziecko z kolei jest świetne w szkolnych przedmiotach, ale brak efektów wynika z jego lenistwa, to twoim głównym zadaniem jest motywowanie go i zachęcanie. Warto je również uświadomić, że na efekty czasami trzeba naprawdę długo czekać i że istnieje coś takiego jak „zasada złotowłosej”. Mówi ona, że największe efekty naszej pracy pojawiają się tam, gdzie zaczyna się największe wyzwanie jakiemu jesteśmy w stanie sprostać. Odkryto, że zadanie, jakiego się podejmujemy powinno przekraczać nasze możliwości o jakieś 4%, aby efekty były maksymalnie skuteczne.
Przy wyjaśnianiu dzieciom esencji osiągania sukcesu przydatny może się okazać również fragment rozmowy autora książki „Atomowe nawyki” z wybitnym trenerem sportowców:
„- Na czym polega różnica między najlepszymi sportowcami a całą resztą? (…) – Na pewnym etapie wszystko sprowadza się do tego, kto jest w stanie znieść nudę codziennego treningu, powtarzanie raz po raz tych samych ruchów.”
Kara to negatywne zdarzenie wywołane po czynności, do której chce się zniechęcić dziecko. Badania dowodzą, że wyższe wykształcenie oraz świadomość wychowawcza rodziców powodują rezygnację z karania swoich dzieci.
Kara ma za zadanie zmniejszyć w dziecku chęć ponownego, złego postępowania. To w jaki sposób dziecko odbierze swoją karę zależy głównie od jej formy i nastawienia rodziców. Istnieją kary pedagogiczne i niepedagogiczne. Niestety rozróżnianie tych form nie zawsze jest dla rodziców proste. Zdarza się również, że kary niepedagogiczne stosowane są przez nauczycieli w szkołach (o tym więcej tutaj).
Kary pedagogiczne mają na celu kształtowanie pozytywnych postaw moralnych u dziecka. Są to kary przemyślane i mają swoje określone cele wychowawcze, których rodzice zawsze powinni być świadomi.
Kary niepedagogiczne to wszystkie pozostałe. Są wymierzane dzieciom w sposób nieprzemyślany, w wyniku złości i zdenerwowania. Niestety niosą za sobą bardzo negatywne konsekwencje.
Kary niepedagogiczne często są powiązane z krzykiem, chęcią zemsty, opierają się na negatywnych emocjach i chwilowej nienawiści do dziecka. Nie mają one nic wspólnego z wychowaniem i tym bardziej, daleko im do wychowywania skutecznego i pozytywnego. Zazwyczaj są wymierzane na zasadzie udowodnienia „kto tu rządzi„, gdy dziecko sprzeciwi się woli rodzica, popełni jakiś błąd, zniszczy coś lub wykazuje zbyt silne emocje np. złość. Kary niepedagogiczne pojawiają się zazwyczaj, gdy rodzic bez przemyślenia i jeszcze pod wpływem emocji zareaguje na zachowanie dziecka.
Niestety zazwyczaj pierwszą reakcją na tego typu karę, nie jest poczucie winy lub skrucha, a bycie pokrzywdzonym. Dziecko nie myśli o swoim czynie, tylko skupia się na wrogości rodzica. Budzi w sobie chęć zemsty i dużą agresję. Kolejnymi krokami jest zniechęcenie do rozmowy i współpracy z rodzicem, poczucie bezradności i zamknięcie się w sobie. Takie kary, w szczególności stosowane regularnie, powodują obniżenie poczucia własnej wartości, zaburzają poczucie bezpieczeństwa i niszczą zaufanie do rodziców. Nie niosą za sobą żadnych pozytywnych skutków.
Stosowanie kar jest wynikiem bezsilności rodziców wobec dzieci, braku czasu oraz niemożności wymyślenia, w jaki inny sposób mogą uzyskać pożądane zachowanie dziecka.
Karą często jest również zagrożenie karą. Zamiarem rodziców, którzy stosują te metodę, jest zmniejszenie negatywnych konsekwencji karania, a osiągnięcie podobnych efektów. Może być to dobra metoda, jeśli nie będziemy stosować jej zbyt często i zastosujemy się do podstawowych zasad. Nie powinniśmy wtedy upokarzać dziecka publicznie, grożąc mu lub wytykając błędy. Nie powinniśmy na dziecko krzyczeć i obrażać go ani zastraszać. Obietnice w stylu „bo pożałujesz”, „bo zobaczysz”, również nie są skuteczne, ponieważ dziecko nie potrafi powiązać swoich czynów z tymi słowami. Delikatne upomnienie lub przypomnienie o konsekwencjach działań powinno być w większości przypadków wystarczająco skuteczne.
