Tag: Szkoła

  • Pieniądze za oceny – czy to dobry pomysł?

    Pieniądze za oceny – czy to dobry pomysł?

    Dorosłych z codziennym chodzeniem do pracy i wykonywaniem obowiązków wiąże obietnica wypłaty. Dzieci czasem nie rozumieją po co tak naprawdę jest im w życiu szkoła. Do tego miesiąc lub dwa uważają niemal za wieczność, dlatego wizję otrzymania dobrej wypłaty i prestiżowej pracy za kilka, kilkanaście LAT, można w ich przypadku włożyć między bajki.

    Niektórzy idąc prostą logiką próbują przemycić „dorosłe” ramy motywowania w świat swoich pociech, płacąc im za dobre oceny. Przecież tak nam się wynagradza wykonaną pracę. W 2016 roku pojawiło się badanie, które firma IPSOS przeprowadziła na zlecenie Profi Credit w Polsce, Czechach, Słowacji i Bułgarii. Okazało się, że najpopularniejszą nagrodą za dobre oceny jest gotówka – wręcza ją 67% polskich dziadków i 46% rodziców. Maluchy na taką propozycję chętnie się zgodzą, ale kwestia tego, czy będzie to dla nich dobre to już kompletnie inna sprawa.

    Obraz free stock photos from www.picjumbo.com z Pixabay

    Pieniądze przecież skłonią do zdobycia lepszych ocen!

    Badania pokazują, że oferowanie dziecku nagrody za dobre oceny rzeczywiście motywuje je do nauki. Przez jakiś czas. Niestety na dłuższą metę uczniowie wykształcają w sobie nawyk wkładania w wykonanie zadania tylko minimum wysiłku potrzebnego do otrzymania nagrody. Robienie czegoś bez wyraźnego powodu dosłownie się nie opłaca. W dziecku zabija to chęć do zwyczajnego zgłębiania danych zagadnień oraz wypełniania obowiązków dla satysfakcji ich wykonania. Naturalnie są tematy, które jednych zainteresują bardziej, drugich mniej i świetnie byłoby, aby dać dziecku pole do poznawania i zgłębiania swoich zainteresowań. Pieniądze zamiast tego dają dziecku poczucie, że ich celem w życiu jest zdobycie nagrody, a nie jak najwięcej doświadczeń. Czasy, kiedy dało się być dobrym we wszystkim dawno minęły, więc to ważne, aby znaleźć dziedzinę, w której będzie się chciało realizować.

    Nie zapominajmy, że:

    „Sztuka nauczania jest sztuką wspomagania odkrywania”

    Mark Van Doren
    Zdjęcie dodane przez Pixabay: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/osoba-kolorowanie-sztuki-kredkami-159579/

    Ocena nie jest doskonałą miarą starania

    Czasami ważniejszym od efektu końcowego jest wysiłek włożony w wykonanie czegoś i to, czego się dzięki temu nauczyło. Niestety doświadczeniem trudniej jest się pochwalić niż chociażby nową zabawką. Do tego na krótką metę jest mniej satysfakcjonujące niż na przykład wizyta w pizzerii. Płacenie dziecku za ocenę lub wykonywanie obowiązków może prowadzić do tego, że maluch będzie stawiać swoje korzyści na pierwszym miejscu. Co więcej, nie będzie wkładać takiego wysiłku w rzeczy, które nagrody na końcu nie przewidują. Tego rodzaju „wypłata” nie pokazuje dobrych wzorców, bo wartość wiedzy samej w sobie traci na znaczeniu w obliczu zdobycia pieniędzy.

    Co zatem zrobić?

    Kluczem wydaje się brak rutyny i pobudzenie kreatywności malucha – warto skorzystać z form rozrywki, które same w sobie będą je czegoś niepostrzeżenie uczyły1. Mogą to być gry logiczne, zapisanie na dodatkowe zajęcia, wspólne pieczenie czy zorganizowanie małej wycieczki. Takie prezenty pokazują dziecku, że może robić coś ciekawego a w dodatku czerpać z tego radość. Co ciekawe, badania pokazały że obietnica jakiejś nagrody lub niespodzianki, dana bezpośrednio przed ważnym testem, może poprawić wynik ucznia. Czasem można wykorzystać tą wiedzę w ramach niespodzianki po konkursie czy nowym teście, lecz nie należy jej nadużywać. Warto też pamiętać, że tak naprawdę nie chodzi o same oceny, ale o to, by dziecko chciało się uczyć i rozwijać.

  • Książka „ŁATWA MATMA”. Czy warto ją przeczytać?

    Książka „ŁATWA MATMA”. Czy warto ją przeczytać?

    Obiecałam ostatnio dać znać, czy warto przeczytać tę książkę. Wiele razy ją polecano i przewinęła się na kilku grupach. Postanowiłam w końcu zabrać się za to. Książka „ŁATWA MATMA” przeznaczona jest teoretycznie dla rodziców dzieci z problemami z matematyką, a także dla nauczycieli matematyki. Czy warto ją przeczytać? Dla kogo jest tak naprawdę?

    Książka "Łatwa matma"
    link do sklepu

    POZYTYWNIE:

    ❤️ Jako osobie powiązanej z nauczaniem matematyki, spodobało mi się zwrócenie uwagi na podstawy podstaw, w których braki mogą mieć dzieci mające problem z matematyką na wczesnym etapie.

    Czasami nie do pomyślenia jest, że dziecko uczące się tabliczki mnożenia może mieć jeszcze kłopot z rozumieniem tego czym jest kształt, wielkość, ilość, powierzchnia, wartość…

    Nie do pomyślenia, bo nam wydaje się to oczywiste.

    W książce można znaleźć dokładne instrukcje dla rodziców, jak nauczyć wszystkich niezbędnych pojęć na początku drogi edukacyjnej.

    ❤️ Można tam znaleźć kilka ciekawostek dotyczących uczenia się i podejścia no nauki. Wszystkie tricki są przydatne, jeśli wpływają pozytywnie na proces uczenia się 😀

    ❤️ Z książki „ŁATWA MATMA” dowiedziałam się jak wiele istnieje możliwych przyczyn problemów z nauką. Na przykład, że problemy z nauką matematyki mogą mieć swoje źródło nawet w PIERWSZYCH SEKUNDACH ŻYCIA, czyli podczas porodu.

    ❤️ Znalazłam tam fajne ćwiczenia i porównania dla nauczycieli i rodziców. Część z nich ma na celu uświadomienie sobie, jak trudno jest dziecku zrozumieć rzeczy oczywiste dla dorosłych, oraz duże znaczenie mają nasze metody wyjaśniania.

    (Jeśli jest ktoś zainteresowany przykładem takiego ćwiczenia, chętnie podzielę się w komentarzu).

    ❤️ Książka opiera się na bardzo pozytywnym przekazie i wyjaśnia proces uczenia się matematyki od SAMEGO POCZĄTKU.

    NEGATYWNIE:

    ⬛️ Autorki przekonują, że każdy jest w stanie zrozumieć matematykę, a każde zaległości można nadrobić. Są również przeciwne dostosowywaniu wymagań do poziomu ucznia i preferują raczej dopasowanie poziomu ucznia do programu.

    „Odpuszcza im się najtrudniejsze wyzwania, a nauczyciel stara się być wyjątkowo miły. Ale kiedy zadajemy uczniom prostsze zadania lub zwalniamy ich z obowiązku opanowania całej podstawy, (…), wzmacniamy w nich przekonanie, że nie potrafią nauczyć się tego co ich rówieśnicy”.

    Może i są w stanie, ale na pewno nie w takim czasie w jakim się tego od nich oczekuje. A jeśli nie są w stanie, to co w tym złego jeśli będą tego świadomi?

    Jak fair byłoby oczekiwać od dziecka na wózku, aby skakało w dal tak dobrze jak pozostali? Czy w tym przypadku dostosowanie wymagań też będzie wzmacniać ich przekonanie, że gorzej sobie z tym radzą?

    Nie lepiej podkreślać, że różnice są dobre? Jedni są dobrzy w skakaniu, inni w matematyce, jeszcze inni w gotowaniu.

    ⬛️ W książce „ŁATWA MATMA” można przeczytać negatywny stosunek do zabawnych lekcji, które mają za zadanie utrzymać zainteresowanie uczniów. Autorki sugerują, że przy urozmaicaniu zajęć może braknąć czasu na przemyślenia i podsumowanie. Przypominają również, ze nauka może być ciężką pracą i wtedy daje najwięcej satysfakcji.

    Kompletnie się nie zgadzam. Osobie dorosłej można dać konkretną listę rzeczy, które ma umieć. Taka osoba ma świadomość swojego celu i po prostu będzie się uczyć. Dla dzieci, cel ich uczenia się jest zbyt odległy. Nie widzą jeszcze, że od tego może zależeć ich przyszła praca, jakość życia codziennego itd. Jedyne czym są wtedy zmotywowane, to oceny! A to bardzo źle… Więcej o tym znajdziesz tutaj.

    Urozmaicanie lekcji to moim zdaniem podstawa nauczania! Jeśli nauczyciel robi to tak jak powinien, to i podsumowanie i przemyślenia będą na takiej lekcji miały swoje miejsce i mogą być przeprowadzone w ciekawszej formie. Matematyki można uczyć się poprzez zabawę (na przykład za pomocą gier planszowych, o czym więcej możesz przeczytać tutaj.)

    ⬛️ „Jeśli uczniowie nie potrafią udzielić prawidłowej odpowiedzi, to dlatego, że nikt ich tego nie nauczył”

    O tym fragmencie sama nie wiem dokładnie do myśleć. To brzmi, jakby nauczyciel zawsze był winny tego, że dzieciom coś nie idzie dobrze. Nauczyciel często nawet jeśli wykona kawał dobrej roboty, dzieci mogą nie przećwiczyć nowych umiejętności w domu. Z czasem dzieciom zdarza się również po prostu zapominać. Jedne dzieci zapamiętają coś na dłużej, a inne od razu wyrzucą z głowy.

    ⬛️ Autorki książki „ŁATWA MATMA” mają negatywne nastawienie do nauki z użyciem skojarzeń i porównań (na przykład słynny „krokodyl” przy porównywaniu liczb). Uważają je za dekoncentrujące.

    „staje im przed oczami gadzi pysk z mnóstwem zębów i nie rozumieją, co krokodyl ma wspólnego z liczbami”.

    ⬛️ W książce można zauważyć duży nacisk na rozumienie definicji i pojęć, ale znajdują się tam na przykład takie definicje:

    „Liczby – odzwierciedlają ilość”

    „Liczba całkowita to liczba, która nie ma za sobą separatora dziesiętnego, chodzi zatem o liczby od zera w górę i dół na osi liczbowej”

    „Dwa razy więcej czegoś oznacza, że ilość tego czegoś wynosi dwa”

    Często mylone są również definiowane pojęcia. Zamienne używana jest liczba czegoś i ilość czegoś. Zdając sobie sprawę, że w mowie potocznej to normalne, nie zwróciłabym na to uwagi. Brak tego rozróżnienia zdarza się nawet w książkach do matematyki. Ale w książce, w której

    stawia się nacisk na pojęcia, definicje…

    ⬛️ Przedstawiona jest inna wersja mnożenia pisemnego, niż używana w polskich szkołach. Nie ma w tym nic złego, póki z metodą typowo szkolną nie zacznie się mylić.

    ⬛️ Książka skupia się gównie na podstawach, które uczeń powinien opanować jeszcze przed pierwszą klasą szkoły podstawowej, lub w trakcie pierwszych lat nauki. Sama część, która wyjaśnia zagadnienia matematyczne, niczym nie różni się od podręczników szkolnych. No może tym, że mniej w niej urozmaiceń 😉

    PODSUMOWANIE

    ❎ Jeśli ktoś naprawdę liczy na rozwiązanie problemów dziecka, które ma duże problemy z matematyką, ta książka może nie wystarczyć.

    ✅ Potraktowałabym ją albo jako ciekawostkę dla nauczycieli, albo jako przygotowanie rodziców bardzo małych dzieci na przyszłe wejście ich dziecka w szkolny świat. Jeśli jest traktowana w ten sposób, myślę że WARTO do niej zajrzeć!

  • Żonglowanie, a matematyka

    Żonglowanie, a matematyka

    Co wspólnego może mieć matematyka i żonglowanie? Okazuje się, że sporo!

    Żonglowanie pozwala zrozumieć, że proces uczenia się to nieunikniony ciąg wzlotów i upadków.

    Marek Szurawski

    Jak żonglowanie wpływa na proces uczenia się?

    • Półkule mózgu zaczynają lepiej ze sobą współpracować
    • Chęć i zdolność do nauki nowych rzeczy zwiększa się
    • Żonglowanie wystawia cierpliwość na próbę
    • Pobudza się nieszablonowe myślenie, a przy tym sprawność działania i kreatywność
    • Zwiększa umiejętności relaksowania się oraz aktywność twórczą
    • Wzrasta koordynacja ruchów i działań
    • Trenuje koncentrację
    • Trenuje wyobraźnię przestrzenną, a przy tym wyobraźnię matematyczną

    Wszystkie te rzeczy mają ogromne znaczenie w procesie uczenia się, a w szczególności uczenia się matematyki! Matematyka jest przedmiotem, którego nie da się nauczyć na pamięć. Wbrew pozorom opiera się on właśnie na kreatywności i wyobraźni, które doskonale sprawdzają się podczas rozwiązywania problemów, zadań i zagadek, oraz są trenowane właśnie podczas żonglowania.

    dziewczynka, która rozwija swój umysł poprzez żognlowanie
    Obraz Gerd Altmann z Pixabay

    Żonglowanie daje szczęście

    Podczas żonglowania, nasz wzrok skierowany jest ku górze. Mózg podczas tej czynności zaczyna wytwarzać tzw. hormony szczęścia!

    Poza tym jest to niezwykle fascynujące już w pierwszych minutach, a uczenie się nowej umiejętności zwiększa poziom naszego szczęścia. Dziecko może pochwalić się swoją zwinnością i spędzić miło czas. Przyjemne uczenie się nowych rzeczy może znacznie wpływać na przyszłą motywację dzieci do nauki w ogóle! Działa to w podobny sposób jak uczenie matematyki za pomocą gier planszowych.

    żonglowanie zwiększa poziom szczęścia
    Obraz Gino Crescoli z Pixabay

    Czego jeszcze można się nauczyć?

    Dziecko, które chce zdobyć nową umiejętność, musi umieć dobrze wszystko zorganizować. Uczy się w ten sposób:

    • Odpowiedzialności
    • Zarządzania czasem
    • Regularności
    • Ustalania priorytetów

    Przy okazji można zażyć zdrowego ruchu i spalić kilka zbędnych kalorii (więcej o spalaniu kalorii dzięki matematyce znajdziecie tutaj).

    żonglowanie zwiększa multizadaniowość
    Obraz mohamed Hassan z Pixabay

    Czym można żonglować?

    Piłeczki do żonglowania można zrobić samodzielnie (na przykład z poniższą instrukcją).
    Nie jest to jednak tylko kwestia oszczędności! Tworząc piłeczki samodzielnie uzyskujemy kolejne korzyści związane z umysłem!

    • Rozwijamy wyobraźnię przestrzenną
    • Pobudzamy kreatywność
    • Trenujemy zdolności motoryczne
    • Uczymy się szacowania (jakie będą koszty wykonania, co zrobić aby piłeczki były równe itd.)

    Jak nauczyć się żonglować w 5 minut?

  • Nauka przez sen – czy to możliwe?

    Nauka przez sen – czy to możliwe?

    Uczniowie od lat zadają sobie to pytanie. Stare, przekazywane przez nasze babki mity o wkładaniu książek pod poduszkę dają nadzieję uczniom w całej Polsce. Lata temu udowodniono, że sen znacząco wpływa na nasze umiejętności uczenia się i zapamiętywania. Z własnego doświadczenia wiem, że po wieczornej nauce często mam wrażenie, że wszystkie zdobyte informacje zaczynają się mieszać. Rano okazuje się jednak, że nagle wiem więcej, niż mi się wydawało, a wiedza wydaje się nagle niezwykle poukładana. Czy ma to jakiś związek z zasypianiem w pobliżu książek? Nauka przez sen brzmi jak rozwiązanie idealne.

    Kobieta śpi na książkach
    Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-opierajac-sie-na-stole-3767411/

    Eksperyment na myszach

    Naukowcy też od dawna głowią się nad znalezieniem nowej metody nauki przez sen. Wyobraźcie sobie, że dzieci nie muszą już spędzać połowy swojego dzieciństwa w szkole, a zamiast tego codziennie wieczorem ich mózgi podłączane są do komputera. Dziecko budzi się z perfekcyjnie opanowaną tabliczką mnożenia, nowym językiem i znajomością wszystkich wydarzeń historycznych w konkretnej epoce.

    1. Fałszywe wspomnienie przyjemności

    W 2015 roku w piśmie „Nature Neuroscience” opisano eksperyment, w którym próbowano sprawdzić, czy takie zjawisko jest możliwe. Podłączono przewody elektryczne do pojedynczych komórek w miejscach odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności i kilku innych miejscach w mózgu. Zbadano dokładnie, które obszary mózgu aktywują się, gdy mysz porusza się po określonych, przygotowanych wcześniej miejscach. Dzięki temu można było sprawdzić, kiedy mysz śni o konkretnym miejscu. W czasie snu aktywowano sztucznie obszar przyjemności w mózgu, gdy mysz śniła o określonej lokalizacji. Zaszczepiono w ten sposób sztuczne wspomnienie, które oznacza dla myszy, że danym miejscu stało się coś dobrego.

    Po przebudzeniu przeanalizowano dokładnie, jak długo mysz przebywa w konkretnych miejscach. Okazało się, że fałszywe wspomnienie przyjęło się, a mysz spędzała dużo więcej czasu w miejscu postrzeganym przez nią jako lepsze.

    2. Fałszywe wspomnienie bólu

    Podobne doświadczenie przeprowadził Steve Ramirez i Xu Liu. Tym razem wszczepiono myszom wspomnienie bólu związane z wybranym miejscem. Jak można się domyślać, myszy unikały konkretnego miejsca, uważając je za niebezpieczne.

    Mysz do eksperymentów nad tym, czy nauka przez sen jest możliwa
    Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-opierajac-sie-na-stole-3767411/

    A co z mózgiem człowieka?

    Oczywiście na ludziach dużo ciężej przeprowadzić podobne badania ze względów moralnych, ale i z powodu ogromnego ryzyka. Nikt nie chciałby, aby otworzono jego czaszkę i rażono mózg prądem w celu zaszczepienia mu fałszywego odczucia. Dlatego właśnie badania nad działaniem ludzkiego mózgu i nauką przez sen mają nieco inny charakter i polegają głównie na obserwacjach. Dzięki Gordonowi Fieldowi i Susanne Diekelmann z uniwersytetu w Tybindze wiemy na przykład, że sen jest czasem „aktywnego przetwarzania informacji offline, zasadniczego dla prawidłowego funkcjonowania uczenia się i pamięci”.

    Podczas snu informacje zebrane w ciągu dnia układają się, segregują, łączą. Te, które zostaną uznane za istotne, stają się trwałe. Mózg usuwa zbędne informacje, połączenia i bodźce, które dotarły do niego w ciągu dnia, aby zrobić miejsce tym ważniejszym. Właśnie dlatego po dniu spędzonym na nauce warto dobrze się wyspać, zamiast spędzić noc na uczeniu się do sprawdzianu.

    W książce „Oszustwa Pamięci” możemy przeczytać, że już „mała drzemka po sesji uczenia się zwiększa tworzenie się kolców dandrycznych z synapsami, uważane za fundament magazynu pamięci„.

    Ciężko jest udowodnić, że nauka przez sen jest możliwa, mając do dyspozycji tylko możliwość obserwacji. Charles Simon i William Emmons Próbowali na przykład puszczać badanym nagrania, które ich mózgi miały analizować przez sen. Wnioski sformułowano następująco „Wyniki potwierdzają, że uczenie się podczas snu jest mało prawdopodobne”.

    Naukowcy, którzy sprawdzają czy nauka przez sen to mit.
    Zdjęcie dodane przez Kampus Production: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/biuro-praca-mezczyzni-kobiety-8190807/

    Utworzenie skojarzenia u człowieka

    „W 2012 roku zespół badawczy pod kierunkiem neurobiologa Anata Arziego z Instytutu Weizmanna w Izraelu (…) odkryli, że u uczestników eksperymentu poddanych podczas snu pewnym zapachom, którym towarzyszyły dźwięki, wytworzyły się pewne połączenia, tak że słysząc te same dźwięki, zaczynali węszyć, jakby poszukiwali zapachu.” Niestety było to tylko niewielkie doświadczenie dotyczące podświadomych zachowań i reakcji. Dowodzi ono jednak, że również u ludzi możliwe jest tworzenie pewnych połączeń w mózgu przez sen. Czy to jednak świadczy o tym, że można się w taki sposób nauczyć czegoś, co świadomie można wykorzystać?

    Nauka przez sen poprzez słuchanie
    Obraz Luisella Planeta Leoni LOVE PEACE 💛💙 z Pixabay

    Nauka przez sen – więcej eksperymentów

    W książce „Oszustwa Pamięci” opisane zostało jeszcze kilka kolejnych prób rozwiązania tej niezwykłej zagadki. Próbowano uczyć przez sen myszy, później szczury, a następnie osiągnąć jakiekolwiek ciekawe wnioski podczas badań na ludziach. Pomimo drobnych osiągnięć powiązanych ze wspomnieniami emocji, nikt nie udowodnił jeszcze, że prawdziwa nauka przez sen, zdobywanie informacji lub umiejętności w czasie snu jest możliwe. Nie jesteśmy w stanie poznawać nowych słówek w obcych językach, nauczyć się żonglowania, ani czytać książek śpiąc jednocześnie. Jeszcze…

    Kobieta śpi na książkach
    Zdjęcie dodane przez Min An: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/osoba-zakrywa-kobiete-z-kocem-1124837/

    Czy książki pod poduszką mają wpływ na naszą wiedzę?

    Oczywiście wniosek jest jasny. Wkładanie książek pod poduszkę nie ma żadnego wpływu na naszą wiedzę. Jedynym kluczem do sukcesu jest prawdziwa nauka i skupienie, a następnie porządne wyspanie się lub chociaż mała drzemka, która pozwoli nam poukładać zdobytą wiedzę i oczyścić umysł. Książki mają wpływ na naszą wiedzę tylko, gdy je czytamy, a nie gdy na nich śpimy.


    Książki mają wpływ na naszą wiedzę tylko gdy je czytamy, nie gdy na nich śpimy.
    Zdjęcie dodane przez Thought Catalog: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/stos-ksiazek-pod-reka-2228557/
  • Czym różni się 3 klasa od 4? Jak przygotować dziecko na zmiany?

    Czym różni się 3 klasa od 4? Jak przygotować dziecko na zmiany?

    Pierwszy dzień w szkole to dla każdego dziecka i rodzica ogromne wydarzenie. W domu przeprowadza się wiele rozmów na temat szkoły i nowych obowiązków. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo różni się III klasa od IV. Cały system szkolny ma wiele wad (o czym więcej tutaj), dlatego rola rodzica w przygotowaniu dziecka do tej trudnej przygody jest tak znacząca. Pomiędzy trzecią a czwartą klasą jest ogromna przepaść, którą wspólnie z dzieckiem należy właściwie pokonać. Co można zrobić?

    uczniowie podczas przerwy śniadaniowej
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/jedzenie-szkola-stol-studenci-8617524/

    1. Zapoznanie dziecka z nowościami

    Dobrze aby dziecko wiedziało dużo wcześniej o tym, czego będzie się od niego oczekiwać już od pierwszego dnia czwartej klasy. Uczeń powinien być gotowy na częstsze zmiany klasy, wielu nowych nauczycieli, masę przedmiotów i osobnych podręczników do każdego z nich. Dziecko czeka również przystosowanie się do systemu 45-minutowych lekcji i przerw oraz nowy system oceniania, który opiera się na ocenach w skali 1-6. Należy pamiętać, aby nie straszyć dziecka swoimi własnymi obawami. Dobrze jest rozpocząć taką rozmowę od wspomnienia o nowych szansach i możliwościach. Należy pytać o to, czego dziecko się boi, a czego nie może się doczekać. Można spróbować zaszczepić w dziecku ciekawość i ekscytację, zamiast powtarzać „teraz to zacznie się nauka”, „ciekawe czy sobie poradzisz”, „teraz to będziesz siedzieć po nocach i się uczyć”.

    Mama tłumacząca synowi coś na komputerze
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-biurko-notatnik-internet-4145354/

    2. Wyjaśnienie dziecku tajemniczych nazw nowych przedmiotów

    Czym różni się matematyka od przyrody? Co to jest ta technika i informatyka? Po co mu język polski, skoro potrafi mówić w tym języku?
    Często powodem strachu jest po prostu to co nieznane. Można pokazać dziecku ciekawe eksperymenty przyrodnicze, wyjaśnić jak powstają gry komputerowe, nauczyć obliczania swojej średniej lub pokazać ciekawe filmiki na szkolne tematy.