Niestety wielu rodziców nadużywa tej metody i wtedy przestaje być ona jakkolwiek wartościowa. Gdy dziecko wie, że obiecana kara to tylko puste słowa, więc nie spodziewa się jej również wtedy, kiedy faktycznie rodzic ją planuje.
Zwolennicy karania nie analizują często powodów nagannych zachowań, tylko mówią o skutkach, a często usunięcie przyczyny może być bardziej skuteczne niż wymierzenie kary.
Piotr Kowolik Wychowawcze znaczenie kar i nagród stosowanych w wychowaniu dzieci przedszkolnych Nauczyciel i Szkoła 1 (49), 97-107 2011
Dziecko uczy się poprzez naśladowanie
Na nic zda się wmawianie dziecku, że ma być dobre dla innych, sprawiedliwe i miłe, gdy sami krzyczymy na nie, gdy popełni błąd. Nie zadziała wpajanie dziecku, że przemoc to nie rozwiązanie, jeśli sami karzemy go za bronienie swojego zdania, bo nie jest zgodne z naszym. Dziecko nie nauczy się rozwiązywania konfliktów, jeśli sami nie rozwiązujemy konfliktów z własnym dzieckiem w odpowiedni sposób, tylko stawiamy na swoim.
Rodzic, który używa argumentów: – bo ja tak mówię – masz się mnie słuchać i już – bo wiem lepiej – dlatego, że to ja tu jestem rodzicem
uczy swoje dziecko tych samych argumentów: – oddaj mi tę zabawkę, bo ja tak mówię – masz zrobić za mnie pracę domową, bo masz się mnie słuchać – zamknij się, bo wiem lepiej – nie podskakuj, bo jestem starszy
Kary niepedagogiczne są mało skuteczne i szkodliwe. Poniżają godność dziecka, upokarzają je, prowadzą do różnego rodzaju nerwic i lęków. Zaliczają się do nich: kary fizyczne, straszenie, upokarzające kary słowne, reakcja krzykiem, izolacja
I. Jundziłł, Nagrody i kary w wychowaniu, NK, Warszawa 1986, s. 103-136.
Kary wpływają destrukcyjnie na dzieci zdolne, ich poczucie bezpieczeństwa, obniżają ich wiarę we własne możliwości i zaburzają rozwój emocjonalny.
Rimm, S. (2000). Dlaczego dzieci zdolne nie radzą sobie w szkole: jak temu przeciwdziałać. Poznań: Moderski i S-ka.
Jak karać skutecznie, nie krzywdząc dziecka?
Przede wszystkim najpierw ty spróbuj zrozumieć, dlaczego dziecko postąpiło tak, a nie inaczej. Możliwe, że kierowały nim emocje, których samo nie rozumie. Nie pozwól by i tobą one kierowały. Może zrobiło coś całkiem przez przypadek? Wtedy ukaranie kompletnie nie ma celu i sensu. Uspokój dziecko, jeśli istnieje taka potrzeba i zachęć do rozmowy. Pytaj o jego uczucia i powody jego zachowania.
Dopiero kolejnym krokiem powinna być rozmowa, która wyjaśnia, że jego postępowanie nie było odpowiednie. Podczas rozmowy należy skupić się nie na przekonywaniu, że rodzic ma rację, a dziecko jej nie ma, ale na konkretnych konsekwencjach, jakie niesie za sobą zachowanie dziecka. Nawet jeśli sytuacja dotyczy rzeczy, których twoim zdaniem nie trzeba wyjaśniać, bo „po prostu” są złe lub „oczywiście” nieodpowiednie, dziecko może tego nie wiedzieć. Z pewnością, jeśli planujesz ukarać swoje dziecko, masz jakiś konkretny powód, nawet jeśli nie jesteś od razu tego świadomy. Wystarczy ten konkretny powód dziecku przedstawić. Dlaczego nie chcesz, aby tak się zachowywało?
Gdy dziecko rozumie swój błąd i czuje wsparcie w rodzicu, a rodzic nie czuje już złości do swojego dziecka, można przystąpić do wspólnego ustalenia konsekwencji. Kara powinna być według dziecka sprawiedliwa i szczerze przez niego przyjęta, ponieważ tylko jeśli dziecko rozumie jej sens, kara może przynieść pozytywne rezultaty. Najlepsza kara to taka, która w bezpośredni sposób odnosi się do złego zachowania i pozwala odczuć jego negatywne konsekwencje i naprawić swoje błędy.
Przypadkiem pomyliłeś plik, który miałeś wysłać swojemu współpracownikowi. Dla niego oznacza to dodatkowe kilka godzin pracy, dlatego postanowił sprawić, abyś więcej nie popełnił tego błędu. Współpracownik wydarł się na Ciebie i szarpiąc, zamknął w składziku na miotły: „teraz nauczysz się szacunku do mojej pracy!”