    Uczniowie zapoznają się z nowymi przedmiotami. Dowiadują się czym różni się III klasa od IV.
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/pisanie-szkola-dzieci-chlopak-8923880/

    Lista przedmiotów, które pojawiają się w klasie czwartej

    Język polski
    Przyroda
    Matematyka
    W-F
    Język obcy nowożytny
    Plastyka
    Technika
    Muzyka
    Informatyka
    Historia
    Zajęcia z wychowawcą

    3. Wspólne przeglądanie podręczników

    Znalezienie ciekawych zagadnień, przejrzenie obrazków i tematów, których można się spodziewać. Warto znaleźć coś, co zainteresuje dziecko i wzbudzi w nim ciekawość i chęć do zaangażowania się w dany przedmiot już od samego początku. Jeśli w podręcznikach znajduje się coś, co wydaje się dziecku zbyt trudne, to warto omówić to wspólnie z wyprzedzeniem i pomóc dziecku w zdobyciu większej pewności siebie jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Często dzieci najbardziej boją się zwiększonego poziomu na lekcjach matematyki. Warto upewnić się, że dziecko nie ma problemów z podstawowym liczeniem i pokazać mu (na przykład w formie ciekawostki) metody sprytnego mnożenia w pamięci, które znacząco przyspieszą wykonywanie obliczeń nawet na dużych liczbach!

    Dwoje dzieci z książkami na głowie
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/ludzie-ksiazki-dziewczyna-uroczy-5088184/

    4. Przygotowanie planu lekcji

    Przyda się duża, kolorowa wersja planu, która zawiśnie w pokoju i pomoże w pakowaniu plecaka na następny dzień. Bardziej pomocna może okazać się jednak mała, podręczna wersja, która zmieści się w piórniku. Ważne, aby na planie umieszczone były dokładnie rozpisane sale lekcyjne. Na początku można umieścić tam również nazwiska nauczycieli i dokładne godziny rozpoczęcia i zakończenia każdej lekcji. W niektórych szkołach istnieją przerwy „obiadowe”, które są nieco dłuższe od standardowych. Warto zwrócić na nie uwagę!

    Dopasowanie planu lekcji do tego, czym różni się III klasa od IV?
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/sloneczny-kobieta-lato-laptop-4497735/

    5. Przygotowanie planu dnia

    Plan lekcji to punkt oczywisty. Warto jednak pamiętać, czym różni się III klasa od IV. Więcej przedmiotów, oznacza więcej prac domowych i więcej czasu poświęconego na naukę. Należy dokładnie zaplanować czas i miejsce odrabiania prac domowych, czas na obiad i czas na pakowanie plecaka na następny dzień. Dobrze jest ustalić kiedy dziecko ma swój czas wolny i wyraźnie zaznaczyć go w planie, aby zmniejszyć poczucie przytłoczenia nowymi obowiązkami. Nie warto planować wszystkich korepetycji, zajęć dodatkowych i hobby jeszcze we wrześniu. Dobrze aby dziecko miało czas na przystosowanie się do nowej codzienności. Na wszystko przyjdzie czas.

    Czym różni się III klasa od IV? Masą zajęć dodatkowych, na które może uczęszczać uczeń.
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/osoba-siedzenie-granie-mlody-7520962/

    6. Zapoznanie dziecka z listą oferowanych zajęć dodatkowych

    Szkoły oferują bardzo dużo zajęć sportowych, muzycznych, plastycznych, naukowych, teatralnych, wycieczki szkolne, rajdy na orientację… Lepiej nie zapisywać się na wszystko na raz i zaczekać nieco z nowymi zajęciami, ale samo zapoznanie się z możliwościami może pomóc dziecku pozytywniej widzieć szkołę, jako miejsce na rozwój swoich pasji.

    Dziecko na rajdzie na orientację
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/chlopiec-trzyma-mape-na-drodze-576835/

    7. Szkolne zakupy

    Nikt nie wie dlaczego, ale dzieci uwielbiają szkole zakupy. Nowe plecaki, piórniki, kredki, zeszyty, ołówki, długopisy… Alejki pełne kolorowych materiałów biurowych są porównywalne do alejek z zabawkami. Warto zabrać ze sobą listę przedmiotów, aby wiedzieć które zeszyty kupić. Dobrze też dowiedzieć się, czy szkoła wymaga dodatkowych zeszytów do korespondencji z rodzicami, dzienniczków na oceny, zeszytów na uwagi i pochwały lub dodatkowych materiałów plastycznych. Warto rozważyć również zakupienie kalkulatora i dowiedzieć się jak sprawnie wprowadzić go do użycia. W przypadku ograniczonego czasu lub budżetu na szkolne zakupy, można zajrzeć do sklepów internetowych, które zapewniają gotowe wyprawki i zestawy. Dzieci czują dużo większą ekscytację pierwszym dniem w nowej klasie, gdy wiedzą, że wykorzystają wszystkie nowe, zakupione wspólnie przedmioty.

    Szkolne artykuły
    https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/dlugopisy-i-markery-na-etui-53874/
  • Robić dużo łatwych zadań, czy mało trudnych?

    Robić dużo łatwych zadań, czy mało trudnych?

    Ilość kontra jakość. W odpowiedzi na ten dylemat większość ludzi stwierdza, że lepiej zrobić coś raz, a porządnie. Ilość w tym kontekście kojarzy się z bylejakością, i to nie bez powodu. Wybór ten zakłada, że robiąc coś więcej razy, nie będziemy w stanie wystarczająco się do tego przyłożyć.

    A jak to wygląda w praktyce?

    Ludzie dzielą się na dwa typy. Jedni wszystko powtarzają wiele razy, ale mało się do tego przykładają, a drudzy wolą coś zrobić raz a porządnie. Można by się zastanowić, która opcja jest jednoznacznie skuteczniejsza, ale oczywiście wszystko to zależy od sytuacji. Przyjrzyjmy się więc codziennym sytuacjom, których może ten wybór dotyczyć.

    • Jedni wolą sprzątać pokój codziennie powierzchownie, a inni tylko raz w miesiącu, ale dopiero wtedy, kiedy nie da się do niego wejść.
    • Są osoby, które wolą uczyć się regularnie po trochu, a są też takie osoby, które wolą poświęcić całą dobę przed sprawdzianem na naukę.
    • Niektórzy preferują małe, regularne posiłki przez cały dzień, a inni wolą najeść się przed snem.
    • Wiele osób woli codziennie zrobić kilka przysiadów, ale są też tacy, którzy preferują jeden porządny trening w tygodniu.

    Pan leżący na zegarze
    Obraz mohamed Hassan z Pixabay

    A jak to wygląda w przypadku zadań z matematyki?

    Analizując wymienione przykłady, można dojść do wniosku, że w większości przypadków regularność przebija duży jednorazowy wysiłek. Wychodzi na to, że ilość wygrywa z jakością.

    Jeśli chodzi o zadania z matematyki, wielu nauczycieli preferuje jednak mniej, ale trudniejszych zadań. Twierdzą oni, że trudne zadanie najczęściej składa się z kilku łatwiejszych, dlatego wydaje się to bardziej opłacalne. Trudne zadania wydają się też spełniać „zasadę złotowłosej”, o której wspomniałam na końcu tego artykułu. Mówi ona, że największe efekty naszej pracy pojawiają się tam, gdzie zaczyna się największe wyzwanie, jakiemu jesteśmy w stanie sprostać. W teorii wszystko to wydaje się bardzo logiczne, ale czy w praktyce również jest to takie proste?

    Zasada złotowłosej dotyczy osób, które próbują osiągnąć sukces, są zmotywowane i zawzięte. Wszystko to sprawdzi się w przypadku ambitnych i mądrych uczniów, którzy nie mają żadnych zaległości. Uczniowie powinni trzymać się mocno tej zasady, gdy naprawdę chcą się czegoś nauczyć i mają pełne wsparcie swoich rodziców. Nauczyciele nie powinni jednak zakładać, że taka sytuacja dotyczy wszystkich uczniów. W najlepszym przypadku może kilku w klasie. Pozostali stosują ją prawdopodobnie do innych przedmiotów lub aspektów swojego życia, a nie do matematyki — tym uczniom stawianie zbyt trudnego wyzwania może tylko zaszkodzić.

    Ilość kontra jakość - tutaj wybrana jest ilość (schodki)
    Obraz athree23 z Pixabay

    A co na ten temat mówi nauka?

    Wielu naukowców zadawało sobie podobne pytania, dlatego mamy teraz dostęp do przeprowadzonych i omówionych badań na ten temat.
    Jerry Uelsman, profesor na Uniwersytecie Florydy, przeprowadził takie badanie wśród studentów fotografii. Jednej z grup nakazał zrobić jak najwięcej zdjęć i zapowiedział, że ocena będzie wystawiona tylko na podstawie ich liczby. Piątka zaczynała się od 100 wykonanych zdjęć. Drugiej grupie nakazał wykonanie jednego idealnego zdjęcia w ciągu całego semestru i obiecał wystawienie oceny tylko na jego podstawie.

    Obie grupy studentów pracowały ciężko nad wykonaniem swojej pracy zaliczeniowej przez cały semestr. Grupa „jakościowa” dużo analizowała i dyskutowała o doskonałości, a grupa „ilościowa” po prostu działała i eksperymentowała przez cały semestr, widząc w praktyce efekty swojej pracy.

    Okazało się, że najlepsze dostarczone zdjęcia zdecydowanie należały do grupy, która miała skupić się na ich ilości, a nie jakości. Grupa ta, wykonując każde kolejne zdjęcie, tworzyła nowe połączenia w swoim mózgu. W praktyce oznacza to, że po prostu nauczyli się wykonywać zdjęcia idealne w praktyce. Nie musieli teoretyzować i pozwolili sobie na eksperymentowanie i popełnianie błędów. Ilość kontra jakość? Tutaj wygrywa ilość!

    Przytoczony przykład pojawił się w książce Jamesa Clear’a pt. „Atomowe nawyki”. Pierwotnie eksperyment dotyczył sztuki garncarstwa, ale istniały również eksperymenty przeprowadzone wśród młodych dziennikarzy, których zadaniem było napisać artykuł idealny.

    Ilość kontra jakość - tutaj wybrana jest ilość stopni w drabinie.

    A co z powtarzaniem błędów?

    Można by zastanowić się, czy powtarzanie bylejakości nie wyrobi w ludziach złych nawyków, nie przyzwyczai do błędów, lub czy nie znieczuli na ich zauważanie. W wielu przypadkach ryzyko to nie istnieje np. w przypadku powyżej wymienionych fotografów i innych „artystycznych” dziecin, gdzie efekty i błędy można po prostu zobaczyć po fakcie. Dużo gorzej jest w przypadku sportowców, którzy mogą powtarzać źle wykonywane ćwiczenia i zrobić sobie krzywdę, lub w przypadku matematyków, którzy ciągle powtarzają ten sam błąd merytoryczny, np. używają źle zapamiętanego wzoru.

    Problem ten można rozwiązać w bardzo prosty sposób. Do pomocy potrzebujemy mentora, który pokaże nam dobre strony naszej pracy oraz rzeczy, które wymagają poprawy. Główna zasada się nie zmienia. Aby nauczyć się pisać rozprawki, powinniśmy napisać ich bardzo, bardzo dużo, ale po każdej z nich dostać feedback. Sportowcy rozwiązują ten problem, korzystając z pomocy trenera. Matematyki z kolei najlepiej możemy nauczyć się, korzystając z odpowiedzi do zadań, które prawie w każdym podręczniku znajdują się na końcu, lub dostając informację zwrotną od nauczyciela. Świetnym wsparciem okazują się również filmiki na YouTube, samosprawdzalne testy, zadania, quizy w internecie oraz repetytoria, lub po prostu korepetytorzy, którzy są połączeniem tego wszystkiego na raz.

    Obrazek symbolizujący mentoring.
    Obraz Tumisu, please consider ☕ Thank you! 🤗 z Pixabay

    Wnioski

    Okazuje się, że najważniejszym elementem nauki czegokolwiek jest powtarzalność. Według neuronaukowców nazywa się to długotrwałym wzmocnieniem synaptycznym. W naszych mózgach przy każdym powtórzeniu czynności zachodzą fizyczne zmiany i tworzą się nowe połączenia. Dzięki temu, według neuropsychologa Donalda Hebba, możemy np. odróżnić fizycznie mózg np. mózg muzyka i matematyka.

    Powinniśmy zatem robić bardzo dużo łatwych zadań i stopniowo zwiększać poziom trudności, gdy sami uznamy zadania za zbyt łatwe, dotrzemy do zadań najtrudniejszych w naturalny sposób (wciąż uznając je za łatwe). Gdybyśmy rozpoczęli naukę od trudnego zadania, stworzylibyśmy mniej połączeń w mózgu i proces nauki spowolniłby się, a efekty ostatecznie okazałyby się gorsze. Co więcej, trudne zadanie na początku jest bardzo zniechęcające, a zabranie się do nauki okazuje się dużo trudniejsze!

    Gdy mamy zbyt mało czasu na naukę, lepiej wybrać zrobienie większej liczby prostszych zadań niż zaledwie kilku trudnych, których nie będziemy w stanie powtórzyć na sprawdzianie.

    Step by step
    Obraz Gerd Altmann z Pixabay

    Ciekawostka

    Właśnie tą zasadą kierowałam się, zakładając bloga, nad którym myślałam już od dłuższego czasu. Nie miałam zbyt dużego doświadczenia i wiedzy o samym tworzeniu artykułów i wpisów, ale postanowiłam zaufać psychologii i po prostu działać!

    Efekty możecie ocenić sami, porównując moje pierwsze wpisy z najnowszymi. Czeka mnie jeszcze długa droga, ale przetestuję tę teorię w praktyce 😀

  • Jak motywować dziecko do nauki? Poznaj 7 psychologicznych trików!

    Jak motywować dziecko do nauki? Poznaj 7 psychologicznych trików!

    Szkoła to miejsce, które przy odpowiednim podejściu nauczycieli, uczniów i przede wszystkim rodziców, może zapewnić dziecku wspaniały rozwój i świetną przyszłość. Aby wyciągnąć ze szkoły jak najwięcej pozytywnych rzeczy, nauka musi się dzieciom kojarzyć jak najlepiej i muszą mieć one „wszczepione” chociaż trochę motywacji do samodzielnej nauki. Niestety szkoła sama w sobie jest pełna błędnych założeń i wad (o tym więcej przeczytasz tutaj), dlatego to na barkach rodziców spoczywa największa odpowiedzialność w tym zakresie. Rodzice mogą swoim postępowaniem bardzo zaszkodzić dziecku (np. złym podejściem do ocen lub szantażem i karaniem) albo znacząco pomóc np. odpowiednim wsparciem. Dowiedz się, jak motywować swoje dziecko do nauki!

    Nieco o samym motywowaniu

    To, że twoje dziecko się nie uczy, niekoniecznie świadczy o tym, że jest niemądre lub nie wie, że powinno to robić. Dzieci nie uczą się z tego samego powodu, z którego ty szybko poddajesz się w swojej diecie, zapominasz o swoich postanowieniach noworocznych, przesuwasz ciągle na później zrobienie porządku w garażu lub przesadzenie kwiatków na balkonie.

    W realnym świecie ludzie nie zmieniają nawyków pod wpływem rzeczowej argumentacji

    Rafał ohme – „emo sapiens, harmonia emocji i rozumu”

    Powtarzanie dzieciom, że coś powinny zrobić, nie daje większych efektów, niż powiedzenie samemu sobie, że „powinno się” spać 8 godzin na dobę, jeździć do pracy na rowerze zamiast samochodem, jeść tylko zdrowe jedzenie i dbać o środowisko.

    Mężczyzna wykonuje ćwiczenia
    Zdjęcie dodane przez Andrea Piacquadio: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/mlody-zdeterminowany-mezczyzna-trenuje-sam-na-boisku-ulicznym-w-sloneczny-dzien-3768901/

    Co możemy zrobić, aby nasze motywowanie nie opierało się tylko na pustych słowach?

    Rafał Ohme w swojej książce pt. „emo sapiens, harmonia emocji i rozumu” wyszczególnił 3 podstawowe kroki motywowania ludzi w oparciu o ich emocje. Zauważył on, że logiczne argumenty nie są w stanie wystarczająco zmotywować do działania i umieścił je dopiero w ostatnim punkcie, jako utrwalenie pozytywnego nawyku. Okazuje się, że to pozytywne emocje i wiara w możliwość osiągnięcia naszego celu jest w stanie zmotywować nas do działania. To tutaj możemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jak motywować dziecko do nauki.

    1. Czuj – Stwórz dobre nastawienie, zainteresuj tematem, zdobądź uwagę.
    2. Działaj – Modeluj zachowanie, bądź przykładem, pokaż zachowania których oczekujesz.
    3. Myśl – Wzmocnij i ugruntuj wiedzę oraz chęci do działania faktami i argumentami.

    Warto również zadbać o pozytywne nastawienie dziecka do uczenia się nowych rzeczy (nie tylko szkolnych przedmiotów). Dziecko musi dość wcześnie zrozumieć, że proces uczenia się czegokolwiek wymaga czasu, cierpliwości, oraz że nie zawsze wszystko udaje się za pierwszym razem. Niedawno napisałam ciekawy artykuł na temat wpływu nauki np. żonglowania na proces uczenia się. Artykuł można zobaczyć tutaj.
    Świetną metodą na udowodnienie dzieciom, że nauka może być zabawą jest pokazanie im zabawek edukacyjnych. Istnieją takie przeznaczone dla najmłodszych, ale i dla starszych dzieci. Kilka inspiracji i pomysłów umieściłam tutaj.

    Rodzice pomagają dziecku w nauce
    Photo by sofatutor on Unsplash

    7 psychologicznych trików w motywowaniu dzieci do nauki

    1. Poproś o wymienienie 3 powodów, dla których warto dobrze się uczyć i 15 powodów, dla których nie warto tego robić.

    Badania psychologiczne opisane w książce Daniela Kahnemana pt. „Pułapki myślenia” mówią, że ludzie:

    • uważają, że rzadziej korzystają z roweru, kiedy mają sobie przypomnieć wiele przykładów jego użycia zamiast kilku,
    • są tym mniej pewni dokonanego wyboru, im więcej argumentów mają wyliczyć na jego poparcie,
    • są mniej pewni, że jakiegoś wydarzenia dałoby się uniknąć, kiedy mają wyliczyć dużo sposobów, które pozwoliłyby go uniknąć,
    • pozostają pod mniejszym wrażeniem samochodu, kiedy mają wyliczyć wiele jego zalet.

    Z tego zjawiska korzysta wielu psychologów, którzy prowadzą swoje wykłady dla studentów. Proszą oni pod koniec o wymienienie wielu pomysłów na ulepszenie zajęć, w których brali udział. Studenci, których o to poproszono, zawsze oceniają zajęcia wyżej!

    Dziecko, które musi wymienić 3 powody, dla których warto się uczyć, zrobi to z łatwością. Jego mózg odbierze tę informację jako coś sensownego i oczywistego, i łatwo to uargumentuje. Wymienienie 15 powodów, dla których nie warto się uczyć, będzie dla dziecka większym wyzwaniem. Dłużej zajmie mu znalezienie argumentów i prawdopodobnie szybko dojdzie do momentu, gdy nowe argumenty będzie musiał tworzyć „na siłę”. Jego mózg poczuje delikatny opór i zwątpienie dotyczące tego, co chce udowodnić. Szalka racji przechyli się delikatnie w stronę nauki.

    zaskoczona dziewczynka
    Photo by 张 学欢 on Unsplash

    2. Poproś dziecko o zrobienie sobie selfie!

    Grupa psychologów opisała doświadczenie, polegające na podziale grupy na „sztucznie uśmiechających się” i „sztucznie martwiących się”. Poszczególne grupy miały podczas wymieniania swoich asertywnych zachowań utrzymywać określony wyraz twarzy. Twarz sztucznie zmartwiona przekazuje umysłowi informację, że coś się nie zgadza i nie do końca ufa wymienianym argumentom. Osoby z grupy sztucznie uśmiechniętej, były znacząco bardziej przekonane, że są osobami asertywnymi. Okazuje się, że nawet sztuczny wyraz twarzy zmienia funkcjonowanie umysłu i wpływa na nasze zdanie na jakiś temat. Podobny eksperyment przeprowadzono również z zastosowaniem ołówka. Badane osoby miały podczas wykonywania poleceń trzymać w zębach ołówek, który układał ich twarz w nieświadomy uśmiech. Osoby te miały bardziej pozytywne nastawienie do wykonywanego zadania.

    Dziecko, które przed nauką zrobi sobie kilka uśmiechniętych selfie, nieświadomie pozytywniej nastawi się do zadania, które je czeka i zwiększy tym samym efektywność swojej nauki!

    Uśmiechnięta do zdjęcia dziewczynka
    Photo by Leo Rivas on Unsplash

    3. Zapytaj dziecko, czy czuje że jest dzisiaj w stanie uczyć się więcej, czy mniej niż 3 godziny.

    Odpowiedz sobie na pytanie: „Czy procent Polaków będących na diecie w 2014 roku był większy czy mniejszy niż 74,2%?”. Po odpowiedzi na to pytanie, spróbuj zgadnąć dokładną liczbę.

    Efekt, o którym mowa tym razem, nosi nazwę efektu zakotwiczenia. Za każdym razem, gdy musisz coś oszacować, szukasz punktu odniesienia w swoim doświadczeniu. Odwiedzających centrum nauki Exploratorium w San Francisco podzielono na dwie grupy, którym zadano różne pytania:
    1. „Czy najwyższa sekwoja na świecie ma mniej czy więcej niż 365 metrów?

    2. „Czy najwyższa sekwoja na świecie ma mniej czy więcej niż 55 metrów?

    Następnie obie grupy poproszono o oszacowanie faktycznej wysokości owej sekwoi. Grupa pierwsza podawała średnio wysokość 257 metrów, a grupa druga 86.

    Wielu naukowców badało efekt zakotwiczenia na swoje sposoby. Pewną grupę pośredników nieruchomości podzielono na tych, którzy dostali niższą cenę nieruchomości i na tych, którzy za tę samą nieruchomość otrzymali dużo wyższą cenę. Obie grupy miały tylko zapoznać się z broszurkami informacyjnymi i samodzielnie określić kwotę, jaką zapłaciliby za nieruchomość, gdyby mieli kupić ją dla siebie. Profesjonaliści dali się nabrać i ich efekt zakotwiczenia wynosił 41%!

    Z badania przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej w 2014 roku na diecie było 26% Polaków. Jeśli zastanawiasz się, czy efekt zakotwiczenia działa, zapytaj znajomego, czy procent ten był większy, czy mniejszy niż 4,7%.

    Kotwica, symbolizująca efekt zakotwiczenia
    Obraz Peggy und Marco Lachmann-Anke z Pixabay

    4. Określ dziecku górny limit czasu nauki lub liczbę zadań na dany dzień.

    W książce „Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana opisana została pewna atrakcyjna promocja na zupę. Podczas niektórych dni promocji na półce pojawiał się napis „maksymalny limit promocji wynosi 12 puszek na klienta”. W inne dni promocja nie była ograniczona. W dni, w których obowiązywało ograniczenie, klienci kupowali średnio dwa razy więcej puszek zupy niż w pozostałych dniach.

    Ta metoda korzysta zarówno z efektu zakotwiczenia, jak i z pewnego „zaszczepienia” komuś myśli, że chciałby czegoś więcej. W przypadku puszek zupy, myślimy nagle, że oferta jest tak dobra, że na pewno chcielibyśmy wziąć za dużo puszek. W przypadku nauki, możemy zakładać, że będzie nam iść tak dobrze, że zadania mogą nas wciągnąć, że możemy wpaść we „flow” i zapomnieć o przerwaniu nauki.

    Naukowcy analizujący swoje badania
    Photo by National Cancer Institute on Unsplash

    5. Powiedz dziecku, żeby zapamiętało tylko najważniejsze zagadnienia

    Kolejny ciekawy i zaskakujący eksperyment został opisany w książce „Rusz głową”, której autorem jest Tony Buzan – czołowy autor publikacji na temat uczenia się na świecie. Eksperyment (jak zwykle) rozpoczyna się od podzielenia badanych na dwie grupy. Grupie A powiedziano, że będzie zaliczać szczegółowy test z treści całej książki, a grupie B, że test będzie obejmował tylko najważniejsze zagadnienia. W rzeczywistości obie grupy dostały tę samą książkę, tyle samo czasu na naukę i pisały dokładnie ten sam – szczegółowy test.

    Okazuje się, że zawsze grupa B, która ma „nauczyć się tylko najważniejszych zagadnień”, osiąga lepsze wyniki w całościowym teście. Grupa ta zna więcej ogólnych zagadnień, ale również odpowiada lepiej na bardzo szczegółowe pytania.