Twoje dziecko przynosi do domu zabawkę, która nie jest jego i mówi: „Zosia nie chciała bawić się w to, co ja, dlatego jej to zabrałem. Musi zapamiętać, że moje decyzje są ważniejsze! Mam nadzieję, że przeprosi mnie za swoje zachowanie!”
Pamiętaj również, że karanie często można zastąpić odpowiednim wsparciem i motywowaniem swojego dziecka! Dowiedz się więcej o motywowaniu czytając ten artykuł.
połączony z dźwiękami i prostymi zadaniami do wykonania
Kasy sklepowe, zabawkowe bankomaty, kalkulatory w kształcie telefonów i komputerów
Zabawki, które posiadają wbudowane polecenia, gry i wyzwania matematyczne oparte na używaniu kalkulatora, są dużo bardziej interesujące dla małego dziecka niż mały kalkulator prosty.
Zabawa w sklep to najskuteczniejsza metoda na trenowanie z dzieckiem dodawania i odejmowania w praktyce, ponieważ dzieci lubią naśladować rodziców w codziennych czynnościach.
Inne gry, które pomagają w nauce rachunków pamięciowych znajdziesz tutaj.
Jedna z najlepszych metod nauki matematyki – zabawa!
Kalkulatory XXL
Wszystkie przedmioty codziennego użytku stają się dla dzieci ciekawe i wyjątkowe, gdy są w nienaturalnych rozmiarach. Taki kalkulator można nawet powiesić na ścianie (na wysokości, która umożliwi dziecku używanie go).
Zwykły przedmiot może dzięki temu stać się czymś, czym dziecko będzie chciało pochwalić się znajomym, a jego obecność na widoku może prowokować jego częstsze użycia i zapoznawanie się z nim.
Wcześniej wspomniane kalkulatory XXL do zabawy w domu lub powieszenia w pokoju dziecka (na wysokości, która umożliwi dziecku używanie go)
Mata lub dywanik w kształcie kalkulatora
Nie jest to może funkcjonalny kalkulator, ale może pełnić podobną funkcję, wykluczając ryzyko, że dziecko zastąpi nim samodzielne obliczenia.
Taka mata daje duże pole do popisu rodzicom, którzy mogą zrobić z tego świetną zabawę na zasadzie „skakania” po odpowiednich klawiszach podczas nauki najprostszych rachunków.
Ciekawa alternatywa
Jaki kalkulator dla nastolatka?
Prosty, czterodziałaniowy
Mały i poręczny
Oryginalny, wyróżniający się
Odporny na łamanie się
Kalkulatory breloczki
Takie kalkulatory nadają się idealnie na zajęcia matematyki.
Trudno o nich zapomnieć, gdy są doczepione do kluczy, plecaka lub piórnika. Zajmują bardzo mało miejsca i są wystarczająco tanie, aby każdy mógł sobie na nie pozwolić. Dzieci lubią być modne i zaskakiwać swoich rówieśników.
Kalkulator-breloczek to idealne rozwiązanie, które ma w sobie coś wyjątkowego.
Kalkulator idealny do szkoły – łatwy do przechowania, ale i do zgubienia
Kalkulatory wykonane z niestandardowego materiału
Gumowe sprzęty szkolne np. ołówki, linijki i kalkulatory są w ostatnim czasie bardzo modne.
Ich największą zaletą jest to, że ciężko je uszkodzić. Spełniają też jeden ważny warunek — są wystarczająco wyjątkowe, by spodobały się dziecku.
Kalkulatory, które łatwo można schować do plecaka bez obaw, że połamią się już pierwszego dnia
Jaki kalkulator dla starszego dziecka i maturzysty?
Dzieci w pewnym wieku nie chcą być traktowane jak dzieci.
Podczas dorastania zaczynają wstydzić się wyróżniania i wszelkiej wyjątkowości. Wtedy należy już zastosować minimalizm i przeciętność. Zwykłe, czarne, marketowe kalkulatory nadadzą się idealnie.
W tym momencie zaczyna się również etap, w którym dziecko przyzwyczaja się do jednego typu kalkulatora i nie warto go już później zmieniać aż do matury.
Stała wielkość i układ klawiszy przyśpieszają jego intuicyjne używanie i nie zwracają niepotrzebnie na siebie uwagi dziecka, które powinno być już skupione na bardziej skomplikowanych zadaniach.
Pamiętaj, że kalkulator nie powinien zastąpić rachunków wykonywanych w pamięci. Jeśli dziecko ma problemy z podstawowym mnożeniem nie uciekaj od problemu i zapoznaj go ze sprytnymi metodami przyspieszającymi i ułatwiającymi mnożenie nawet dużych liczb w pamięci! Link znajdziesz tutaj.