    Przyczyną tego jest fakt, iż główne tematy, które zasygnalizowano grupie B, pełnią funkcje „haków” ściągających do siebie wszelkie informacje. Inaczej mówiąc, pytania i cele są ośrodkami kojarzenia i łączenia danych, a co za tym idzie, nadzwyczaj łatwo absorbują także i drugorzędne wątki

    Tony buzan – „Rusz głową”

    7. Zachęć dziecko do przygotowania mapy myśli

    Dziecko, które widzi dużą i ciężką książkę, jest na starcie zdemotywowane. Trudno jest założyć, że uda się z radością przeczytać i zapamiętać wszystkie znajdujące się w niej informacje. Wiedzę, którą zawierają sztywno pisane książki, można przedstawić w skuteczniejszy, krótszy i bardziej atrakcyjny sposób – w postaci map myśli. Jest to metoda od wielu lat polecana przez najlepszych edukatorów na całym świecie, ale jakimś cudem dalej nie jest ona codziennością w polskich szkołach. Na szczęście można z niej skorzystać samodzielnie!

    Wspomniane w poprzednim podpunkcie „haki”, będące punktem skojarzeń dla różnych faktów, można wykorzystać podczas tworzenia map myśli. Mapy myśli, to powiązane ze sobą obrazy połączone ściśle ze sobą i przedstawione w atrakcyjny sposób na jednej kartce.

    Rozpoczynamy od narysowania atrakcyjnego obrazka w samym centrum kartki. Ma on przedstawiać główny temat, którego dotyczyć będzie mapa myśli. Od głównego obrazka, prowadzimy główne gałęzie, a następnie poszczególne rozgałęzienia, które obrazują powiązanie pomiędzy poszczególnymi informacjami. Używamy dużej liczby obrazków, kolorów i drukowanych liter. Więcej o metodach tworzenia skutecznych map myśli można przeczytać tutaj.

    PAMIĘTAJ, ŻE NAJWIĘCEJ ZALEŻY OD CIEBIE!

    W książce „Atomowe nawyki” możemy przeczytać ciekawe zdanie: „Podczas gotowania ziemniaki stają się miękkie, ale jaja gotują się na twardo. Nie wpłyniesz na to, czy jesteś ziemniakiem, czy jajem, lecz możesz wybrać grę, w której lepiej jest być twardym albo miękkim”. Dzieci są różne. Twoje dziecko może być słabe z matematyki, a dobre w nauce języków. Twoje dziecko może równie dobrze być słabe ze wszystkich szkolnych przedmiotów, ale świetne w gotowaniu lub tańcu. Pamiętaj, aby rozwijać i wspierać jego pasję, zamiast próbować dopasować je do wszystkich pozostałych dzieci. Jeśli dziecko się stara, wspieraj je i doceniaj, nawet jeśli oceny nie będą idealne. Czasami nawet świetne motywowanie może nie dać efektów, które oczekujesz. Niech twoje dziecko wie, że twoja miłość i wsparcie zawsze będą bezwarunkowe. „Jeśli nie możesz wygrać dzięki byciu lepszym, możesz wygrać, będąc innym”.

    Jeśli twoje dziecko z kolei jest świetne w szkolnych przedmiotach, ale brak efektów wynika z jego lenistwa, to twoim głównym zadaniem jest motywowanie go i zachęcanie. Warto je również uświadomić, że na efekty czasami trzeba naprawdę długo czekać i że istnieje coś takiego jak „zasada złotowłosej”. Mówi ona, że największe efekty naszej pracy pojawiają się tam, gdzie zaczyna się największe wyzwanie jakiemu jesteśmy w stanie sprostać. Odkryto, że zadanie, jakiego się podejmujemy powinno przekraczać nasze możliwości o jakieś 4%, aby efekty były maksymalnie skuteczne.

    Przy wyjaśnianiu dzieciom esencji osiągania sukcesu przydatny może się okazać również fragment rozmowy autora książki „Atomowe nawyki” z wybitnym trenerem sportowców:

    „- Na czym polega różnica między najlepszymi sportowcami a całą resztą? (…)
    – Na pewnym etapie wszystko sprowadza się do tego, kto jest w stanie znieść nudę codziennego treningu, powtarzanie raz po raz tych samych ruchów.”

  • Jaką szkołę wybrać po 8 klasie? Naukowe metody podejmowania decyzji.

    Jaką szkołę wybrać po 8 klasie? Naukowe metody podejmowania decyzji.

    W dużych miastach wybór szkół jest ogromny. Każdy uczeń zastanawia się jaką szkołę wybrać po 8 klasie, aby poziom nauczania w niej nie był dla niego za niski lub za wysoki. Wiele osób musi również uwzględniać czas dojazdu do szkoły, perspektywy, oferowane rozszerzenia, kółka zainteresowań, wyjazdy organizowane przez szkołę lub oferowane stypendia. Oczywiście należy również wziąć pod uwagę najważniejszą rzecz – Czy ma szansę się do niej dostać.

    Wszystkie elementy, które należy rozważyć, mogą być bardzo przytłaczające, ponieważ dochodzi do tego również stres związany z egzaminem ósmoklasisty i całą otoczką zmiany szkoły, znajomych i codziennej rutyny.

    Przed trudnymi decyzjami niestety nie da się uciec, ale można je sobie znacząco ułatwić, dlatego przygotowałam dla was pewną naukowo udowodnioną metodę podejmowania najlepszych decyzji!

    1. Zacznij od ustalenia podstawowych celów

    Weź do ręki kartkę i zapisz odpowiedzi na kilka podstawowych pytań.

    • Ile lat jesteś jeszcze w stanie poświęcić na swoją edukację?
    • Jak bardzo zależy ci na dobrze płatnej pracy?
    • Jak bardzo zależy ci na szybkim zdobyciu pracy?
    • Jaki typ szkoły rozważasz? (4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, 3-letnią szkołę branżową I stopnia)
    • Z jakich przedmiotów masz najlepsze oceny? (Pamiętaj, że oceny nie zawsze odzwierciedlają twoje możliwości!)
    • Które przedmioty najbardziej lubisz? (Ten quiz może pomóc ci w odpowiedzi na to pytanie)
    • Które przedmioty wiążą się z twoimi planami na przyszłość? (Ten quiz może pomóc ci w odpowiedzi na to pytanie)
    • Jakie rozszerzenie najbardziej ci odpowiada?
    • Jak dobrze czujesz się ze swoim egzaminem ósmoklasisty? (Ta strona pomoże ci przeanalizować punktację)
    • Na jakim poziomie zaawansowania poradzisz sobie w wybranej szkole?
    • Czy jesteś gotowy na duże wymagania?

    Po wybraniu swoich podstawowych preferencji powinieneś być w stanie wybrać kilkanaście szkół, które możesz brać pod uwagę.

    Duże miasto - Warszawa
    Zdjęcie dodane przez Skitterphoto: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/budynki-miasto-miejski-panorama-10676/

    2. Zbierz wszystkie potrzebne informacje o szkołach w jednym miejscu.

    Wszystkie aspekty wyboru szkoły, które bierzesz pod uwagę, zbierz w jednym miejscu. Wypisz kilka lub kilkanaście szkół, które rozważasz, a następnie (najlepiej w zgrabnej tabeli) zapisz progi punktowe, oferowane klasy, czas dojazdu do szkoły i wszystkie inne ważne dla ciebie rzeczy. Podczas tego procesu zapewne okaże się, że kilka ze szkół całkowicie odpadnie z twojej listy z powodów, których wcześniej nawet nie brałeś pod uwagę np. brak oferowanego odpowiedniego dla ciebie rozszerzenia lub kompletny brak połączenia autobusowego.

    Stwórz dodatkową kolumnę na nieoficjalne informacje, które zdobyłeś o danej szkole. Może ktoś bardzo ci polecał jedną z nich? Ktoś może przed którąś ostrzegał? A może przeczytałeś ciekawe opinie o świetnym nauczycielu lub beznadziejnej sali gimnastycznej w jednej ze szkół? Wszystkie te rzeczy mogą być dla ciebie istotne z perspektywy wyboru, dlatego warto przyjrzeć się im wszystkim jednocześnie i zdać sobie z nich sprawę.

    Analizowanie danych
    Zdjęcie dodane przez Lukas: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/zblizenie-zdjecia-arkusza-kalkulacyjnego-ankiety-590022/

    3. Przyjrzyj się dokładnie wszystkim zagadnieniom, które wypisałeś.

    Sprawdź, czy uwzględniłeś już każdy ważny szczegół, zajrzyj ostatni raz na stronę każdej ze szkół i dopisz ewentualne przemyślenia, które wpadły ci do głowy w ostatniej chwili. Jeśli podczas analizowania swoich zapisków zmieniłeś zdanie co do podstawowych preferencji, to jest ostatnia chwila na duże zmiany. Teraz jeszcze można rozpocząć tworzenie listy od nowa. Na samym końcu zadaj sobie jeszcze raz pytanie „jaką szkołę wybrać po 8 klasie?”, ale nie odpowiadaj na nie.

    Dziewczynka zastanawia się jaką szkołę wybrać po 8 klasie.
    Zdjęcie dodane przez Julia M Cameron: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/notatnik-dlugopis-dziewczyna-pisanie-4143801/

    4. Zapomnij.

    Po zebraniu wszelkich potrzebnych i ważnych informacji po prostu o nich zapomnij. Przejdź się na spacer, idź coś zjeść, zdrzemnij się. Daj swojemu umysłowi czas na „przetrawienie” danych, pobłądzenie myślami i ułożenie sobie wszystkiego. Długość twojej przerwy powinna być uzależniona od czasu, który potrzebujesz na całkowite oderwanie się myślami od całej sytuacji. Niektórym wystarczy już 10 minut spaceru, ale inni potrzebują do tego kilku godzin. Musisz w tym czasie wyłączyć swoje analityczne myślenie.

    Osoba, która spaceruje
    Zdjęcie dodane przez Sebastian Voortman: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-w-czarnych-legginsach-idac-na-brown-road-663437/

    W XXI wieku Ad Dijksterhuis przeprowadził pewien niezwykle interesujący eksperyment. Podzielił on badanych na 3 grupy.
    – Pierwsza miała wybrać najlepszą z podanych ofert kupna domu analizując dokładnie plusy i minusy oferty.
    – Druga grupa miała po prostu wybrać ofertę, która najbardziej im się podoba.
    – Trzecia grupa miała zdobyć jak najwięcej informacji na temat ceny, samego domu i lokalizacji, a następnie postarać się zapomnieć o wszystkim na pół godziny i dopiero wtedy podjąć decyzję.

    Eksperyment był o tyle ciekawy, że jedna z podanych ofert była według specjalistów korzystniejsza, a więc wybranie jej było lepszą decyzją. Okazało się, że ostatnia grupa najczęściej wybierała korzystniejszą ofertę!

    „Emo sapiens – harmonia emocji i rozumu”

    Drogowskaz
    Photo by Alexander Schimmeck on Unsplash

    5. Podejmij decyzję

    Po chwili odpoczynku podejmij szybką i odruchową decyzję. Jaką szkołę wybrać po 8 klasie? Pierwsze co przyjdzie ci do głowy, będzie najprawdopodobniej najlepszą decyzją. Dlaczego? Mając tak wiele różnych danych, nie jesteśmy w stanie świadomie ich przeanalizować i podjąć najlepszej decyzji. Nasze mózgi mają jednak dużo większe możliwości niż świadome myślenie. Stale analizują dane, które otrzymują od świata zewnętrznego, kierują naszymi odruchami i szybkim podejmowaniem decyzji. Samodzielne kalkulują i analizują najlepsze opcje. Wystarczy im zaufać i na to pozwolić.

    Mózgi badanych po zebraniu informacji i po chwili wolnego czasu na swobodną pracę podejmowały statystycznie lepsze decyzje niż osoby, które analizowały dokładnie plusy i minusy konkretnych wyborów. Nasze mózgi podejmują najlepsze decyzje, gdy wyposażymy je w niezbędne informacje i pozwalamy im na swobodną pracę w podświadomości.

    Podobny eksperyment powtarzano później jeszcze wiele razy i w wielu podobnych konfiguracjach, ale efekty i wnioski pozostawały niezmienne: Nasza podświadomość potrafi podejmować najlepsze decyzje.

    Podejmowanie decyzji na podstawie danych
    Photo by John Schnobrich on Unsplash

    Podsumowując

    Zaufaj swojej intuicji. Sprawdź dokładnie wszystkie informacje, pozwól podświadomości zadziałać i zaufaj temu, co ci podpowie.

    Z matematycznego punktu widzenia jest to najskuteczniejsza metoda. Dużo lepsza niż wypisywanie plusów i minusów wyboru. Dużo lepsza niż nadawanie wartości punktowej każdej zalecie danej szkoły. Podstawienie do wymyślnych wzorów też nie pomoże ci w wyborze. Twój mózg to najbardziej zaawansowana maszyna podejmująca dobre decyzję. To wystarczy!

    Gdy już podejmiesz te trudną decyzję, pamiętaj, że nie warto do niej wracać w nieskończoność. Twoja decyzja nie będzie lepsza tylko dlatego, że dłużej się o nią martwiłeś! Odpręż się, ciesz się wakacjami, pograj w gry z rodzinką lub wyjdź gdzieś ze znajomymi!

  • Co jest nie tak ze szkołą? Jak można to naprawić?

    Co jest nie tak ze szkołą? Jak można to naprawić?

    Szkoła jest miejscem, w którym każdy z nas spędził lub wciąż spędza dużą część swojego życia, dlatego warto przyjrzeć się jej funkcjonowaniu. W tym wpisie postaram się podsumować problemy, o których najczęściej mówi się w środowisku uczniów i nauczycieli, oraz znaleźć możliwe rozwiązania. Co więc ze szkołą jest nie tak?

    1. Szkoła powstała ok. 250 lat temu, by produkować jednolicie wykształconych ludzi.

    W 1773 roku powołano Komisję Edukacji Narodowej, która wprowadziła ujednolicony system szkolnictwa.
    Szkoła powstała tak dawno temu, a pozostała niemalże niezmieniona do dziś. Świat zmienił się w tym czasie pod każdym możliwym względem. Nasz sposób życia, pracy i rozrywki jest całkiem inny niż kilkaset lat temu. Szkoła uczyła mechanicznego wykonywania obowiązków, niezbędnych algorytmów postępowania i posłuszeństwa. Wtedy spełniała swoją funkcję idealnie i zapewniła ogromny rozwój państw, w których powstała.

    Dziś coraz większą część mechanicznych obowiązków i prac fizycznych wykonują maszyny. Ogromne firmy nie zatrudniają już tysięcy pracowników do pracy w magazynach, układania towaru na taśmach i wykonywania powtarzalnych czynności, ponieważ ludzkość powoli przechodzi w tryb pracy umysłowej, pracy z ludźmi i używania swojej kreatywności. Szkoła jednak wciąż produkuje tylko posłusznych pracowników nastawionych na powtarzalność i dopasowywanie się do oczekiwań.

    stara szkoła
    Photo by Austrian National Library on Unsplash

    2. Uczy na pamięć zamiast uczyć zdobywania wiedzy

    Daty z historii, budowa komórek na biologii, logarytmy na matematyce, przestarzałe lektury na polskim, nauka o kręgach kulturowych na plastyce. Niektórym ta wiedza się przydaje, ale co z resztą osób? Ogrom niepotrzebnej wiedzy, którą wynosimy ze szkoły tylko na chwilę, bo od razu chcemy większość z niej wyrzucić z pamięci. Większość z faktów, jakie poznajemy w szkole, przydaje się tylko w teleturniejach. W życiu codziennym i z obecnie powszechnym dostępem do internetu i całej wiedzy ludzkości, nie musimy wszyscy potrafić „opisywać głównych zasad ideowych rewolucji francuskiej zawartych w Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela”. Takie właśnie wymaganie znalazłam w rozpisce maturalnej z historii. Jeśli kiedyś, gdzieś, przez przypadek będzie mi to w życiu potrzebne, z chęcią wyciągnę telefon i znajdę odpowiednie dane. Wolałabym nigdy się o tym nie wiedzieć, niż spędzić połowę dzieciństwa na tego typu zagadnieniach.

    książki
    Photo by Patrick Tomasso on Unsplash

    3. Uczy dzieci, że nigdy nie są wystarczająco dobre

    10 słówek z angielskiego zapamiętałeś dobrze, ale podkreślone zostaną tylko te dwa, w których pomyliłeś literkę – nie potrafisz zapamiętać nawet kilku słówek.

    Twój referat miał genialną tezę, świetne argumenty, ale zapomniałeś o tych dwóch przecinkach. Tylko na nie nauczyciel zwróci uwagę – jesteś beznadziejny w pisaniu rozprawek.

    Odnalazłeś najbardziej efektywny sposób, na rozwiązanie zadania z matematyki, ale zrobiłeś jeden błąd rachunkowy i otrzymałeś zły wynik – nigdy nie będziesz dobry z matematyki.

    Nauczyciel powiedział, że powinieneś wiedzieć to z poprzedniej klasy – jesteś zbyt głupi, aby być w tej klasie.

    Dokładnie takie komunikaty wysyła aktualny system edukacji. W celu skrócenia czasu poświęconego na każdego ucznia, zwraca się uwagę tylko na błędne odpowiedzi i nie docenia się tych dobrych. Uczniowie nie widzą swoich postępów, nawet gdy większość zadań wykonują wzorowo. Słabsi uczniowie kompletnie tracą przez to motywację do podejmowania prób, a ci lepsi czują, że ich ciężka praca nie przynosi efektów. Na takiej formie oceniania skorzystać może zaledwie kilku uczniów, którzy mają wystarczająco dobre wyniki i dużą pewność siebie oraz samoocenę. Niestety szkoła skutecznie je niszczy już na wczesnym etapie.

    zestresowana osoba
    Photo by Christian Erfurt on Unsplash

    4. Niszczy ciekawość i chęć nauki

    Zanim poszedłeś do szkoły na pewno nie mogłeś się tego doczekać. Miejsce, gdzie wraz ze swoimi rówieśnikami poznasz tajemnice, które skrywa świat, nauczysz się rozwiązywać codzienne problemy, wejdziesz w świat dorosłych i poznasz odpowiedzi na nurtujące cię pytania. Możesz nawet nie pamiętać tego momentu, bo aż trudno uwierzyć, że kiedyś mogło tak być. Wystarczy jednak przyjrzeć się małym dzieciom, które dotykają i próbują wszystkiego co nowe, ciągle zadają trudne pytania i chcą wszystkiego doświadczać na własnej skórze.

    W szkole zderzasz się z rzeczywistością. Nagle musisz się wszystkiego uczyć, wszystko wiedzieć i rozumieć. Nagle musisz dorównywać we wszystkim swoim rówieśnikom i spędzać czas w szkolnej ławce przez pół dnia. Musisz zachować spokój. Nie możesz rozmawiać i zadawać zbyt wielu pytań, aby nie wyjść na głupka.

    A przecież… prawdziwe zdobywanie wiedzy opiera się na wolności i chęci jej zdobycia.

    małe dziecko oglądające książkę
    Photo by Stephen Andrews on Unsplash

    5. Szkoła stosuje system kar i nagród

    Kary

    Czy to źle? Samo stosowanie kar nie jest złe. Niestety wymaga ono ogromnej świadomości i wiedzy. Kary mogą bardzo zaszkodzić dziecku, jeśli nie są stosowane w odpowiedni sposób, a jak wiadomo – w szkole nie ma czasu na zagłębianie się w takie sprawy.

    Ukarane dziecko budzi w sobie dużą niechęć do systemu, ogromną złość i wewnętrzny sprzeciw. Często karane dzieci nie są wysłuchiwane do końca i zrozumiane. Zdarza się też że dzieci są ukarane niesłusznie, ponieważ rozmowy zastępuje się szybką reakcją i szybkim wyciąganiem wniosków. Dziecko, które przestaje wierzyć w sprawiedliwość zasad, sprzeciwia się im, a więc konsekwencje są odwrotne do zamierzonych.

    Słabe oceny, minusy i uwagi w dzienniczku również są karami, które mają negatywny wpływ na samocenę, motywację do nauki i zachowanie. W szkole zdarzają się jednak dużo gorsze rzeczy. Nauczyciel, który postawi dziecko w kącie lub nakazuje mu opuszczenie klasy. Publiczne naśmiewanie się z niewiedzy lub błędów dziecka przez całą klasą. Złośliwe komentarze nauczyciela. Niektóre dzieci są do tego przyzwyczajone, a dla innych będzie to trauma do końca życia.

    Wyobrażasz sobie, aby w twojej firmie postawiono cię na środku biura i opowiedziano szyderczym tonem, że źle postawiłeś przecinek w swoim raporcie? Wyobrażasz sobie, aby kasjerka w sklepie została postawiona w kącie na oczach klientów, ponieważ źle wydała resztę?

    Kary powinny być naturalną konsekwencją działań. Jeśli dziecko obrazi kolegę, powinna zostać przeprowadzona rozmowa, która uświadomi mu jak takie zachowanie wpływa na jego relacje. Jeśli dziecko nie odrobi pracy domowej, można uświadomić mu nawarstwiające się zaległości i tego konsekwencje.
    Więcej o karaniu napisałam w osobnym wpisie – tutaj.

    Nagrody

    Nagrody też mogą być złe? Brzmi niewiarygodnie, ale ich stosowanie też musi wiązać się z pewnymi zasadami. Dziecko nie może nauczyć się, że całe jego życie polega tylko na zdobywaniu nagród, ocen i pochwał. Musi wiedzieć, że niektóre rzecz robi dla siebie, niektóre dla innych, a jeszcze inne po prostu trzeba zrobić. Nauczenie się tych rozróżnień w młodym wieku jest bardzo istotne w całym późniejszym życiu, ponieważ jeśli dziecko przyzwyczai się, że po każdym wykonanym zadaniu dostanie nagrodę to całkiem zaprzestanie działań, które do tej nagrody nie prowadzą. Po co miałoby wtedy sprzątać swój pokój, jeśli rodzice nie zapłacą mu za to słodyczami lub kieszonkowym?

    Kolejną sprawą jest, że przyzwyczajenie do nagród obniża ich wartość i uzależnia, ba każdym razem dziecko będzie potrzebowało większej nagrody i silniejszych bodźców aby odczuwać korzyści. Nadmiar nagród może sprawić, że dziecko całkiem zapomni o wszystkich korzyściach jakie może wyciągnąć z nauki czegokolwiek.

    puchary

    6. W szkole panuje okropna atmosfera

    Nauczyciele przychodzą do szkoły z niechęcią, uczniowie przychodzą do szkoły z niechęcią. Każdy robi swoje i wychodzi. Nauczyciele zostają w domu z setkami prac do sprawdzenia, a uczniowie z setkami prac domowych do odrobienia. Szkoła nie kojarzy się przyjemnie nikomu kto ma z nią cokolwiek wspólnego. Uczniowie boją się, że nie wiedzą, nauczyciele boją się, że uczniowie nie wiedzą, a rodzice boją się, że nauczyciele wiedzą, że ich dzieci nie wiedzą. Jedna wielka katastrofa.

    Smutny widok wnętrza budynku szkoły
    Photo by kyo azuma on Unsplash

    7. W szkole dzieci dowiadują się czego mają nauczyć się w domu

    Co dzieci robią w szkole? Uczą się? Błąd! Dzieci w szkole siedzą i patrzą. Ich mózgi są w stanie utrzymać skupienie zaledwie przez pierwszych 20 minut.

    Dzieci ze szkoły głownie dowiadują się, czego mają nauczyć się w domu, następnie wracają tam po wielu nudnych godzinach i…

    siadają do prac domowych. Dopiero gdy je odrobią, mają czas aby wreszcie się czegokolwiek nauczyć. Niestety brakuje już na to siły, bo chęci zabrakło już dawno.

    Chłopak leżący na ławce pełnej książek
    Zdjęcie autorstwa Monstera z Pexels

    CZY MOŻNA TO WSZYSTKO JESZCZE NAPRAWIĆ?

    Zadanie jest bardzo trudne. Cały ten system najlepiej byłoby zbudować całkowicie od zera! Niestety nie tak łatwo jest rzucić wszystko co jest zbudowane i zaryzykować. Są jednak rzeczy, które z łatwością można naprawić nawet z dnia na dzień. Ktoś musi tylko odważyć się i podjąć odpowiednie decyzje.

    1. Nauczyciele powinni zarabiać dużo, dużo więcej

    Usatysfakcjonowany i zmotywowany nauczyciel to połowa sukcesu w edukacji. To wcale nie jest tak, że dobrych nauczycieli nie ma. Oczywiście że są! Osobiście znam ich bardzo, bardzo dużo. Większość z nich uciekła niestety od edukacji publicznej i zaczęła udzielać korepetycji. Dlaczego?

    Osoba widząca swoją niską wypłatę
    Zdjęcie autorstwa Karolina Grabowska z Pexels

    W szkołach została niewielka garstka zaangażowanych nauczycieli, którym jeszcze zależy. Jak długo tam zostaną? Dlaczego mieliby w ogóle zostać?

    • Nauczyciele nie są szanowani ani przez oświatę, ani przez uczniów, ani przez rodziców, ani przez społeczeństwo.
    • Zarabiają kwoty coraz bliższe minimalnej krajowej.
    • Zaangażowani nauczyciele pracują dużo więcej niż 40 godzin, ale i tak wszyscy są zrównywani do liczby 18 godzin „przy tablicy”
    • Nauczyciele to ludzie bardzo dobrze wykształceni, dlatego ci lepsi odchodzą do lepiej płatnych prac.
    • To od nich zależy przyszłość naszych dzieci i kraju. To ich uczniowie będą przyszłymi lekarzami, prawnikami i politykami!

    Gdyby zawód nauczyciela był bardzo dobrze płatny to przyciągałby do siebie bardzo ambitnych ludzi. Można by w ten sposób „wyłapać” z rynku wszystkich tych, którym teraz bardziej opłaca się dawać korepetycje (i osiągać w tym niesamowite efekty). Na razie wygląda jednak na to, że dobrych nauczycieli w szkole się po prostu nie chce…

    Zaangażowana młoda nauczycielka pokazuje uczniom książkę
    Zdjęcie autorstwa Mikhail Nilov z Pexels

    2. Należy skupić uwagę na indywidualnym podejściu do uczniów

    Nie chodzi tutaj tylko o zapewnienie zajęć dodatkowych i trudniejszych zadań dla bardziej ambitnych, a łatwiejszych dla tych którzy sobie słabiej radzą (choć i takie podstawy szwankują). Przede wszystkim należałoby znormalizować różnorodność wiekową, różną prędkość przyswajania wiedzy i różnice rozwojowe uczniów. Absolutnie nie powinno się dzielić uczniów na grupy wiekowe. Każde dziecko rozwija się w swoim tempie i uczy się w swoim tempie. Sztuczne próby wyśrodkowania tych różnic zawsze będą niosły za sobą straty i dla słabszych i dla lepszych uczniów. Dzieci powinny iść do szkoły wtedy, kiedy psychologowie i pedagodzy uznają je za gotowe na taki krok.

    Niezdawanie powinno być dużo bardziej powszechne i naturalne w społeczeństwie i kulturze. To nic złego, że dziecko czegoś nie umie lub rozwija się wolniej od rówieśników. Dużo lepiej byłoby, gdyby takie dziecko miało okazję na bezstresową powtórkę materiału i opanowanie go wystarczająco dobrze w swoim czasie. W wielu innych krajach jest to bardzo powszechne, ale u nas wciąż wiąże się z ogromnym wstydem.

    Dwójka dzieci w różnym wieku czyta jedną książkę
    Photo by Ben White on Unsplash

    Podział na klasy również nie jest idealny. Dużo lepszą opcją byłoby wprowadzenie systemu, jaki panuje na uczelniach wyższych. Każdy przedmiot powinien odbywać się w grupie dopasowanej do ucznia poziomem. Niektóre dzieci szybciej nauczą się matematyki a wolniej historii i odwrotnie. Nie powinny być zmuszane do zaniedbania przedmiotu, który idzie im dobrze aby „dorównać” do reszty w pozostałych przedmiotach.

    Jedno dziecko powinno mieć możliwość chodzenia na angielski na poziomie 7 klasy i jedocześnie na matematykę na poziomie 5 klasy. Wszystko zgodnie z jego możliwościami. Dzieci uczące się tańca, karate, jazdy konnej czy śpiewu również nie są dzielone na grupy tylko ze względu na wiek. Różnice w poziomach są bardzo naturalne i zaakceptowanie ich wpływa na efektywność nauki.

    Co nas powstrzymuje?

    Dla nauczycieli oznaczałoby to o wiele więcej pracy i obowiązków. Za kolejnymi obowiązkami musiałyby iść kolejne pieniądze i motywacja (czyli wracamy do punktu pierwszego – zarobki nauczycieli)

    Zdjęcie autorstwa Karolina Grabowska z Pexels

    3. Dzieci powinny się uczyć, a nie być nauczane

    Różnica jest ogromna! Nikogo niczego nie da się „nauczyć” na siłę. Nie da się „wpoić wiedzy”, „włożyć do głowy”. Szkoła najpierw udaje, że to robi, a potem i tak każe dzieciom uczyć się wszystkiego w domu. Aby nie marnować w szkole czasu na nieefektywne zajęcia, nauczyciele powinni przyjąć rolę „mentorów” i „liderów” nauki, zamiast wrogów uczniów i rodziców.

    Dzieci powinny mieć jak najwięcej okazji do samodzielnej pracy, a przy tym mieć kogoś kto pomoże im pokonać przeszkody które napotkają. Nauka bez narzuconych wymogów i presji, w przyjaznej atmosferze i z potrzebnym wsparciem dla każdego ucznia – nie brzmi to już nieco lepiej? Wystarczy, aby dzieci robiły w szkole to, co zwykle zostawia się im do zrobienia w domu. Nauczyciel czuwałby nad samodzielną nauką każdego dziecka i tłumaczyłby niezbędne zagadnienia tylu osobom i tyle razy ile byłoby trzeba to zrobić.

    Co nas powstrzymuje?

    Klasy są zbyt duże, dobrych nauczycieli zbyt mało. Dużo łatwiej jest wytłumaczyć coś całej klasie „hurtowo” i tylko jeden raz. Po przedstawieniu tematu można odhaczyć jego zrealizowanie w dzienniku i koniec. Dzieci i tak będą musiały nauczyć się w domu. Gdyby nauczyciele mieli odpowiednią motywację finansową (znów punkt pierwszy), odpowiedni sprzęt, odpowiednie przeszkolenie i większą swobodę programową, byłoby dużo łatwiej to zrealizować.

    Nauczyciel uczy dzieci używania mikroskopu
    Zdjęcie autorstwa Yan Krukov z Pexels

    4. Szkoła powinna uczyć tego, jak zdobywać informacje

    Jak się uczyć i jak zdobywać informacje! Nie żyjemy już w czasach, gdy celem edukacji jest niemalże nauczenie się encyklopedii na pamięć. Dostęp do danych, faktów i ciekawostek jest teraz powszechny. Nie musimy przeszukiwać całych bibliotek, by znaleźć odpowiedź na jakieś trudne pytanie. Zazwyczaj wystarczy wpisać jedna frazę w Google!

    Obrońcy starych metod nauczania często mówią, że internet nie zastąpi wiedzy, że nie wystarczy by odpowiedzieć na bardziej skomplikowane pytania, bo jeszcze trzeba coś rozumieć. Oczywiście, że tak! Właśnie dlatego szkoła powinna nauczyć nas myśleć, odpowiednio wyszukiwać informacje, oddzielać fakty od bzdur i odpowiednio je interpretować. To ze szkoły powinniśmy nauczyć się filtrowania newsów, które do nas docierają, oraz tego gdzie i jak szukać źródeł zdobywanych informacji.

    Należy pamiętać również, że internet może nam pomóc także wtedy, kiedy kompletnie się na czymś nie znamy. Żyjemy w czasach, w których życie toczy się bardzo szybko. Ludzie nie mają czasu i szukają wszędzie skrótów. Często lepiej jest powierzyć komuś jakieś zadanie i samemu zająć się tym, na czym bardziej nam zależy. Tak oto przez internet możemy zamówić zakupy, brać udział w zajęciach, korzystać z usług księgowych, banków i biur. To o bezpiecznym korzystaniu z tych usług powinnyśmy się nauczyć w szkole. Tymczasem ja na zajęciach z informatyki uczyłam się rysować kartki wielkanocne w paincie.

    Co nas powstrzymuje?

    Młodzi nauczyciele uciekają ze szkół lub w ogóle nie trafiają do nich po studiach, bo od razu znajdują lepsze alternatywy. Spora większość osób uczących w szkole, to nauczycielki zbliżające się do emerytury, który wychowały się na uczeniu w bibliotekach. Należy przyciągnąć do szkół młodszą kadrę, która ma świadomość aktualnych potrzeb i odpowiednie umiejętności do przekazywania najnowocześniejszych metod zdobywania wiedzy. Co przyciągnie młodych, ambitnych nauczycieli? Oczywiście punkt pierwszy.

    Dzieci są zainteresowane tym co znalazły w internecie.
    Zdjęcie autorstwa Max Fischer z Pexels

    5. Szkoła powinna zrezygnować z ocen

    Oczywiście nie chodzi o całkowity brak kontroli nad efektami nauki. Chodzi tylko o to, aby bardziej nimi uczniom pomóc niż zaszkodzić.
    (niecko o szkodliwości systemu oceniania można dowiedzieć się z tego artykułu). Zamiast bardzo ograniczonych ocen 1-6 powinna pojawić się ocena opisowa. Ocena, która skupia uwagę ucznia nie tylko na niepowodzeniach, ale również na postępach i osiągnięciach. Ocena, która umożliwi uczniom dostrzeżenie swoich mocnych stron i cieszenie się nimi, ale także zwrócenie uwagi na niedociągnięcia, którymi można się zająć.

    Uczniowie którzy widzą efekty swojej pracy, są dużo bardziej zmotywowani do pracy, co przekłada się na osiągnięcia. Pojedyncza cyferka w dzienniku nie wnosi w edukację nic dobrego. Uczeń, który dostanie dobrą ocenę uważa, że nie musi się już uczyć. Uczeń, który dostanie słabą ocenę może się szybko poddać i zniechęcić brakiem rezultatów. Za to uczeń, który dostanie dokładny feedback dotyczący swoich osiągnięć, będzie widział jakie dokładnie efekty przyniosła jego praca (duże, czy małe), oraz co powinien zrobić aby te efekty zwiększyć z czasem.

    Niestety znam osoby, które bardzo lubią metody krytyki i skupiania się wyłącznie na błędach. Wiele razy rozmawiałam z ludźmi, którzy twierdzą, że to „porządny kopniak (…)” zmotywował ich do nauki. Należy jednak zadać im pytanie: „do czego dokładnie zostałeś zmotywowany?„. Prawdopodobnie do udowodnienia komuś swojej racji, udowodnienia komuś swojej wartości, zrobienia komuś na złość.

    Niestety, często takie postawy przyjmują zarówno niektórzy nauczyciele jak i rodzice. Stosują oni później te same metody „motywowania” na swoich dzieciach. Nie motywują ich wcale do zdobywania wiedzy, tylko do ciągłego udowadniania czegoś innym, do walki o opinię, uzależniania swojej samooceny od czynników zewnętrznych, z którymi niestety w przyszłości nie zawsze będą potrafiły sobie poradzić.

    Z resztą… myślę, że warto zaufać specjalistom:

    1. Problemy w relacjach społecznych, a także podwyższone ryzyko rozwinięcia zaburzeń depresyjnych i lękowych u dzieci

    2. Dział „Czy warto rozwijać perfekcjonizm u uczniów?”

    3. O kształtowaniu się samooceny dziecka

    Istnieją również matematycy i dydaktycy, którzy mają nieco odmienne zdanie na ten temat. Aby zbudować sobie pełen obraz sytuacji, dobrze jest zapoznać się zawsze również z takimi opiniami, dlatego zapraszam tutaj.

    Co nas powstrzymuje przed zmianami?

    Brak wiedzy o najnowszych badaniach, brak wyedukowanych i młodych nauczycieli, którzy są świadomi wpływu krytyki na psychikę dziecka. Brak odpowiednich szkoleń i źródeł dla starszych nauczycieli, którzy wciąż przesiąknięci są starszym systemem. (Punkt pierwszy)

    Nauczycielka przybija piątkę uczniowi
    Zdjęcie autorstwa Katerina Holmes z Pexels

    6. Szkoła powinna uczyć jak się uczyć, a nie tylko czego się uczyć

    Istnieje wiele świetnych i sprawdzonych metod, które usprawniają proces nauki. Liczne mnemotechniki, odpowiednie sposoby robienia notatek, tworzenie własnych planów nauki (więcej tutaj), metody szybkiego czytania, szybkiego liczenia, skutecznego zapamiętywania, mapy myśli, pałace pamięci.

    Powstało na ten temat już bardzo, bardzo dużo badań, książek i kursów. Jak to możliwe, że szkoła jeszcze z nich nie korzysta? Wspólnym celem szkoły, nauczycieli, uczniów i rodziców jest skuteczna nauka. Istnieje wiele rzeczy, które mogą w niej pomóc, lecz na ich istnieniu się kończy. Wystarczy wprowadzić chociaż część tych metod na lekcjach. Niestety starsi nauczyciele, którzy po prostu tych nowoczesnych metod nie znają, nie mają szans z młodymi nauczycielami, wychowanymi w internecie. Ale skąd wziąć tych młodych nauczycieli w szkołach? (Punkt pierwszy)

    Zaskoczone dziecko trzymające książkę
    Photo by Ben White on Unsplash

    7. Korzystanie z alternatywnych metod sprawdzania wiedzy

    Nie tylko egzaminy, sprawdziany, testy i kartkówki są w stanie sprawdzić wiedzę i postępy uczniów. Aktualnie istnieje na prawdę wiele aplikacji, stron i specjalnie przeznaczonych do tego platform. Dzieci mogą w nich, bez zbędnego stresu, rozwiązywać zadania w swoim tempie. Nauczyciel ma możliwość obserwowania postępów każdego ucznia, zdobywa analizy tego, z czym uczeń ma problem, może przyporządkowywać każdemu uczniowi inne zadania i quizy dopasowane do jego potrzeb. Platformy same sprawdzają odrobione zadania i służą podpowiedziami i wskazówkami dla uczniów. Wszystko stworzone w atrakcyjny sposób!

    Takich miejsc w internecie jest na prawdę bardzo dużo. Większość z nich jest jeszcze niestety w języku angielskim, ale podczas pandemii uzyskały ogromną szansę na rozwój. Aktualnie jedną z platform w języku polskim, którą mogę polecić jest Eduelo.

    Zachęcam również do mniej „zaawansowanych” miejsc w interncie, które nie wymagają opłat ani zakładania kont wszystkim uczniom, a równie dobrze sprawdzają się podczas zajęć np.

    • Kahoot (quizy)
    • Wardwall (gry, quizy, krzyżówki sprawdzające wiedzę i uczące)
    • Liveworksheets (interaktywne karty pracy)

    Co nas powstrzymuje?

    Potrzebujemy młodych nauczycieli, którzy potrafią i chcą korzystać z tego typu narzędzi. (Punkt pierwszy)

    Klasa zgłaszająca się do odpowiedzi
    Zdjęcie autorstwa Pavel Danilyuk z Pexels

    PODSUMOWUJĄC

    Chyba nikt nie ma wątpliwości, że podstawą edukacji są nauczyciele. Większość rzeczy, które mogłyby się zmienić na lepsze wymagają wykształconej, ambitnej i młodej kadry! Nie znaczy to oczywiście, że starsi nauczyciele stają się nagle bezużyteczni! To oni powinni czuwać nad wiedzą i merytoryczną stroną pracy młodych nauczycieli, którzy jeszcze nie mają doświadczenia. To oni powinni stać się mentorami, którzy pilnują, aby wśród nowoczesnych metod, zabaw i gier nie zniknęło w nauczaniu meritum sprawy. Do bezpośredniej pracy z dziećmi (w szczególności w szkołach podstawowych) nadają się jednak najmłodsi i najbardziej doświadczeni w najnowszych technologiach nauczyciele.

    Co naprawi nasz system edukacji?
    Punkt pierwszy

    Zaangażowany nauczyciel prowadzący lekcje
    Zdjęcie autorstwa Max Fischer z Pexels

  • Oceny a wiedza — Jak twoje priorytety wpływają na życie dziecka?

    Oceny a wiedza — Jak twoje priorytety wpływają na życie dziecka?

    „Oceny idą w parze z wiedzą” – największe oszustwo systemu edukacji. System oceniania został stworzony tak, aby był łatwy dla nauczycieli i wystarczająco konkretny dla rodziców. Dzieci są ze sobą porównywane i oczekuje się od nich równych wyników z każdego przedmiotu. W ocenianiu uwzględniane jest rozwiązywanie „pod klucz”, a dzieci szybko uczą się oszukiwania systemu.

    O błędach i wadach szkolnych ocen można by pisać godzinami, dlatego zostawię ten temat na osobny artykuł. Będąc świadomym szkodliwości ocen, rodzice mogą świadomie minimalizować negatywne ich konsekwencje. Wystarczy jedna mała zmiana – twoje podejście!

    Sprawdźmy jaka jest różnica:

    Gdy twoim celem są dobre oceny twojego dziecka:

    a) Co się dzieje z dzieckiem?

    • Oceny stają się również jego głównym celem.
    • Przestawia się na tryb „ocena za wszelką cenę”.
    • Zwiększa się stres związany ze szkołą, odpowiedziami, sprawdzianami, nauką i rozmowami z rodzicami na temat szkoły
    • Wiedza całkowicie przestaje się liczyć. Nawet wtedy, gdy dziecko mogłoby się zainteresować jakiś przedmiotem, zaczyna skupiać się tylko na takich jego aspektach, które podniosą jego ocenę.
    • Boi się, że przez słabą ocenę może zniszczyć swoją relację z rodzicem.
    • Zaczyna „ściągać”, szukać gotowych odpowiedzi do sprawdzianów, co nie wnosi nic w jego edukację długofalową.
    • Uczy się w trybie ZZZ – „Zakuć, Zdać, Zapomnieć”.
    • Całkowicie przestaje interesować się zdobywaniem wiedzy (nawet tej pozaszkolnej), bo nauka kojarzy mu się bardzo negatywnie.
    • Traci umiejętność efektywnego uczenia się na dłużej, ponieważ przez lata trenuje uczenie się „na chwilę”.
    • Uczy się tylko tego, co nauczyciel wskaże i pomija wszystkie inne „nieobowiązkowe” elementy.
    • Ma trudności z zaangażowaniem się w pozaszkolne pasje i hobby, ponieważ boi się, że tam również będzie się od niego oczekiwać stałych efektów w jakiejkolwiek postaci.
    • Traci wrodzoną ciekawość świata, zainteresowanie odkrywaniem i zdobywaniem wiedzy, które wbrew pozorom są dla dzieci bardzo naturalne od najmłodszych lat życia.
    • Zaczyna myśleć, że życie polega na oszukiwaniu i kombinowaniu i że tylko widoczne z zewnątrz efekty się liczą. Później przekłada to na swoje życie zawodowe i może podejmować nieodpowiedzialne decyzje w celu szybkiego zdobycia pieniędzy, sławy czy wyglądu.
    • Zaczyna przedkładać to, co widzą inni oraz co inni myślą na temat ich działań, zamiast mieć na uwadze własne korzyści z podejmowanych decyzji.
    • Dziecko uzależnia swoją samoocenę od ocen, bez względu na to, czy są one „sztucznie”, czy „prawdziwie” zdobyte.

    b) Co dzieje się z rodzicem?

    • Zaczyna uzależniać swoją relację z dzieckiem od jego ocen.
    • Chwali się swoim dzieckiem, gdy ma dobre oceny i minimalizuje rozmowy o nim, gdy oceny są słabe.
    • Przeżywa stres związany z ocenami swojego dziecka.
    • Często wydaje dużo pieniędzy na zbędne korepetycje, które mają na celu tylko naukę algorytmu zdobywania stopni.
    • Zabrania lub ogranicza dziecku dostęp do hobby, lub relacji z rówieśnikami, gdy boi się, że zagrozi to jego ocenom.
    • Zaczyna nagradzać dziecko za dobre oceny i karać za złe, wzmacniając tylko negatywne skutki takiego podejścia.
      Więcej o negatywnych skutkach karania znajdziesz tutaj.
    oceny i system szkolnictwa przedstawiony na przykładzie zwierząt

    Gdy twoim celem jest faktyczna wiedza, którą twoje dziecko posiada:

    a) Co się dzieje z dzieckiem?

    • Zdobywanie wiedzy staje się jego głównym celem.
    • Uczy się efektywnego zdobywania informacji i umiejętności, które zostaną z nim na długo.
    • Nie czując presji, zdobywa i pogłębia swoją wiedzę na wybrane tematy, odkrywając własne mocne i słabe strony.
    • Angażuje się w ponadprogramowe zajęcia i projekty dla własnej korzyści i satysfakcji, nawet jeśli nie idzie to w parze z dodatkową oceną.
    • Nie boi się o relację z rodzicami i akceptuje swoje porażki w naturalny sposób.
    • Nie boi się ustnych odpowiedzi i sprawdzianów, bo jest w stanie zaakceptować słabą ocenę.
    • Potrafi rozróżnić przedmioty, które lubi i których nie lubi oraz te, z których jest lepszy i z których jest słabszy.
    • Zdobywa odpowiednie nastawienie do życia, w którym nie przejmuje się nieuzasadnioną opinią innych i buduje poczucie własnej wartości.
    • Nie czuje się porównywany do innych, ponieważ rozumie różnorodność umiejętności i zainteresowań
    • Nie grozi mu tzw. „wyuczona bezradność”, która sprawiłaby, że przestanie podejmować próby, gdy spotka go niepowodzenie.
    • Jego umiejętności samodzielnej i efektywnej nauki, ostatecznie owocują dobrymi ocenami — chociaż nie zawsze tak dobrymi, jak w pierwszym podejściu.
    • Samo potrafi znaleźć „złoty środek” pomiędzy potrzebnym czasem na naukę a innymi aktywnościami.

    b) Co się dzieje z rodzicem?

    • Jest dumny ze swojego dziecka, jego zainteresowań i umiejętności oraz postaw moralnych.
    • Nie ocenia swoich umiejętności wychowawczych na podstawie numerków w dzienniku.
    • Ma dobrą relację ze swoim dzieckiem, którego nie musi zmuszać, karać i pilnować ze wszystkim, co związane z nauką.
    • Ma satysfakcję ze skutecznego i efektywnego rozwoju swojego dziecka w różnych dziedzinach, nawet jeśli nie są one idealnie dopasowane do oczekiwań oświaty.
    • Opłaca korepetycje tylko wtedy, gdy dziecko chce rozwinąć swoje umiejętności w jakiejś dziedzinie, lub gdy grozi mu niezaliczenie przedmiotu.

    Chłopak stoi na rozdrożu

    Jak widać, wcale nie chodzi o to, aby ignorować szkolne obowiązki dziecka. Olewanie nauki to nie jest właściwe rozwiązanie. Różnica polega na zmianie priorytetów i konsekwencjach tej zmiany. Dzieci wyczuwają to na czym ci zależy, chcą być akceptowane, słuchają gdy opowiadasz o nich innym dorosłym i widzą każdą twoją najmniejszą reakcję na ich niepowodzenie, oraz każdy brak reakcji na ich sukcesy. Szkoła nie jest idealna (o wadach szkoły więcej tutaj), dlatego rodzice powinni zadbać o zmniejszenie szkodliwości systemu i wpojenie swoim dzieciom odpowiednich wartości. Więcej o wspieraniu swojego dziecka w edukacji można przeczytać tutaj.

    „Nie martw się, że dzieci nigdy cię nie słuchają. Martw się, że zawsze cię obserwują.”

    – Robert Fulghum

    Co wybierasz?

    Zastanów się, co czujesz, gdy czytasz poniższe zdania?
    Twoje dziecko:

    • dostało 5 ze sprawdzianu z matematyki, do którego odpowiedzi znalazło w internecie.
    • dostało 2+ ze sprawdzianu z najtrudniejszego działu matematyki, do którego pilnie przygotowywało się przez ostatni tydzień i przyszło do ciebie zadowolone, że udało mu się rozwiązać bezbłędnie 3 z 10 zadań.
    • ma jeden dzień na zrobienie dużego projektu z wybranego przedmiotu. Aby cię zadowolić, wybrało chemię, której nienawidzi, zamiast biologii, którą uwielbia. Wszystko dlatego, że z chemii obiecano dobrą ocenę na projekt, a z biologii nie.
    • ma możliwość wyjazdu na tygodniowy obóz z języka angielskiego, który niezwykle go interesuje. W tym samym tygodniu miałby możliwość zrobienia prezentacji z matematyki, która niczego go nie nauczy, ale podwyższy jego końcową ocenę roczną o jeden stopień.
    • woli spędzić dzień na domowych eksperymentach chemicznych, które znalazło na YouTube. Ty uważasz, że powinno w tym samym czasie uczyć się, aby poprawić sprawdzian z gleb z geografii, który napisało na 3-.
    • chce się przygotowywać do konkursu z matematyki. Ty zastanawiasz się, czy nie powinno skupić się na ocenie z historii, z której ma tylko 3.

    Zachęcam również do zapoznania się z tym PODCASTEM na temat oceniania.